[ Scottie ]
─ Luke ─ mówię cicho, ale blondyn nie reaguje ─ Luke ─ powtarzam, ale odpowiada mi pochrapywanie. Dopiero gdy szarpię go za ramię słyszę pomruk niezadowolenia. ─ Jest dziewiąta, mamy masę pracy ─ dodaję.
─ Jeszcze pięć minut ─ mamrocze przykrywając się kołdrą po same uszy.
─ Nie ma opcji. Czy ty wiesz, że gdy robiłam śniadanie do kuchni wszedł Michael? Chwilę wcześniej wyszedł z łazienki. A kilka minut później Gaia. A ona nie kąpie się w cztery minuty ─ mówię, na co Luke reaguje śmiechem i otwiera oczy.
─ Fajnie, że są oszczędni i kąpią się razem zamiast marnować wodę ─ mówi stłumionym przez poduszkę głosem.
─ To nie jest śmieszne ─ mówię kreśląc opuszkami palców wzory na jego plecach.
─ Mnie bawi ─ odpowiada i mam wrażenie, że znów zamyka oczy myśląc, że zostawię go w spokoju.
─ Posłuchaj, Luke... co do wczoraj... czy to... to co powiedziałeś ─ zaczynam dość niepewnie a blondyn podnosi się do pozycji siedzącej.
─ To nie były oświadczyny, jeśli o to ci chodzi ─ mówi patrząc prosto w moje oczy.
─ Nie? Tak, oczywiście, że nie. Jak mogłam... ─ panikuję. Może wyobrażałam sobie zbyt wiele?
Gdy ujmuje moje dłonie w swoje i próbuje złapać mój wzrok słyszę jedynie jego westchnienie.
─ Scottie. Hej, spójrz na mnie. To, że wczoraj to nie były oświadczyny to nie oznacza, że nie mówiłem poważnie ─ szepcze ─ po prostu jeśli już mam się komuś kiedykolwiek oświadczyć to z całą pewnością nie będzie to wyglądało w taki sposób ─ dodaje a ja kiwam głową, zdobywając się na to, by spojrzeć mu w oczy.
─ Jasne ─ mówię cicho i oglądam się przez ramię. ─ Powinniśmy już zejść.
─ Poczekaj ─ mamrocze i łapie mnie za dłoń gdy chcę wstać. Tym samym opadam z powrotem na łóżko. ─ Między nami wszystko w porządku?
─ Jasne ─ powtarzam się i zdobywam na uśmiech, którym go obdarzam. Niedługo potem schodzę sama na dół.÷
─ Spodziewamy się kogoś? ─ pyta Ashton wchodząc do kuchni, gdzie wraz z Gaią i Calumem przygotowujemy obiad. Odkładam nóż i wycieram dłonie w ręcznik kuchenny a następnie podchodzę do okna w salonie. Na zewnątrz, obok mojego auta i samochodu Caluma stoi Nissan, należący do mojego ojca. Ze środka wysiada moja mama i dziadek, których mimo wszystko się tu nie spodziewałam. Wychodzę więc na zewnątrz, aby ich przywitać.
─ Co tutaj robicie? ─ pytam całując policzek dziadka, który bacznie rozglada się dookoła.
─ Garrett uparł się, że chce was odwiedzić. Poza tym też chciałam zobaczyć jak sobie radzicie. Nie jesteś zła, prawda? ─ pyta moja rodzicielka, więc kiwam jedynie przecząco głową.
─ Zapraszamy ─ mówi głośno Luke, stojąc na werandzie. Nie wiem nawet skąd się tam wziął, bo przecież pracował w piwnicy, wraz z Michaelem i wyciągał z niego informacje na temat Gaii. Kiedy mama wraz z dziadkiem stają obok niego ściska dłoń kobiety i z uśmiechem zaprasza ją do środka.
─ Luke ─ mówi mój dziadek a następnie wchodzi do środka oglądając wszystko jeszcze uwazniej, niż wcześniej.
─ Robimy obiad. Idealnie się załapaliście ─ mówię prowadząc ich do kuchni. Luke rzuca prace i oferuje im kawę oraz swoje towarzystwo na tarasie. Dziadek uszczęśliwiony idzie w kierunku wyjścia na taras a blondyn ostatecznie wyznacza Caluma do zrobienia kawy i sam podąża za nim, przez co znów zaczynam się zastanawiać co planują. Gaia wita się z mamą i dziadkiem gdy wraca do kuchni a ja powracam do krojenia warzyw. Jesteśmy tutaj jeszcze dwa dni a potem będę musiała wrócić do miasta, pozamykać swoje sprawy. Już tęsknię za tym miejscem.
─ Też wracasz do domu pojutrze, tak? ─ pyta mama a Gaia kręci głową, siadając na kanapie zrobionej z palet.
─ Właściwie to... zostaję tutaj do końca wakacji, jeśli Scottie i Luke się zgodzą ─ odpowiada ─ przyda im się każda para rąk, zwłaszcza gdy przyjadą dzieciaki i przy samej przeprowadzce.
─ O ile się nie mylę chciałaś zostać tylko na dwa dni ─ wtrąca dziadek a brunetka spogląda przez ramię na wejście do domu.
─ Tak, ale coś się zmieniło. Spodobało mi się tutaj ─ mówi a ja wracam do kuchni, by pomóc Calumowi. Gaia robi to samo i gdy staje przy Hoodzie spoglądam na nią przez ramię nic nie mówiąc.÷
─ Czekamy jeszcze za kimś? ─ pyta moja mama, gdy dostrzega dwa nakrycia więcej.
─ Tak, mam dwóch pomocników więcej ─ tłumaczy Luke i wtedy orientuje się, że wejście Michaela będzie dla nich sporym szokiem.
─ Więc pracujecie w szóstkę? ─ pyta dziadek a blondyn kiwa głową.
─ Tak, moi przyjaciele.
─ Tacy przyjaciele to dopiero skarb ─ mama nieznacznie się uśmiecha, jednak bardzo szybko ten uśmiech znika z jej twarzy, gdy na taras wchodzi Ashton i Michael.
─ Dzień dobry ─ wita się pierwszy z nich a drugi wciąż milczy.
─ Clifford, a niech to ─ mówi nagle mój dziadek. ─ Znormalniałeś do tego stopnia, że aż cię nie poznałem ─ dodaje.
─ Dziadku ─ upominam go, gdy Ashton siada przy stole.
─ Dzień dobry panie N, Pani Nygaard ─ napomina, po czym siada przy stole.
─ Czy to jest ten powód dla, którego chcesz zostać tu do końca wakacji? ─ pyta rodzicielka a dziadek opiera się wygodnie, wsłuchując w rozmowę.
─ Tak ─ mówi ku naszemu zaskoczeniu Gaia ─ Michael i ja, my...
─ Po moim trupie ─ mówi nagle dziadek.
─ Dziadku ─ mamroczę i kładę dłoń na jego ramieniu.
─ Tak, a my się pobieramy ─ mówi Luke, z ogromną powagą. Dziadek milczy. W pewnym momencie odpina tylko ostatnie dwa guziki swojej błękitnej koszuli i patrzy bez celu przed siebie.
─ Więc w końcu dałeś jej ten pierścionek? ─ pyta, kompletnie ignorując Gaię i Michaela. Otwieram nieznacznie usta, będąc w szoku. Jeszcze dziś rano mówił, że nie planuje się oświadczyć w najbliższym czasie - przynajmniej tak wywnioskowałam - a tymczasem jest zupełnie inaczej...Trochę gorszy, ale tylko dlatego, że proponuję...
#maratonzwedlock?
BTW. Zmieniłam okładkę i okazuje się, że nie zapisałam starej a tym samym... przepadła...
Podoba się wam choć trochę nowa?

CZYTASZ
wedlock • hemmings.
Fanfictionw której była para musi zostać rodziną. ⓒ twentyonecoldplay, 2016-2017. 5 II 2017 - fanfiction #30