Po moich policzkach spływają łzy. Poczucie, że już niedługo mogę zejść z tego świata zabija mnie od środka. Zdrada bliskiej mi osoby bardzo boli.
W pewnym momencie Leo wyrywa się z lin i w niecałej sekundzie znajduje się tuż obok mnie. Jego pięść wylądowała na twarzy Matt'a, ale on nie był mu dłużny i powalił go na ziemię. Wystraszyłam się i kiedy miałam podbiec do mojego chłopaka zostałam odciągnięta do tyłu przez faceta ścianę.
Leo wyciągnął kły i wbił się w szyję Matt'a. Po chwili ten leżał nieprzytomny na ziemi.
Leo uniósł się nad ziemię i patrzył na wszystko z góry.
Zostawi mnie?
Przerażona przechyliłam nogę do tyłu i kopnęłam mojego oprawcę w czuły punkt mężczyzn. Poluźnił uścisk na moich ramionach. Skorzystałam z okazji i wyrwałam mu się.
Odbiłam się od ziemi i poleciałam około cztery metry do góry. Nagle poczułam niesamowite zmęczenie i miałam opadać na ziemię, jednak ktoś mnie złapał. Byłam pewna, że to Leo, ale kiedy spojrzałam w górę ujrzałam Igora. Lekko uśmiechnęłam się, bo poczułam się bezpieczna.
Zobaczyłam jeszcze wiele innych osób. Dużo opadło obok moich oprawców i zajęło się ich zabiciem.
Wtuliłam się w ciało chłopaka mocząc jego bluzkę łzami.
- Musimy jak najszybciej zaprowadzić cię do skrzydła szpitalnego. To samo dotyczy Leona - powiedział lecąc w kierunku akademii - lekarze wiedzą już wszystko. Mamy eliksir, który musi ci pomóc. To odczyn trucizny.
- Jak w takim szybkim czasie możecie określić co mi podali? - zapytałam na jednym tchu.
- Leo wczoraj mi powiedział co ci podali. To samo dostał on miesiąc temu. Dzisiaj poszedł się z nimi policzyć. Na szczęście wiedziałem, gdzie mogą się spotkać. - odpowiedział.
- Dziękuję. - powiedziałam, a moje oczy zaczęły się zamykać.
- Marcelina! Otwórz oczy! Nie zasypiaj! - krzyknął.
Po chwili usłyszałam, krótkie sprzeczki i znalazłam się w innych ramionach.
- Skarbie, wybacz mi. Nie chciałem ci mówić, bo załamałabyś się. Próbowałem znaleźć coś co może ci pomóc. Kocham cię. Proszę, nie zostawiaj mnie! - powiedział totalnie jakby miłość przezwyciężyła truciznę. Jakby na chwilę był starym Leo, jednak ja nie miałam już na nic siły. Tak bardzo chciałam odpowiedzieć, że ja go też kocham, ale nie dałam rady. Gdy tylko rozchyliłam wargi zostałam obdarowana buziakiem.
Za chwilę zapanowała totalna ciemność nie widzę, nie czuję, nie słyszę.
~*~
Kochani! Zbliżamy się do końca!To już drugi rozdział dzisiaj! Wena mnie odwiedziła 😇😀👌💪
Dziękuję za aktywność pod rozdziałami!
Buziaki 😘
CZYTASZ
Zapomnij
VampireMoje błękitne oczy zaczęły zmieniać barwę na ciemniejszy odcień, spod malinowych ust wyłoniły się śnieżno-białe kły. Ręce oparłam o zlew i spojrzałam w dół, lecz moje blond włosy zasłaniały mi pole widzenia. ^°^°^°^°^°^°^°^°^°^ [Fikcja literacka: Mi...