Just us (Kamil Stoch x Peter Prevc / Proch) Part 2

1.2K 91 10
                                    

To jest druga część ten historii, jeśli jeszcze nie czytaliście pierwszego listu, to serdecznie Was do tego zachęcam! ❤❤

List nr 2

Obudziłem się z bolącą głową i ogromnym poczuciem zażenowania własną osobą. Gdy kładłem się spać, miałem nadzieję, że przez alkohol nie będę pamiętał tego pocałunku, ale on wciąż był w mojej głowie. Ciągle, nieustannie powracał. Niezależnie od tego czy położyłem się na brzuchu czy na plecach, nawet przerzucenie się na bok nic nie dało. Przykryłem się kołdrą mając nadzieję, że to pomoże. Nie pomogło. Ty sobie smacznie spałeś, zupełnie nieświadomy bitwy myśli w mojej głowie. Najczęściej przypominanym momentem przez mój umysł, był ten kiedy odwzajemniłeś mój pocałunek. Nie odepchnąłeś mnie, Kamil. Ty przyciągnąłeś mnie bliżej, objąłeś ramionami jakbyś nigdy nie chciał mnie puścić. 

Postanowiłem uciec z twojego pokoju. Chciałem uniknąć ten niezręcznej porannej sytuacji. Co miałem ci powiedzieć? Nawet nie byłem pewien czy będziesz cokolwiek pamiętał. Słodko spałeś mocno przytulając do siebie kołdrę. W tamtym momencie chciałem być kołdrą. Wstałem szybko i podnosząc z ziemi mój telefon wyszedłem cicho z twojego pokoju. Gdy wróciłem do swojego, czekał na mnie ochrzan od Cene. Podobno dzwonił do mnie kilkanaście razy. Zachowywał się jakby to on był starszym bratem. Wciąż pokłóceni zeszliśmy na śniadanie. 

Nie wiem jakim cudem, ale ty już byłeś w hotelowej restauracji. Siedziałeś przy stoliku z kolegami z kadry i wyglądałeś tak świeżo i promiennie, jakbyś w ogóle wczoraj nie wychodził. W ręku trzymałeś białą filiżankę, w której zapewnie była kawa. Śmiałeś się nieco zakłopotany z żartów Piotrka, chyba robiłeś to tylko z grzeczności. Nagle podniosłeś wzrok, a nasze oczy się spotkały. Twoje spojrzenie było tak intensywne, że już wiedziałem, że pamiętasz co się wczoraj wydarzyło. Odwróciłem głowę i poszedłem za Cene. Nie miałem odwagi nawet się do ciebie uśmiechnąć. Widziałem, że dzisiaj wyjeżdżasz, ale nie potrafiłem nic z tym zrobić. Bałem się ponownie spojrzeć ci w oczu. Nie rozumiałem co się ze mną działo, nie rozumiałem kim jestem. 

Myślałem, że uda mi się ciebie uniknąć, bo jak tylko dopiłeś ostatni łyk swojej kawy, wyszedłeś z restauracji, nawet nie rzucając mi jednego spojrzenia. Ty jednak czekałeś na mnie przy samych drzwiach. Zatarasowałeś mi drogę i nie pozostawiłeś żadnej szansy na ucieczkę. 

- Nie uważasz, że powinniśmy pogadać? - zapytałeś tonem ojca, który chce skarcić swojego syna.

- O czym? 

- Przestań zachowywać się jak gówniarz, nie możesz jednego dnia mnie całować, a drugiego odwracać głowę gdy tylko na ciebie spojrzę - byłeś zdenerwowany, a ja rozglądałem się zestresowany czy nikt nie usłyszał tego co powiedziałeś. Nie chciałem informować o swojej orientacji całego świata. Skoczkowie byli niesamowitymi plotkarzami, nie można im było powierzać żadnych sekretów. 

- Chodźmy do ciebie - poprosiłem słabym głosem. Pokiwałeś głową zgadzając się, chyba też nie chciałeś robić scen. 

Weszliśmy do twojego pokoju. Po drodze do niego nie odezwaliśmy się do siebie ani słowem. Cisza ciążyła mi okropnie, ale nie miałem pojęcia co mógłbym ci powiedzieć. 

- Dobrze, to co chcesz mi powiedzieć, Peter? - zapytałeś nie spuszczając ze mnie wzroku. Staliśmy na środku pokoju. Czułem mętlik w głowie. Zdecydowałem się powiedzieć ci prawdę, to jedyne co miało dla mnie sens. 

- Imponujesz mi, Kamil - miałem wrażenie, że twoje oczy zabłysnęły - Czuje się przy tobie inaczej niż przy kimkolwiek innym. To wczoraj... Byłem pijany, puściły mi pewne zahamowania. Przepraszam - spuściłem wzrok, nie byłem w stanie patrzeć ci prosto w oczy. Położyłeś mi dłoń na ramieniu.

- Peter, to chyba nie powinno się wydarzyć - powiedziałeś, a moje serce prawie się złamało - Jednak muszę przyznać, że mi się to podobało - popatrzyłem na ciebie z nadzieją w oczach, chociaż ja też nie wiedziałem jak to "coś" co było między nami miało wyglądać.

- To co teraz? - zapytałem niepewnie, spojrzałeś na mnie z lekkim uśmiechem.

- Teraz, czekają nas wakacje - z jednej strony marzyłem o chwili odpoczynku, ale z drugiej, nie wyobrażałem sobie tych kilku miesięcy bez ciebie. 

- Taa - tylko tyle byłem w stanie odpowiedzieć.

- Miałem nadzieję, że może chciałbyś się ze mną pożegnać. Tak żebym na długo nie zapomniał smaku twoich ust - nie mogłem uwierzyć w to co usłyszałem. 

- Ty chcesz, żebym ja... - zacząłem się jąkać jak nastolatek. Zupełnie nie miałem doświadczenia w takich sprawach, nawet z dziewczynami zawsze słabo mi szło. 

- Dokładnie tego chce - powiedziałeś, ale nie dałeś mi nawet chwili na zrozumienie twoich słów, bo od razu popchnąłeś mnie na najbliższą ścianą i wpiłeś się w moje usta. Wróciły do mnie wydarzenia z wczorajszej nocy. Teraz jednak oboje byliśmy świadomi tego co się między nami dzieje. Twoje dłonie błądziły delikatnie po moim ciele. Przegryzłeś moją wargę, a gdy tylko jęknąłem cicho otwierając usta, twój język wtargnął do środka, spotykając się z moim. Nikt nigdy mnie tak nie całował. Nigdy nie sądziłem, że zwykły pocałunek może być tak uzależniający. Chciałem więcej. Z każdą sekundą. W końcu jednak się od siebie oderwaliśmy. Oboje patrzyliśmy na siebie niepewnie. Z zaczerwienionymi policzkami i przyspieszonymi oddechami, próbowaliśmy zrozumieć to co między nami zaszło. 

- Chyba powinieneś już iść, muszę się spakować - powiedziałeś pewnie, już udało ci się okiełznać swoje emocje, na swojej twarzy miałeś ten charakterystyczny ciepły uśmiech. 

- Już idę - odparłem cicho, mój głos był tak inny od twojego, a moje nogi były jak z waty, ciągle stałem w miejscu. 

- Chcesz coś jeszcze mi powiedzieć, Peter? - zapytałeś wciąż nie przestając się uśmiechać. Pokiwałem głową.

- Obiecaj, że jeszcze kiedyś mnie tak pocałujesz - odpowiedziałem, pozbyłem się wszelkich zahamować, byłem gotów błagać. Chyba mi trochę na tobie zależało. Podszedłeś bliżej. Twoje perfumy znów przyjemnie łechtały moje nozdrza. 

- Obiecuję - wyszeptałeś mi prosto do ucha, przegryzając jego płatek. Przełknąłem głośno ślinę.

- To do zobaczenia, Kamil - powiedziałem i pod wpływem impulsu po raz ostatni musnąłem twoje usta. Zanim zdążyłeś coś powiedzieć, wyszedłem z twojego pokoju. 

***

Witajcie Kochani!

Trochę Procha na wieczór. ❤❤

Buziaki! 

Happier - Ski Jumping One ShotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz