Wybieglismy z akademii, a mnie ogarnął jeszcze gorszy chłód, gdyż zapomniałam zabrać swojego okrycia, kiedy w pośpiechu ulatnialiśmy się z auli.
- Nałóż. - zdjął z siebie swoją grubą, ciemno-szarą bluzę nakładając ją na moje plecy, a sam został tylko w białej koszuli.
- Ale tobie będzie zimno, pada śnieg. - powiedziałam patrząc na spadające z nieba, białe płatki.
- Ważne, by tobie było ciepło. Nakładaj i chodź . - pośpieszał mnie. Jednak posłusznie wsunęłam ręce w rękawy i znowu chwytając czerwonookiego Leo za dłoń pobiegliśmy do naszego mieszkania.
Kiedy weszliśmy do środka była już tam Alice z Aaron'em. Siedzieli na kanapie wtuleni w siebie. Leo zakluczył nasze drzwi wejściowe i wszyscy usiedliśmy razem, gdyby znowu coś się działo. Stwierdziłam, że będę miała telefon przy sobie w razie, gdyby znowu nie było światła, wtedy włączę po prostu latarkę w smartfonie.
- Wiedziałam, że będziecie parą! - krzyknęła nagle Alice przez co aż podskoczyłam na kanapie i wyrwałam się z moich przemyśleń.
- Jesteśmy przyjaciółmi. - odpowiedziałam spokojnie.
- Właśnie widzę. - uśmiechnęła się.
***
Resztę popołudnia spędziłam razem z moimi współlokatorami. Jakoś o 17 Alice z Aaron'em poszli się położyć, a Leo bierze właśnie prysznic.Jak do tej pory nic dziwnego się więcej nie działo. Ochroniarze obszukali cały teren akademii i nikogo nie znaleźli, to musiały być głupie żarty.
Zrobiło mi się strasznie zimno, więc wyjęłam z szafy moją ulubioną bluzę, która kiedyś należała do mojego bruneta. Nałożyłam ją na siebie i wciągnęłam jej zapach.
Ciągle czuć zapach perfum Leo...
Nigdy jej nie upiore! Jest wyjątkowa!
Uśmiecham się, kiedy widzę swoje odbicie w lustrze. Na nogach mam szare leginsy, które podkreślają moje kształty i ciemną bluzę Leo, która jest na mnie zdecydowanie za duża. Włosy związałam w luźny kok, a na twarzy miałam delikatny makijaż. Moje stopy otulone są dużymi kapciami w kształcie jednorożców.
Nie zauważyłam, kiedy do mojego pokoju wszedł Leo, bo nie odbija się on w lustrze, a przed nim właśnie stoję. Kiedy przytulił mnie od tyłu strasznie się wystraszłam podskakując w miejscu i wydając z siebie głośny krzyk.
- Zawału dostane przez ciebie! - krzyknęłam na bruneta.
- Nie możesz, jesteś wampirem. - powiedział.
- Nie łap mnie za słowa. - nadal przeglądałam się w lustrze.
- No dobrze. Wszyscy myślą, że jesteśmy parą. - powiedział, nie widzę jego twarzy, ale wiem że się uśmiecha.
- Ale tak nie jest. - odwracam się do niego przodem.
- Na razie. - powiedział, po czym chciał złączyć nasze usta, ale sprytnie ukucnęłam wychodząc z jego objęć. Szybko usiadłam na łóżko przez co chłopak głośno westchnął. W odpowiedzi posłałam mu uśmiech i zrobiłam serduszko w powietrzu.
- Nie pocałujesz mnie, cioto! -krzyknęłam stając na łóżku.
- Pocałuję. -zaczął się do mnie zbliżać, kiedy był już przede mną skoczyłam z łóżka na puszysty dywan leżacy przed moim łożem.
- To mnie złap! - znowu krzyknęłam uśmiechając się i wybiegłam z pokoju, ślizgając się na panelach przez moje kapcie. Przeklełam je pod nosem.
- Ok - uśmiechnął się po czym znowu wybiegł za mna z pokoju, szybki jest skubany - ale jak cię złapię to się do ciebie przyssam i pożałujesz.
- Już to widzę. - dobiegam do stołu, a ze mną Leo. Szybko otaczam go dookoła i biegnę do kanapy. Przeskakuję ją i nagle po mojej prawej znalazł się brunet. Udaję się na lewo, ale nie dane jest mi daleko uciec. Chłopak łapie mnie swoimi bladymi dłońmi i przyciąga do siebie, ciałem stykam się z szafką, więc opieram dłonie o blat. Bez zastanowienia wpija się w moje usta tworząc agresywny pocałunek, po chwili wepchnął język do mojej buzi. Całowaliśmy się tak, aż zabrakło nam tchu, ale po chwili Leo znowu zaczął mnie całować. On tak łatwo nie odpuści. W pewnym momencie usłyszałam jak któreś drzwi się otwierają, a my natychmiast się od siebie odrywamy.
*-*-*-*-*-*-*
Kolejny rozdział! Jednak podczas choroby odwiedziła mnie wena i dzięki Bogu!Ten rozdział jest nieco dłuższy, mam nadzieję, że spodobł Wam się!
Jeśli to czytasz zostaw gwiazdkę lub komentarz, a bardzo mnie zmotywujesz do dalszego pisania! ⭐💬
CZYTASZ
Zapomnij
VampireMoje błękitne oczy zaczęły zmieniać barwę na ciemniejszy odcień, spod malinowych ust wyłoniły się śnieżno-białe kły. Ręce oparłam o zlew i spojrzałam w dół, lecz moje blond włosy zasłaniały mi pole widzenia. ^°^°^°^°^°^°^°^°^°^ [Fikcja literacka: Mi...