Andreas POV
Wracałem do pokoju z wielkim uśmiechem na ustach, po wygranej serii próbnej i kwalifikacjach nie mogłem się nie cieszyć. Poza tym, za chwilę miałem się spotkać ze Stephanem, który został dzisiaj w hotelu. Głupio było się przyznać, ale już za nim tęskniłem. Wciąż jednak nie byłem pewien jak mam się zachowywać po tym jak Leyhe poznał mój nawiększy sekret.
Na początku byłem przerażony i zawstydzony, bałem się, że chłopak mnie odrzuci, nie będzie chciał się ze mną przyjaźnić albo powie wszystkim w kadrze o mojej orientacji. On jednak po otrząśnięciu się z pierwszego szoku, wydawał się być tym faktem nieporuszony. Nie unikał mnie, a wręcz miałem wrażenie, że rozmawiamy częściej i dłużej niż to miało miejsce wcześniej. Nie bał się również być blisko mnie. Często kładł się obok mnie na łóżku, kiedy gadaliśmy czy oglądaliśmy filmy i nigdy nie dał po sobie poznać, że czuje się niekomfortowo będąc blisko mnie. Najgorsze było to, że nie chodził już po pokoju w samym ręczniku i choć sam go o to poprosiłem, to musiałem przyznać, że teraz tego żałowałem. Półnagi Leyhe to zdecydowanie był widok, którego mi brakowało.
Zapukałem do drzwi naszego pokoju i już po chwili usłyszałem jego kroki. Otworzył mi i od razu podarował mi swój firmowy uśmiech.
- Hej - rzuciłem, odwzajemniając gest, a on tylko wciągnął mnie do pokoju, po czym od razu mnie przytulił.
- Byłeś świetny! - krzyknął, nie wypuszczając mnie ze swoich ramion. Przymknąłem oczy, ciesząc się tą bliskością. Pachniał niezwykle przyjemnie i delikatnie jednocześnie. W końcu mnie puścił, a na jego twarzy gościł ten uśmiech, który sprawiał, że za każdym razem miękły mi kolana.
- Dziękuję - odparłem cicho, unikając jego wzroku, nagle stając się dziwnie nieśmiały. Stephan wciąż uśmiechał się jak głupek, co sprawiło, że kąciki moich ust też automatycznie uniosły się ku górze. Zacząłem ściągać z siebie ciepłe ubrania, które miały mnie chronić przed mrozem w PyeongChang. Na szczęście dzisiaj już było nieco cieplej. Stephan przyglądał mi się uważnie, co sprawiło, że moje ręce zaczęły nieco drżeć. Przeszło mi przez myśl, że może podoba mu się, kiedy się rozbieram. Niemal od razu jednak zdałem sobie sprawę z tego jak absurdalna to jest myśl. Pewnie patrzył się na mnie, bo nie miał nic lepszego do roboty. Sam nie musiał się przebierać, więc po prostu mi się przyglądał. Rozebrałem się do samych bokserek, rzucając ubrania na łóżko. Leyhe przejechał wzrokiem po całym moim ciele. Poczułem się nieco nieswojo.
- Pójdę wziąć prysznic - rzuciłem, wymijając go i prawie przewracając się w drodze do łazienki. Stephan zdecydowanie działał na mnie zbyt mocno. Długa kąpiel, pomogła mi nieco opanować nerwy i przygotować na wieczór w towarzystwie chłopaka, w którym od kilku miesięcy jestem beznadziejnie zakochany.
Gdy wyszedłem z łazienki, Stephan leżał na swoim łóżku, oglądając jakiś serial na swoim laptopie. Spojrzał na mnie i znów się uśmiechnął. Chyba musiałem poprosić go, żeby przestał się tak uśmiechać, jeśli nie chciał, żeby się na niego rzucił. Chociaż z drugiej strony, chyba nie przeżyłbym dnia bez tego uśmiechu.
- Oglądasz ze mną? - zapytał, patrząc się na mnie wyczekująco.
- Jasne - odpowiedziałem tylko, podchodząc do niego. Przesunął się do ściany, robiąc mi miejsce. Położyłem się obok niego, czując się nieco dziwnie leżąc na jego łóżku po raz pierwszy tutaj w Korei. Jego pościel pachniała nim. Z radością wtuliłem się w poduszkę.
- Co oglądamy?
- Lucyfera? - bardziej zapytał niż odpowiedział.
- Okej - odparłem tylko. Tak naprawdę w ogóle nie obchodziło mnie to co będziemy oglądać, dobrze było być po prostu blisko Stephana. W końcu senność wzięła nade mną górę, zamknąłem oczy i nawet nie wiem kiedy odpłynąłem.
Przebudziłem się kilka godzin później wtulony w Leyhe, który otoczył mnie swoimi ramionami. Moja głowa była oparta o jego klatkę piersiową. Podniosłem wzrok na śpiącego Stephana. Nie mogłem się powstrzymać, przed przejechaniem dłonią po jego gładkim policzku. Wyglądał tak uroczo niewinnie.
- Andi? - mruknął cicho, otwierając oczy. Zawstydzony od razu zabrałem rękę z jego twarzy.
- Przepraszam, nie mogłem się oprzeć - przyznałem szczerze, czując, że rumienię się ze wstydu - Pójdę już do siebie - powiedziałem, choć wcale nie chciałem wychodzić z jego łóżka. Tak przyjemnie było się obudzić blisko niego.
- Zostań - odparł, po czym przyciągnął mnie jeszcze bliżej siebie i złożył krótki pocałunek na moim czole. Czy to był jakiś piękny sen?
- Steph?
- Tak?
- Co to znaczy? - może wszystko psułem zadając głupie pytania, ale nie potrafiłem zasnąć w tej niepewności.
- Nie wiem - przyznał i słyszałem szczerość w jego głosie - Nie chcesz? - zapytał niepewnym głosem po chwili ciszy.
- Chcę - odparłem cicho, po czym nieco niezdarnie podniosłem głowę i w akcie odwagi musnąłem jego wargi. Bałem się jego reakcji, ale on tylko przyciągnął mnie bliżej obdarowując mnie kolejnym czułym i delikatnym pocałunkiem.
- Śpij już, potrzebujesz odpoczynku - wyszeptał. Chciałem mu powiedzieć, że jedyne czego potrzebuję to Stephan Leyhe, ale czułem, że nie powinienem niczego przyspieszać.
- Dobranoc Steph - powiedziałem wtulając się w niego ponownie.
- Śpij dobrze, Andi - odpowiedział, obejmując mnie mocno swoimi ramionami.
***
Hej Kochani!
Nie wiem co o tym myśleć, więc zostawię wam ten rozdział do oceny.
O matko tak się denerwuję przed dzisiejszym konkursem. Jak tam wasze nerwy?
Buziaki!
CZYTASZ
Happier - Ski Jumping One Shots
FanfictionKrótsze i dłuższe opowiadania ze świata skoków narciarskich.