Rozdział 11

234 18 1
                                    

- Zawsze może pani wypisać się na własne życzenie, lecz radzę tutaj zostać. - powiedział lekarz nadal przewracając kartki w swoich dłoniach.

- Nie, ja nie mogę. - szybko podniosłam się do pozycji siedzącej. Po chwili poczułam ból głowy i zawroty.

- Marcelina, proszę. - powiedział stanowczo Igor.

- Nic mi nie jest... - powiedziałam przez zęby.

- Rozumiem, że nie dam rady pani przekonać. - spojrzał na mnie doktor z dziwnym grymasem na twarzy. Okulary z okrągłymi szkiełkami, które miał na oczach momentalnie zsunęły się w dół jego nosa. Widoczne były jego błękitne tęczówki. Lepiej wyglądałby w soczewkach. Zedydowanie.

- Nie, raczej nie. - przeczesałam ręką włosy i z zakłopotaniem próbowałam wstać z łóżka, lecz Igor był silniejszy.

- Poczekaj, to nie jest dobry pomysł byś wstawała.- przytulil mnie.

- Nic mi nie jest. Słyszałeś doktora, wszystko jest w porzątku. - popatrzyłam ku górze, by ujrzeć twarz bruneta.

***
Właśnie wyszliśmy ze szpitala. Powoli idziemy za rękę. Hotel jest niedaleko. Martwi mnie to, że już jutro stąd wyjadę. Być może zobacze go ostatni raz. Jego uśmiech, słodkie oczy, to gdy przeczesuje ręką swoje włosy.

Czasami zastanawiam się czy to wszystko nie nastąpiło zbyt szybko. Nie jesteśmy co prawda parą, ale tak się zachowujemy. Zaufałam mu pomimo temu, że nie powinnam. Dla Matt'a też zaufałam i niedługo po tym mnie zranił. Fizycznie i psychicznie. Boję się tego. Wiem co miłość potrafi zrobić z człowiekiem.

Nie widze dla nas przyszłości. Powinnam zakończyć to co zaczęłam. Być może jestem jedną z naiwnych dziewczyn, które uwodzi, a potem, gdy się mu znudzi zostawia. Muszę zerwać z nim kontakt póki nie jest za późno... Póki jeszcze dam rade o nim zapomnieć.

- Igor musimy porozmawiać. - powiedziałam, gdy szliśmy w ciszy oglądając zachodzące słońce, które chowa się za budynkami.

- Dobrze. Usiądźmy tam. - wskazał na ławkę w pobliskim parku.

- To potoczyło się za szybko - powiedzialam, gdy wygodnie usiedliśmy na ławce - nie znamy się. Jesteśmy od siebie za daleko. Muszę o tobie zapomnieć, póki nie zakochałam się w tobie po uszy. Nie chcę znowu cierpieć, przepraszam. - ze łzami w oczach wstałam z miejsca i chciałam odchodzić, kiedy poczułam uścisk na dłoni. Igor patrzył na mnie ze smutkiem wymalowanym na twarzy.

A może na prawdę mu zależy?

- Popatrz na mnie. - powiedział, gdy stałam z głową spuszczoną w dół. Lekko uniósł mój podbrudek i popatrzył prosto w moje zaszklone oczy.

- Nie jestem taki jaki myślisz. Jesteś jedyna. Nigdy nie zapraszałem dziewczyn na spacer. Nie umawiałem się z nimi. Nigdy też nie wchodziłem w związki dłuższe niż dwa tygodnie. Nie jestem chłopakiem typu Bad boy. Nie rzucałem ich dlatego, że muszę zaliczyć wszystkie. Po prostu nie kochałem żadnej z nich, ale z tobą jest inaczej. Nigdy nie szalałem za żadną z nich tak jak za tobą. Zakochałem się w tobie Marcelina. - powiedział to szczerze. Przynajmniej mam takie wrażenie. Ma to wymalowane na twarzy. Smutek, czułość to jedne z wielu emocji, które wymalowane są na twarzy.

Zapomniałam, że on umie czytać w myślach.

Nie wiedziałam co powiedzieć.

- Ja nie mogę. Przepraszam. - pierwsza z łez wyleciała z mojego oka.

- Rozumiem. - puścił moją dłoń.

- Przepraszam. - szybkim krokiem opuściłam park ocierając łzy.

ZapomnijOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz