Wydałam z siebie krzyk i wystraszona odskoczyłam w stronę ściany. W tamtym momencie zauważyłam, że za mną stał Aaron. Wzięłam głębokie wdechy i wydechy.
- Nie chciałem cię przestraszyć, przepraszam. Po prostu widziałem jak szukasz w torbie kluczy i chciałem otworzyć swoimi, bo tak będzie szybciej. - powiedział z kluczem w ręce.
- Nic się nie stało, po prostu jestem przewrażliwiona. -powiedziałam kiedy Aaron otwierał drzwi.
***
Jest już wieczór, jestem śpiąca więc postanowiłam wyjść na spacer, być może świeże powietrze mnie pobudzi.
Chwyciłam bluzę, nałożyłam buty i wyszłam z mieszkania nikomu o tym nie mówiąc.
Pogoda jest okropna, pada deszcz, jest ponuro, wiatr rozwiewa moje włosy, a więc dlaczego tu jeszcze chodzę? Może dlatego, by jeszcze bardziej pogrążyć się w smutku?
Też tak macie, że gdy jesteście smutni robicie wszystko, by jeszcze bardziej się przygnębić?
Krążę wokół akademii, nie ma innego miejsca ponieważ otacza mnie las. Nie ma żadnej drogi, która prowadzi przez jego środek. Coś kusi mnie, by wejść do niego sama, ale wszyscy nauczyciele zakazują tam wchodzić, nikt nie mówi dlaczego.
Alice:
Siedzimy z Aaronem w moim pokoju i oglądamy jakiś horror o wampirach. Podśmiechiwałam zamiast się bać. Ludzie wymyślają takie głupie historie o wampirach. Takie filmy traktujemy jako komedie.
Oparłam się i wtuliłam w Aarona kiedy do pomieszczenia wpadł Leo.
- Wiecie gdzie jest Marcelina? Nie ma jej w domu. - zapytał lekko zestresowany.
- Nie, nie mówiła, że gdzieś wychodzi. Coś się stało? - odpowiedziałam.
- Chciałem z nią porozmawiać, ale nigdzie jej nie ma. Zazwyczaj teraz siedziała w swoim pokoju i uczyła się.
- Może poszła się przewietrzyć? Poczekaj, może niedługo wróci.
- Wolę jej teraz poszukać. Dzięki. - po swoich słowach wyszedł z pokoju, a po paru chwilach usłyszeliśmy trzaśnięcie drzwi.
A co jeśli coś jej się stało? To naprawdę dziwne. Może przesadzam, ale Marcelina jest typem grzecznej dziewczynki, która całe popołudnia spędza na nauce. Nie mówię, że trzeba jej szukać, ale lepiej jest się upewnić, że nic jej nie jest.
- Może powinniśmy mu pomóc? Teren akademii jest wielki.
- No dobrze, skarbie. - powiedział lekko uśmiechnięty Aaron (mój chłopak) i zwlekł się z łóżka.
- Leo zmienił się od kąd dołączyła do nas Marcelina, zauważyłeś? Stał się taki troskliwy? - zapytałam zakluczając nasze mieszkanie.
- Właśnie miałem o to samo zapytać ciebie. Chłopak sie zakochał. - ścisną moją dłoń i szybkim krokiem ruszyliśmy za Leo.
Wyszliśmy na dwór i nie było mi już tak ciepło, deszcz leje coraz mocniej. Słońce chowa się za drzewami, a wokół nas robi się ciemno. Aaron założył na mnie swoją bluzę nakładając jej kaptur na moją głowę co sprawilo, że moje końciki ust się uniosły.
Nie zwlekaliśmy i zaczęliśmy szukać Marceliny. Ja z Aaronem chodziliśmy po akademii, a Leo na dworze.
- Oni będą razem. - stwierdziłam.
- Leo z Marceliną? - zapytał unosząc brwi.
- Tak, ja to czuję. - uśmiechnęłam się dokładnie oglądając się czy nigdzie nie ma naszej współlokatorki.
----------------
Wiem, że zbyt wiele osób tego nie czyta. Szczerze mówiąc nie przejmuję się tym. Lubię pisać, a już zwłaszcza tą książkę. Nawet jeśli będzie to czytać jedna osoba.
Po skończeniu tej części (parenaście rozdziałów) planuję naspisać też drugą część.
Jeśli to czytasz zostaw gwiazdkę lub komentarz ⭐💬 zmotywuje mnie to i rozdział pojawi się szybciej!
Pozdrawiam!
CZYTASZ
Zapomnij
VampireMoje błękitne oczy zaczęły zmieniać barwę na ciemniejszy odcień, spod malinowych ust wyłoniły się śnieżno-białe kły. Ręce oparłam o zlew i spojrzałam w dół, lecz moje blond włosy zasłaniały mi pole widzenia. ^°^°^°^°^°^°^°^°^°^ [Fikcja literacka: Mi...