Rozdział 18

189 17 4
                                    

Kiedy nasze wzroki się spotkały poczułam ukłucie w sercu, to tak boli. W jego oczach widać palącą nienawiść. Nienawiść do mnie. Tylko i wyłącznie ja ponoszę za to winę. Rozumiem go. Potrafię tylko ranić!

Jak najszybciej przeszłam obok niego patrząc na swoje nogi, widziałam jak Leo mi się przygląda rozmawiając o czymś z Igorem. Mogę się założyć, że temat główny to ja.

***

Cały dzień rozmyślam o Igorze. W trakcie wszystkich lekcji to robiłam i nie mogłam się na niczym skupić. Odkąd wróciłam do domu nie wychodzę z pokoju i nie mam zamiaru tego robić. Nie chcę patrzeć na Leo. Jestem pewna, że wszystko już wie. Nie potrafię spojrzeć mu w oczy. Dręczy mnie poczucie winy.

- Marcelina! Kolacja! Czekamy na ciebie! - krzyknęła Alice.

- Przepraszam, ale nie mam ochoty jeść! Zjedzcie beze mnie.... - ostatnie zdanie wypowiedziałam prawie szeptem.

- Twoja strata! - tym razem usłyszałam głos Aarona. Postanowiłam już nie odpowiadać.

Muszę przestać myśleć o Igorze. Wyjęłam zeszyty i zaczęłam czytać dzisiejsze notatki. Nagle zrobiłam się senna. Położyłam się pod kołdrę nadal się ucząc. Nawet nie wiem kiedy moje powieki opadły, a ja zasnęłam.

***
Ze snu wyrwał mnie dźwięk mojego budzika. Kiedy spojrzałam na telefon zauważyłam, że jest 6:30, czyli godzina o której już codziennie będę wstawać, pomijając weekend. Powoli wstałam i wykonałam poranną rutynę pomijając posiłek. Zastąpiłam to kolejną butelką wody.

- Nie zjesz z nami? - zapytała Alice kiedy otwierałam butelkę z wodą, a moi współlokatorzy właśnie pili krew.

- Nie mam apetytu. - powiedziałam prawdę siadając na wolnym krześle.

- Od wczoraj nic nie jesz. Ciągle pijesz tylko wodę. - tym razem odezwał się Aaron.

- Wygłodzisz się. - dodała Alice.

- Trudno, wszystkim ulży. - po moich słowach wszyscy szeroko wytrzeszczyli oczy.

- Co ty gadasz?! Głodzisz się?! - Alice prawie, że krzyknęła.

- Nie nazwałabym tego tak. - powiedziałam ze spokojem w głosie.

- A jak?

- Niechęć do jedzenia. Po prostu nie mam apetytu i tyle. - lekko się uśmiechnęłam i zaraz wstałam z miejca.

Alice mruknęła coś pod nosem wypijając resztę krwi. Powoli ulotniłam się z mieszkania. Kiedy weszłam do akademii przeraziłam się. Wszędzie na ścianach wiszą moje zdjęcia z napisem "Suka Marcelina". Podeszłam do jednego z nich i zerwałam je ze łzami w oczach.

Nie wiem kto mógł to zrobić, ale mam podejrzenia co do Igora. Moja obraza samej siebie przeobraża się w nienawiść, złość i smutek. Jeśli on tak postąpił, zwyczajnie się mną bawił. Nie zależało mu na mnie skoro teraz wyrządza mi ten wielki ból.

Uczniowie, którzy zebrani są już w akademii patrzyli na te wszystkie zdjęcia, a potem na mnie. Wiele osób zaczynało się śmiać, ale były też takie, które przyglądały mi się ze współczuciem. Zrywałam wszystkie zdjęcia, kiedy zauważyłam, że Leo robi to samo. On mi teraz pomaga?

- Z czego się kurwa śmiejesz?! - zapytał jednego z nabijających się ze mnie uczni. Ten lekko odskoczył do tyłu, a jego uśmiech zniknął. Szybko odszedł daleko od nas.

Po chwili przybiegła Alice z Aaron'em.

- Co tu się stało?! Przecież to nie prawda! - krzyknęła moja wspólokatorka - idziemy z Aaron'em zerwać to z pierwszego piętra. - powiedziała po czym wbiegli schodami na górę. Z moich oczu łzy leciały coraz mocniej. Nie mam zamiaru iść na lekcje, jak tylko pozbędę się tego wszystkiego wracam do mieszkania.

ZapomnijOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz