Unbreakable (Stephan Leyhe x Andreas Wellinger / Lellinger)

1K 85 12
                                    


Stephan myślał, że złapał Pana Boga za nogi, kiedy otrzymał powołanie do kadry narodowej. Zawsze marzył o skakaniu w pierwszej lidze i rywalizowaniu z najlepszymi zawodnikami na świecie. Gdy wreszcie zobaczył swoje nazwisko na liście pierwszej drużyny, prawie skakał ze szczęścia, prawie, bo Stephan nie należał do osób spontanicznych. Jednak jego twarz rozświetlał tego dnia szeroki uśmiech, do którego miało słabość więcej osób, niż chłopak zdawał sobie z tego sprawę. 

Pierwszy obóz i poznanie kolegów, których raczej znał do tej pory z telewizji, było jeszcze bardziej stresujące niż się tego spodziewał. Przez kilka dni praktycznie z nikim nie rozmawiał. On był zbyt nieśmiały, żeby zacząć konwersację, a oni widocznie nie interesowali się nim na tyle, żeby sami coś zainicjować. Wszystko zmieniło się czwartego dnia obozu, kiedy do jego pokoju wprowadził się dotychczas nieobecny Andreas. Młodszy chłopak był już dobrze znanym zawodnikiem na arenie międzynarodowej i Stephan obawiał się, że i tym razem będzie mu ciężko nawiązać z nim dobry kontakt. Brunet z założenia postawił się na straconej pozycji, podświadomie bojąc się spotkania z blondynem. 

Andreas wszedł do jego pokoju chwilę po piątej nad ranem, robiąc tak wielki hałas, że brunet od razu się obudził. 

- Co się dzieje? - zapytał nieprzytomnie, przecierając zaspane oczy. 

- Hej, to ty jesteś ten nowy? - rzucił, przyglądając się Stephanowi z ciekawością. Gdy brunet poczuł się nieco przytłoczony tym spojrzeniem, pokiwał niepewnie głową, nie wiedząc co ma ze sobą zrobić. 

- Fajnie - odparł krótko Andreas, po czym po prostu odwrócił się i zaczął rozpakowywać swoje torby. Stephan opadł na łóżko, czując dudniące w piersiach serce. Miał szczerą nadzieję, że wszystko się jeszcze ułoży, że chłopaki go zaakceptują, że nie będzie czuł się takim odludkiem. 

Przez cały ranek niewiele rozmawiali, raczej odpowiadali jednym słowem na zadane przez siebie pytania. Stephan czuł rosnącą gulę w gardle. Przy śniadaniu widział jak Andreas żartował sobie swobodnie w towarzystwie pozostałych chłopaków i zazdrościł im tego, że potrafili sprawić, że chłopak tak promiennie się uśmiechał. Właśnie omawiali zmiany w kombinezonach, śmiejąc się z tego, że Richi ostatnio wybrał tak ciasną bieliznę, że musieli ją rozcinać nożyczkami. 

- A co ty myślisz o nowych przepisach, Stephan? - zapytał nagle Andreas, wpatrując się uważnie w swojego tymczasowego współlokatora. Brunet spojrzał na niego zaskoczony i już chciał odpowiedzieć na pytanie, gdy na stołówkę wszedł trener i przekazał im instrukcje na nadchodzący dzień. 

Trening składał się głównie z indywidualnych ćwiczeń. Każdy z nich, po kolei, wykonywał zadania rozpisane przez trenera, pod czujnym okiem sztabu. Stephan zawsze ustawiał się jako ostatni w kolejce, bojąc się wychodzić na przód. Jego koledzy śmiali się radośnie, komentując zadania, kiedy on stał jakby z boku, niewidzialny.

Na koniec treningu trener rozkazał im rozciąganie w parach. Stephan czekał aż chłopaki się podzielą i zostanie ten jeden, który będzie zmuszony z nim ćwiczyć. Ze zdziwieniem przyglądał się Andreasowi, który podszedł do niego i uśmiechnął się szeroko.

- Ćwiczymy razem? - zapytał, a brunet tylko przytaknął, czując, że nie dałby rady wykrztusić z siebie ani słowa. 

Od tego momentu, Stephan poczuł, że jest cień szansy, na to, żeby stał się częścią grupy. Zaprzyjaźnił się z Andreasem, który zaczął przyprowadzać go na wszelkie imprezy i spotkania z chłopakami. Leyhe choć mimo wszystko zawsze był nieco z boku, to jednak czuł, że znalazł z nimi wspólny język. 

Andreas stał się dla niego rodzajem idola, nie tylko jako zawodnik, ale i człowiek. Na początku imponował mu swoim podejściem do życia, otwartością i ciepłem, którym otaczał wszystkich dookoła. Później zaczął zauważać, to, że chłopak choć sam miał pewnie swoje problemy, zawsze był pomocny, oddany i nigdy świadomie nie zrobiłby nic co mogłoby kogokolwiek skrzywdzić. Oczywiście to nie tak, że ich przyjaźń była patetyczna, a oni prawili sobie same komplementy. Nic tak bardzo nie sprawiało im przyjemności jak dogryzanie sobie nawzajem. Lubili z siebie żartować, bo wiedzieli, że tak naprawdę pod tymi złośliwościami kryła się najszczersza sympatia. Leyhe czuł, że sama obecność Andreasa dawała mu dziwne poczucie bezpieczeństwa. Blondyn sprawiał, że stawał się on niezniszczalny.

Stephan próbował udawać, że nie dostrzega przystojnej twarzy, wysportowanego ciała czy zaraźliwego uśmiechu swojego przyjaciela, jednak na dłuższą metę oszukiwanie samego siebie było niemożliwe. Leyhe nie mógł ignorować szybciej bijącego serca na sam widok blondyna. 

- Zmieniło się coś między nami - rzucił kiedyś Andreas, gdy siedzieli na hotelowym balkonie, przed kolejnym konkursem letniego Grand Prix. 

- Co masz na myśli? - zapytał niepewnie brunet, czując, że traci grunt pod nogami. Przeczuwał już od dłuższego czasu, że blondyn domyśli się, że Stephan jest w nim beznadziejnie zakochany. To nie byłoby wyjątkowo trudne. Brunet, choćby chciał, to nie potrafił powstrzymać wzroku przed śledzeniem każdego ruchu blondyna. 

- Unikasz mnie, a jednocześnie ciągle jesteś obok - wyjaśnił, robiąc dziwną minę. 

- No co ty...

- Nie zaprzeczaj, wiesz, że to prawda! 

- Andi...

- Domyśliłeś się?

- Co? 

- Czyli nie domyśliłeś się? - upewniał się blondyn, przyglądając się wyraźnie zagubionemu Stephanowi, który w odpowiedzi jedynie pokręcił przecząco głową. 

Andreas niepewnie podniósł rękę i złapał dłoń bruneta, splatając ich palce. Stephan zamarł w bezruchu, kiedy blondyn nachylił się nad nim i ostrożnie musnął jego usta swoimi. 

- Nie uciekłeś - rzucił zaskoczony Andi, przyglądając się uważnie starszemu chłopakowi. Jego oczy błyszczały w promieniach zachodzącego słońca. 

- Dlaczego miałbym uciekać? - zapytał Stephan i zanim blondyn zdążył odpowiedzieć, to wplątał swoje palce w jego włosy i przyciągnął go do siebie, ponownie łącząc ich wargi w pocałunku. 

***

Hej Kochani!

Moje powroty do pisania zawsze są zbyt trudne. Obiecuję, że następne shoty będą lepsze. 

Buziaki!

Happier - Ski Jumping One ShotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz