Rozdział 16

213 20 1
                                        

- Marcelina. - odpowiedziałam mu tym samym tonem.

Przez reszrę drogi do szkoły nie rozmawiałam z nikim. W końcu zatrzymaliśmy się przy auli.

- Za chwilę oprowadzę cię po akademii, ale najpierw musimy znaleźć John'a, żeby wiedzieć jakie mamy wyznaczone miejsca. - powiedziała Alice.

- Jakie miejsca? - zdziwiłam się marszcząc brwi.

- Na każdym apelu mamy wynaczone miejca obok siebie. Można powiedzieć, że wszyscy tutaj mają swoją grupę. My tworzymy ją z John'em, bo jest naszym opiekunem. - wytłumaczył mi Aaron.

Kiedy rozmawialiśmy podszedł do nas John i podał numery miejsc, na których będziemy siedzieć. Po tym jak od nas odszedł Alice pociągnęła mnie za rękę prowadząc schodami w górę. Ściany tutaj wykonane są z ciemnych cegieł, tak samo jak kolumny z nich wystające. Na sufitach można zauważyć łuki. Przez duże okna widać otaczające zamek lasy. Nie ma tu miast, wiosek, jakichkolwiek domów, hatek, budynków. Pustka. Gdzie ja do cholery jestem?

- Tutaj wiszą listy klas pierwszych. Sprawdź w której jesteś. - powiedziała Alice kiedy wpatrywałam się w okno oparta o parapet. Powoli do niej podeszłam, a ona wskazała palcem na kartki wywieszone na ścianie przy jednych z drzwi prowadzących do zapewne sali lekcyjnej. Wyszukałam na nich swoje nazwisko.

- Pierwsza B. - powiedziałam.

- Musimy już wracać na apel. John zawsze po nim przynosi nam plany lekcji i podręczniki. - ruszyłyśmy powoli na dół.

Za chwilę byłyśmy już w auli. Zgodnie z wyznaczonymi nam miejscami usiadłyśmy w pierwszym rzędzie na balkonie. Niestety siedziałam między Leo, a Aaron'em. Czuję się nieswojo. Wcale nie dlatego, że jeszcze niedawno bad boy wyzywał mnie jak najgorszego wroga- choć widzieliśmy się tylko dwa razy. No dzisiaj jest trzeci i zapewne będę widziała go teraz codziennie. Z zamyśleń wyrwał mnie ciężki głos. Rozbrzmiwał się po całej sali. Przyprawił mnie o ciarki. Wszyscy się ukłonili, więc ja zrobiłam to samo. Kiedy spojrzałam na dół na scenie stał wysoki i umięśniony facet, którego ciało przykryły ciemne ubrania. Wszyscy wokół mnie są tak ubrani. Mogę się założyć, że wyróżniam się z tych wszystkich osób. Spuściłam głowę w dół spoglądając na swoje nogi. Kompletnie nie skupiłam się na głosie przemiawiającego faceta. Ostatnie słowa jakie usłyszałam to: Witam wszystkich, którzy w tym roku zaczynają naukę w naszej akademii!. Po tych słowach wszyscy zaczęli bić brawa, więc natychmiast do nich dołączyłam. Ciekawe kim ten facet jest. Nie zauważyłam kiedy zszedł on ze sceny. Wszyscy zebrani zaczęli wstawać ze swoich miejsc i kierowali się do swoich mieszkań. Alice szła obok mnie bym przez przypadek się nie zgubiła.

***

Nadeszła pora kolacji. Wszyscy tutaj jedzą ją o 19. Usiedliśmy przy stole, kiedy Alice postawiła przed nami szklanki krwi. Ja nigdy nie piłam krwi. Miałam na nią ochote, ale nigdy nie potrafiłam nikogo ugryźć, a teraz podają mi ją w szklance...

- Nie pijesz krwi? - zapytał zdziwiony Aaron.

- Nie po prostu jeszcze jej nie próbowałam. Nigdy nie odważyłam się nikogo ugryźć. - powiedziałam gapiąc się w szklankę, gdy wszyscy pili zawartość swoich kubków. Alice swoje kły ma ubrudzone w czerwonej cieczy tak samo jak usta. Lekko oblizała swoje wargi językiem.

- Będziesz musiała się przyzwyczaić - powiedział Aaron - spróbuj. - wskazał na mój posiłek.

Szczerze mówiąc to ta szklanka mnie kusiła. Wzięłam małego łyka krwi. Po mojej buzi rozszedł się jej smak. Lekko się skrzywiłam, aczkolwiek posmakowało mi.

Leo siedzący naprzeciwko mnie uśmiechnął się delikatnie, widząc moją reakcję.

- Smakuje? - zapytała Alice. Na odpowiedź lekko kiwnęłam głową i zaczęłam pić resztę krwi.

******

Jeśli rozdział ci się spodobał daj gwiazdkę! ⭐ Będe wdzięczna! Dziękuję, że ze mną jesteście! Kocham was! ❤

ZapomnijOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz