Rozdział 4

433 20 5
                                    

Tata zarezerwował nam oddzielne pokoje. Nie będę musiała zbierać i sprzątać ciuchów Leny. Ma ona pokój naprzeciw mojego.

- Marcelina -Lena weszła do mojego pokoju - idziemy na plażę?

- Chciałabym, ale jestem zmęczona po podróży.

Nie mogę wychodzić na słońce, nic nie mogę.

- Dobra pójdę sama. -wychodzi z mojego pokoju.

Miałam jej pilnować. Jestem nieodpowiedzialną siostrą, ale jakbym z nią poszła nie miałaby już żadnej siostry.

Robię się głodna. Postanowiłam poszukać tutejszej restauracji. Udałam się do recepcji, by zapytać gdzie się ona znajduje.

- Dzień dobry, mogę w czymś pani pomóc? - zza lady wyjrzał przystojny pracownik hotelu ze słodkim uśmiechem. Miał on oliwkową karnację, brązowe włosy i piwne oczy.

- Szukam restauracji. - odwzajemniłam uśmiech.

- To tam w prawo. Mogę cię zaprowadzić jeśli chcesz. - zaproponował.

Hmm... Dlaczego by nie.

- Jeśli to nie jest problem.

- Oczywiście, że nie. - przeczesał włosy palcami.

Już po chwili siedzieliśmy przy jednym ze stolików. Tak, siedział razem ze mną. Zrobił sobie "krótką przerwę". Przez jakiś czas rozmawialiśmy.

Nazywa się Igor i ma 20 lat.

- Dasz mi swój numer? - zadziornie się uśmiechnął.

- Jasne. Daj swój telefon, wpiszę ci. - podał mi go, a ja wpisałam mój numer.

- Napiszę wieczorem, dobrze? Muszę już wracać do pracy. Mam nadzieję, że się jeszcze zobaczymy. - wstał z krzesła obok mnie.

- Ja też mam taką nadzieję. - uśmiechnęłam się.

- To do zobaczenia. - lekko mnie przytulił i odszedł.

- Paa... - zaniemówiłam.

Kiedy skończyłam jeść wyszłam poszukać mojego taty.

Znalazłam go na tarasie. Położyłam się na leżaku pod wielkim parasolem. Obok nas przeszedł kelner, który wręczył mi shake'a waniliowego.

- Celina. -ojciec zwraca się do mnie po dłuższej ciszy.

- Tak, tato? - spoglądałam na plażę naprzeciw mnie. Na szczęśliwych ludzi.

- Dlaczego nie jesteś jak inne dziewczyny? Choćby jak Lena? Myślałem, że takie wakacje spodobają się wam obu. Pójdziecie razem na plażę opalać się.

- Wiesz od pewnego czasu coś się zmieniło, ale nie ważne to nic takiego - westchnęłam - nie chce opalać się już bardziej - wskazałam na swoje nogi posmarowane bronzerem udając, że to naturalna opalenizna - a wakacje mi się podobają. Tu jest ślicznie.

- Wiesz, że zawsze możemy porozmawiać? Jeśli chcesz to opowiedz mi też o tym. - zaproponował.

- Nie, dziękuję, ale nie chce o tym rozmawiać.

- No dobrze. Pomyślałem, że skoro nie chcesz się opalać to znajdę tobie inną rozrywkę - wyjął z kieszeni dwa bilety - pójdziesz z siostrą na koncert?

- Z chęcią pójdę. Co to za koncert i kiedy jest?

- Występy różnych zespołów, kapel, a jest to dzisiaj o 20.

- Dziękuję. -zdejmuję nogi z leżaka i stawiam stopy na nagrzane od słońca deski. Zmierzam w stronę mojego taty, a po chwili daję mu szybkiego buziaka w policzek.

- Proszę bardzo. - uśmiechnął się, a ja poszłam do swojego pokoju, aby trochę się ogarnąć.

Wyjęłam z walizki różową rozkloszowaną sukienkę i poszłam do łazienki. Nalałam do wanny ciepłej wody i do niej weszłam. Nie widziałam nawet kiedy mija pół godziny.

Jest już 18:30. Napisałam do Leny sms'a.

Ja: Tata dał nam bilety na koncert. Zaczyna się o 20 więc się ogarniaj ;)

Siostrunia: Przepraszam, ale nie mam ochoty tam iść

Ja: No dobra, jak chcesz...

Nie wiem czy tam pójdę... Nie chcę iść sama. Z zamyśleń wyrwał mnie dźwięk wiadomości, ale tym razem od kogoś innego.

Nieznany numer: Hej Marcelina, to ja Igor ;*

Od razu zapisałam jego numer w kontaktach.

Może Igor mógłby ze mną iść...

Ja: Hej :) Miałbyś ochotę iść ze mną na koncert?

Igor:  Jasne! O której się zaczyna?

Ja: O 20

Igor: Będę po ciebie o 19:30, dobrze?

Ja: Jak dla mnie pasuje :)

Igor: To do zobaczenia ;*

Ja: Pa ;*

Nałożyłam wybraną sukienkę i jeansową kurtkę. Zrobiłam inny makijaż niż zawsze. Oczy podkreśliłam delikatną kreską, a usta pomalowałam ciemno-bordową pomadką. Włosy związałam w lekko rozwalony kok.

Korzystając z sytuacji, że mam jeszcze trochę czasu do wyjścia przejrzałam facebook'a.
Około umówionej godziny usłyszałam pukanie do drzwi. Wzięłam w rękę torebkę i je otworzyłam.

- Gotowa? - zapytał mnie Igor opierający się o framugę drzwi. Miał na nosie okulary przeciwsłoneczne i włosy postawione do góry. Uśmiechał się łobuzersko. Rozbawił mnie przez co zaczęłam się śmiać.

- Z czego się śmiejesz? Źle wyglądam czy coś? - ponownie zapytał, lecz tym razem zdezorientowany.

- Nie, nie - uśmiecham się - słodko wyglądasz.

- Dziękuję ślicznotko. To idziemy? - przytulił mnie.

- Taaak. - przeciągnęłam.

Za chwilę wypuścił mnie ze swoich objęć. Było mi przyjemnie. Często przytula mnie Oliwier, ale to coś innego. Mogłabym tak stać cały dzień.
Igor jest na prawdę fajny. Nie znam go jeszcze zbyt dobrze, a bardzo go polubiłam.
Ma uroczy uśmiech, słodkie oczka i duże, malinowe usta. Jego włosy są poczochrane na wszystkie strony. Ślicznie wygląda.

Zamknęłam drzwi i powoli ruszyliśmy długim korytarzem.

- Nie chciałaś, abym cię puścił, prawda? - delikatnie popchnął mnie na ścianę i do niej przycisnął swoim ciałem. Patrzyłam ku górze prosto w jego oczy. Nie mogłam wydusić z siebie żadnego słowa. Chwycił mój podbródek w dłoń i chciał mnie pocałować, ale w odpowiedniej chwili odsunęłam się w bok dając znak, że tego nie chce choć to nie prawda.

- To jest za wcześnie. Chciałabym cię jeszcze poznać. Przepraszam.

- Rozumiem - wypuścił mnie ze swoich objęć - nie powinienem.

- Nic się nie stało - delikatnie się uśmiechnęłam - to idziemy? - wystawiłam ku niemu rękę, którą po chwili chwycił.

- Idziemy. - odwzajemnił uśmiech.

ZapomnijOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz