Scottie;
─ Myślałaś o mnie choć trochę?
─ Starałam się nie ─ odpowiadam wymijając go.
─ Zaczekaj, Scottie ─ słyszę za sobą jego głos i dosłownie sekundę później czuję zacieśniający się uścisk na moim ramieniu. Mimowolnie odwracam się z powrotem w jego kierunku, ale wciąż staram się na niego nie patrzeć.
─ Co? ─ pytam, starając się opanować nerwy ─ no co? ─ podnoszę głos, choć nie miałam nawet takiego zamiaru. ─ Powiesz mi teraz, że przyjechałeś po sweter, który nie istnieje czy będziesz uczciwy i przyznasz sie, że przyjechałeś, bo już wiesz.
─ Wiem co?
─ Że twoje idealne życie nie jest wcale takie idealne jak ci się wydawało na samym początku ─ mówię wprost. Wiem, że się wyprze nawet gdyby było tak jak mówię. Mimo to nie odpuszczam.
─ Może ─ mamrocze pod nosem. Jestem usatysfakcjonowana jego odpowiedzią, więc nie mówię nic więcej. Odwracam się ponownie i gdy puszcza moje ramię robię kilka kroków dalej. A chwilę potem słyszę dokładnie to, co chciałam usłyszeć.
─ Okej, Scottie. Wygrałaś. Źle mi bez was. Cholernie źle. Rano, kiedy się budzę dobija mnie myśl, że wcale nie bierzesz prysznica, ani że nie robisz śniadania. Wiem też, że nie jesteś w pracy, ale że po prostu cię nie ma i jeśli czegoś nie zrobię to już nigdy nie obudzę się u twojego boku ─ niemalże krzyczy, ale zatrzymuję się w pół drogi.
Odwracam się na pięcie i spoglądam na niego przez chwile uważnie. Daję mu znak, że może mówić dalej i podchodzę do niego. Ale on milczy, zupełnie tak, jakby szukał słów. Nie znajdzie odpowiednich słów, nie w tej sytuacji.
─ Kiedy robię śniadanie odruchowo wyjmuję trzy miski. Budzę się sam z siebie po siódmej wciąż będąc przestawionym na tryb szkolny Malcolma. Mam gdzieś to, że wszyscy dookoła twierdzą, że się nie nadaję. Chcę ci udowodnić, że się nadaje. Jak nikt inny. Ostatni raz, Scottie. Daj mi szansę ─ dodaje cicho, gdy patrzy mi w oczy. Przez chwile patrzę na jego tęczówki jakbym chciała wybadać czy naprawdę jest mu przykro, czy tylko pogrywa z moimi uczuciami. Z resztą nie byłby to pierwszy raz.
─ Muszę sobie to wszystko poukładać ─ mówię w końcu a blondyn kiwa nieśmiało głową.
─ Wrócę do miasta. Jeżeli przemyślisz to wszystko to... Zadzwoń. Jestem już praktycznie spakowany i czekam na twój znak. Jeśli pozowlisz mi wrócić...
─ Odezwę się ─ odpowiadam, by jak najszybciej mu przerwać. To dość dziwna sytuacja i naprawdę nie chcę tego ciągnąć, zwłaszcza przy tylu świadkach.
─ Będę czekał ─ słyszę jego stłumiony głos. Odchodzę na kilka kroków i wchodzę na werandę domu, by przystanąć i raz jeszcze spojrzeć w jego kierunku. Widzę jak tłumaczy coś jeszcze policjantowi i wsiada do auta. Przez chwilę walczy z zapaleniem swojego dziesięcioletniego auta a kiedy w końcu odjeżdża wzdycham cicho i wchodzę do środka. Wewnątrz nikt na mnie nie czeka i po raz kolejny czuję dziwną pustkę, która przekonuje mnie, abym mimo wszystko przyjęła Luke'a z powrotem. Może naprawdę zrozumiał swój błąd i jest dla nas jeszcze jakaś szansa?
─ Hej, Scottie ─ nagle słyszę głos Gai. Nawet nie zauważyłam gdy zniknęła z werandy. Kończy związywanie włosów w kucyka, jednak kilka kosmyków ucieka jej palcom i sprawia wrażenie, jakby dopiero wstała z łóżka. ─ Pomyślałam, że dziś ja odbiorę dzieciaki.
─ Jasne, dzięki.
─ Wybaczysz mu? ─ pyta. Na samym początku to do mnie nie dociera. Nie wiem o czym mówi, kogo ma na myśli. Dopiero chwilę później reaguję.
─ Co?
─ Wybaczysz Luke'owi?
─ Nie wiem, muszę się położyć ─ mówię, udając się w kierunku schodów na górę.
─ Ja bym mu wybaczyła. Stara się to naprawić. Pozwól mu ─ dodaje a mnie stać jedynie na skinienie głową.
─ Muszę się z tym przespać ─ mówiąc to, wchodzę już na górę
─ Możemy porozmawiać o twojej pracy z przedszkola? ─ pytam gdy dziewczynka wtula się we mnie i zamyka oczy. Obie leżymy na łóżku, które niegdyś należało do mnie i mojego narzeczonego.
Nigdy nie chciałam aby nasza dość dziwna rodzina się rozpadła, ale Luke wybrał inne życie. Słysząc to, co mówi Ashton jest gorzej niż mogłabym się spodziewać, co w jakiś pokręcony mnie cieszy.
─ Tak.
─ Dlaczego nie narysowałaś lalki albo tego rowera, który ogladałyśmy kilka dni temu? ─ głaszczę włosy dziewczynki a ta wzdycha dość głośno i znów zamyka oczy.
─ Bo mam dużo lalek. A rowerek nie jest mi tak bardzo bardzo potrzebny. Ale bardzo bym chciała znów mieć rodzinę. A bez wujka nie jest tak samo ─ mamrocze. Wzdycham cicho i patrzę w sufit wciąż bawiąc się włosami dziecka.
─ Chcesz żeby wrócił?
─ Najbardziej na świecie ─ mówi przeciągając ostatnie słowo i podnosi głowę. ─ Czy może już wrócić?
─ Zapytam ─ mówię cicho i gdy dziewczynka znów kładzie głowę sięgam po telefon. Odblokowuje ekran i przez chwilę patrzę na numer chłopaka.
Ostatecznie blokuje telefon i odkładam go koło poduszki.
Czy ja także chcę by wrócił?
Chcę mu tak szybko wybaczyć?
Dla dzieci.
Kiedy Mavelle zasypia wstaję delikatnie z łóżka i udaje się do pokoju Malcolma. Chłopiec siedzi na swoim łóżku a jego wzrok skupia się na tablecie Michaela. Podchodzę na kilka kroków a on tylko uśmiecha się pod nosem.
─ Mama przyszła ─ mówi cicho, jakby kogoś informował.
─ Hej, szkrabie. Co robisz? ─ pytam a wtedy odwraca urządzenie, na ekranie którego znajduje się Luke. Blondyn uśmiecha się niepewnie gdy widzi nas oboje, siedzących na łóżku, opierających się o ścianę.
─ I wtedy królewna stanęła na balkonie, patrząc w bezkresne morze, po czym powiedziała "Wróć najszybciej, jak to możliwe" ─ mówi.
Wysłuchuję się w jego słowa i jestem prawie pewna, że to jakiegoś rodzaju nawiązanie do mnie i naszych spraw.
─ A co było potem? Czy książę wrócił z morza? ─ dopytuje malec. Luke uśmiecha się najszerzej jak potrafi i mam wrażenie, że skupia swój wzrok na mojej osobie.
─ Tak, bo posłuchał swojej ukochanej i wrócił, gdy tego chciała. Jej miłość dała mu siłę by przetrwać ze dwa sztormy na morzu ─ mówi a ja zaczynam na swój własny sposób interpretować tę wymyśloną przez niego bajkę, której początku nie znam.
─ I żyli długo i szczęśliwie?
─ Zawsze.Halo, jest tu ktoś jeszcze?
Przepraszam za nieobecność, mam nadzieje, że nie wszystkich stad wywialo!
Wiec jeśli nie to moje ogłoszenie jest następujące:
Niedługo skoncze wedlock, bo... Bo powoli kończy mi się wena co do tego opowiadania. Póki co jednak staram się coś napisać na biezaco, ale w głowie juz mam inna książkę, troche podobną do tej.
Tylko oczywiście nie taka samą xd
Jedyny mój problem jest taki, że nie wiem kogo wrzucić do tego opowiadania.
Na samym poczatku miało być z Ashtonem Irwinem, potem z Calumem a teraz rozważam jeszcze Stylesa, choć wiem, że z nim FF jest multum, ale z 5sos jest tak samo -,-
CZYTASZ
wedlock • hemmings.
Fanficw której była para musi zostać rodziną. ⓒ twentyonecoldplay, 2016-2017. 5 II 2017 - fanfiction #30