Rozdział 25

172 15 1
                                    

Marcelina:

- Przebierz się w suche ciuchy. - powiedział Leo kiedy wypiłam połowę szklanki krwi. To i tak dużo jak na mnie.

Powoli zwlekłam się z łóżka i podeszłam do szafy. Wyjęłam z niej piżamę składającą się czarnych spodenek i białego t-shirtu z myszką Miki. Poszłam do łazienki i przebrałam się. Na wierzch nałożyłam tą cudowną bluzę i szybko pomaszerowałam do mojego pokoju. On zasnął na moim łóżku.

Słodziak

Nie mam serca go obudzić, jest taki słodki jak śpi.

Powoli położyłam się obok niego w bezpiecznej odległości. Otuliłam się bluzą i przykryłam kołdrą tak samo jak mojego współlokatora. Odwróciłam się plecami do niego i powoli zasnęłam.

***

Obudziłam się w objęciach bruneta. Nie mam pojęcia jak to się stało skoro spałam na drugim końcu dwuosobowego łóżka. Powoli wyswobodziłam się z jego uścisku. Kiedy odkryłam się, spojrzałam na siebie i zauważyłam, że mam na sobie o parę rozmiarów za dużą bluzę, która sięga mi za tyłek, a rękawy są o tyle za długie, że nie widać nawet moich długich paznokci.

Wyszłam z pokoju, a w salonie zastałam Aarona i Alice. Rozmawiali o czymś, ale kiedy mnie zobaczyli ich temat ucichł.

- Hej wam. - powiedziałam nieśmiało.

- Cześć. - odpowiedzieli chórem uśmiechając się.

- Przepraszam za wczoraj, nie wiedziałam, że będziecie mnie szukać. - powiedziałam zakłopotana.

- Nic się nie stało, dobrze że Leo cię znalazł tu jest niebezpiecznie nawet w dzień, a ty od ostatniego czasu nic nie jesz. Nie miałabyś siły, żeby się obronić. - powiedziała Alice.

- Od czego się bronić?- zapytałam zaciekawiona, nie wiem jeszcze co to miejsce skrywa.

- Kiedyś się dowiesz - powiedziała przyglądając się mi - czy to nie jest bluza Leo? - zapytała znacząco poruszając brwiami.

- A tak, to jego bluza. Wczoraj mi ją nałożył, bo z mojej ciekła woda - uśmiechnęłam się - a potem było mi zimno i w niej spałam.

Podczas naszej jakże interesującej rozmowy z mojego pokoju wyszedł zaspany Leo. Jego włosy sterczały w każdą stronę.

- Czy wy...? - zapytała nieśmiało Alice.

- Nie, no co ty. Ktoś zasnął w moim pokoju. Nie chciałam go budzić.

- Bo chciałem z tobą porozmawiać, ale ty długo siedziałaś w łazience i tak czekałem i  czekałem, że aż zasnąłem... - popatrzył w podłogę - możemy odbyć tą rozmowę teraz? To ważne. - zapytał.

- Jasne. - po moich słowach poprowadził mnie do swojego pokoju.

Nigdy nie byłam w tym pomieszczeniu. Wygląda trochę jak mój pokój, ale meble ustawione są w inny sposób, a Leo ma więcej rzeczy na półkach niż ja.

- Co się wczoraj stało? -zapytał siadając na łóżko.

Mówiłam już, że nie lubię bad boy'ów?

- W sensie? - zapytałam opierając się o ścianę?

- Dlaczego wyszłaś i nic nie mówiłaś? Dlaczego płakałaś? Wiesz jak się o ciebie martwiłem? - zapytał poważnym tonem.

Wiedziałam, że on czegoś ode mnie chce, ale Leo ten dobrze znany Bad Boy się o mnie martwił?

///////////////////

Co sądzicie o tym rozdziale?

ZapomnijOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz