Rozdział 2

499 24 3
                                    

- To znowu ty - warknął - patrz co narobiłaś. - powiedział przez zaciśnięte zęby wskazując na swoją jasną koszulkę z ciemnymi plamami od kawy.

- Przepraszam - jąkałam się - ja nie chciałam, na prawdę.

Spojrzałam na swoją kremową sukienkę, ona również ma plamy. Wylało mi się też na biust, gdyż "Bad boy", którego imienia nie znam jest ode mnie wyższy. Czułam pieczenie na dużym obszarze skóry.

- Serio zbadaj wzrok, coś z tobą musi być nie tak skoro ciągle wpadasz na obcych ludzi! - zbliżył się do mnie i wykrzyczał mi to w twarz.

Nie zdążyłam mu odpowiedzieć, bo podszedł do nas jeden z kolegów Bad Boy'a.

- Leo ogarnij się. Szanuj dziewczyny. Zwłaszcza takie śliczne. - spojrzał na mnie uwodzicielskim wzrokiem. Podrywacz. Takich też nie lubię.

Ominęłam tych dupków i podeszłam do naszego stolika. Oliwier jakby nigdy nic siedział i gapił się w telefon wypisując z kimś. Chwyciłam torebkę i wyszłam z lokalu.

Usłyszałam głos Oliwiera za sobą.

- Marcelina gdzie idziesz? - wybiegł za mną blondyn.

- Do domu. Muszę się przebrać. - odwróciłam się do niego przodem i zaczęłam się tłumaczyć. Jego wzrok momentalnie powędrował na moją sukienkę.

- Co ci się stało? - zdziwił się.

- Zderzyłam się z tym dupkiem z kina i nasze kawy się na nas wylały. - opowiedziałam w skrócie.

- Chodź, odprowadzę cię. - podszedł do mnie i razem ruszyliśmy w stronę mojego domu.

Pożegnałam się z przyjacielem i weszłam do domu. Natychmiast ruszyłam w stronę mojej szafy. Wyjęłam z niej czarne leginsy i szary crop-top. Wzięłam prysznic, przebrałam się i związałam włosy w luźnego koka.

Siedziałam na swoim łóżku czytając książkę, gdy moje okno otworzyło się. Wleciał przez nie Matt.

- Co ty tu robisz?! - wstaję z łóżka histerycznie wymachując rękami.

- Przyleciałem do mojej dziewczyny. - uśmiechnął się przeczesując włosy palcami, które były w kompletnym nieładzie.

- Byłej dziewczyny. - poprawiłam go.

- Marcelko nie bądź taka nooo. - przeciągnął po czym przybliżył się i mnie objął.

- Puść mnie! - odepchnęłam nieznaczącego już dla mnie chłopaka - i najlepiej stąd wyjdź! - wskazałam na okno.

W tej chwili usłyszałam kroki zza drzwi kierujące się do mojego pokoju. Natychmiast popchnęłam go do okna przez co spadł w krzaki. W pośpiechu zamknęłam okno i zasłoniłam rolety.

- Córciu, wszystko w porządku? - do pokoju weszła moja mama - Słyszałam jakieś krzyki.

- Aaa tak. Śpiewałam. - wypaliłam.

- No dobrze.... To powodzenia. - powiedziała po czym wyszła z mojego pokoju.

W chwili, gdy zamknęła drzwi podeszłam do okna i szybko je otworzyłam. Wyjrzałam przez nie, ale Matt'a już nie było.

Po tym co mi zrobił nie chcę go widzieć. Od paru miesięcy próbuję o nim zapomnieć i wiecie co? Udało się, ale teraz znowu się pojawił.

Zniszczył mi życie. Ukrywam przed wszystkimi sekret. Nikomu nie mogę powiedzieć, że jestem wampirem. Okłamuję wszystkich. Rodziców, siostrę, Oliwiera... Całą rodzinę. Najchętniej wbiłabym w siebie kołek i miałabym spokój.

Muszę się kontrolować. Jeśli się zdenerwuję mogę pokazać się jako wampir, a wtedy tajemnica o naszym istnieniu się wyda. Moje życie jest ciężkie.

Byłam taka szczęśliwa. On wszystko zepsuł. Zepsuł moje życie. Chciałabym go nie poznać. No, ale nie można mieć wszystkiego.

***

Jak to w każdy poniedziałek budzę się o 6:30, a raczej budzi mnie budzik. Z niechęcią wstaję z łóżka. Kieruję się w stronę szafy. Wyciągam z niej pudrowo-różową sukienkę (choć jestem wampirzycą nie ubieram się na czarno, nie lubię tego, dobrze wiemy, że ciemne kolory przyciągają słońce). Następnie idę do łazienki. Załatwiam swoje potrzeby fizjologiczne i ubieram się. Dopiero wtedy spoglądam w lustro. Moje rozczochrane włosy zasłaniają większość mojej twarzy. Odgarniam je z twarzy i zauważam, że moja cera zdecydowanie nie jest idealna. Jak najszybciej nakładam korektor na niedoskonałości. Za chwilę dochodzą jeszcze inne kosmetyki, by poprawić mój wygląd. Mój makijaż jest delikatny. Włosy postanawiam rozpuścić.

Słyszę wołanie mamy na śniadanie. Przy stole siedzi już moja siostra Lena. Jest młodsza o 2 lata. Jesteśmy do siebie bardzo podobne, ale nasze charaktery bardzo się różnią. Ja jestem bardziej odważna, a ona nieśmiała. Bardzo dobrze się uczy, a ja bym powiedziała o sobie, że przeciętnie. Choć jest śliczna nie ma jeszcze chłopaka. I dobrze bo po co ma mieć, skoro oni tylko ranią? W przeciwieństwie do mnie nie popełniła tego błędu, a przynajmniej mi o tym nie wiadomo.

Zajmuję miejsce obok niej i witam się krótkim "cześć".

Nie zastanawia was czemu tu nie ma mojego taty? Moi rodzice rozwiedli się. Razem z Leną utrzymujemy z tatą kontakt. Często się z nim widzimy. W tym roku jedziemy z nim na wakacje, niestety bez mamy. Ona pracuje, ale i tak wiem, że nie pojechała, by z nami. Nie chce spotkać mojego ojca. 

Tuż po zjedzonej jajecznicy wzięłam torbę i wyszłam do szkoły. Jak zwykle po drodze spotkałam Oliwiera, to już nasz nawyk.

- Hej. - przytulił mnie na przywitanie.

- Cześć. - odwzajemniłam uścisk.

- Mam pewne pytanie.

- Słucham. - uśmiechnęłam się.

- Kiedy wyjeżdżasz na wakacje? - zapytał.

- Tuż po zakończeniu roku szkolnego, czyli za tydzień.

Tak na prawdę wakacje mi nie posłużą. Wiem, że blisko jest plaża, a słońce mnie drażni. Nie mogę na nim długo przebywać. Wypali mnie.

~~~~~~

Hej! Mam nadzieję, że moja nowa książka się wam podoba. Wiem, że każdy może mieć inną wizję co do wapirów, ale ja chcę mieć coś innego. Moja zaś jest taka jaką opisuję i tak pozostanie. Pozdrawiam i proszę o gwiazdki jeśli wam się to podoba :)

ZapomnijOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz