Rozdział 8

282 16 5
                                        

Usłyszałam pukanie do drzwi. Od razu je otworzyłam, a na korytarzu stał Igor z dużym bukietem czerwonych róż.

- Proszę księżniczko. - podaje mi bukiet.

- Dziękuję. Jest śliczny - uśmiecham się - wejdziesz na chwilę? Włożę go do wazonu.

- Jasne. - odwzajemnił mój uśmiech.

Znalazłam wazon i umiejscowiłam tam kwiaty. Nakładam na siebie jeszcze jasny sweterek za tyłek i superstary.

- To idziemy? - spoglądam na bruneta siedzącego na moim łóżku.

- Jasne. - wstaje i rusza do drzwi chwytając mnie za dłoń.

W drugą rękę biorę torebkę i wychodzimy z mojego pokoju.

***
Idziemy ulicami trzymając się za ręce. W końcu dochodzimy do miejsca, w które chciał mnie zabrać Igor. Stoimy na pięknej plaży, a po chwili siadamy na jasnym piasku. Choć nie ma słońca jest tu ślicznie.

- Jest ci zimno. Trzęsiesz się. - mówi po godzinie  spędzonej w tym miejscu po czym mnie do siebie przyciąga.

- To przez ten wiatr.

- Chodźmy już stąd. Jest już późno.

- No dobrze. - wstaję razem z chłopakiem z ziemi.

Stwierdziliśmy, że pójdziemy niegłównymi ulicami, by szybciej wrócić. Podążaliśmy ulicą między starymi kamienicami, na której nikogo nie było. Jest tu dość mrocznie. Słyszę kroki za sobą. Igor odwrócił się po czym przyśpieszył i ciągnął mnie za sobą. Ogarnął mnie strach. Tym razem to ja się odwróciłam. Tuż za nami szło trzech dobrze zbudowanych facetów ubranych na czarno. Jeden z nich spoglądał prosto na mnie. Jako jedyny nie miał na nosie okularów przeciwsłonecznych.

- Przyprowadziłeś mi nową przekąskę Igor? - usłyszałam głos za sobą.

- Odczep się! Masz jej nie dotykać. - pociągnął mnie do siebie mój brunet i schował za siebie.

- Bo co? - zbliża się do nas.

- Bo tego pożałujesz! - jego oczy pociemniały.

- Ładna. - chwyta moją twarz w dłonie i jeździ kciukiem po moim policzku.

- I groźna. - uśmiechnęłam się po czym spod moich ust wyłoniły się kły.

Odsunął się i szeptał do dwóch pozostałych chłopaków. Igor patrzył na mnie pytającym wzrokiem. Otworzył usta i zobaczyłam jego kły.

- Lecimy. - wziął mnie za rękę i szybko uniósł się ku górze, a ja razem z nim.

Lecieliśmy ponad chmurami. Jeszcze nie latałam tak wysoko. Igor uśmiecha się do mnie.

- Kim oni byli? - pytam obserwują chmury.

- Wiesz. Kiedyś nie byłem taki jaki jestem teraz. Zadawałem się z nimi. Chciałem być wampirem. Jeden z nich mnie ugryzł, ale w zamian musiałem przynosić im ofiary. Wysysali krew innych. Miałem uwodzić kobiety, a potem zaprowadzać je w miejsce gdzie byli oni.

- I mnie też chciałeś... Rozumiem. Nie mamy już chyba o czym rozmawiać. - puściłam jego rękę i zleciłam na ziemię.

----------------------

Ten rozdział jest krótki, ale chciałam pozostawić was w niepewności ;) Pozdrawiam!

ZapomnijOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz