Closer (Andreas Wellinger x Stephan Leyhe / Lellinger)

1.4K 92 19
                                    


Może mi się tylko wydawało, może przechodziłem tylko taki moment w życiu, może to była tylko chęć poznania czegoś dotąd nieodkrytego, chwilowa fascynacja, która miała się skończyć tak szybko jak się zaczęła. Jednakże, nic nigdy nie wydawało mi się tak prawdziwe jak moja relacja z Wellingerem. Sam nawet nie wiedziałem co między nami było. Łączyły nas godziny nocnych rozmów w hotelowych pokojach, wymiana niezliczonych uśmiechów, kilka uścisków po udanych zawodach i jeden nieśmiały pocałunek, o którym nigdy nie mieliśmy odwagi porozmawiać. Od czasu kiedy po raz pierwszy dzieliliśmy pokój, wiedziałem, że zostaniemy przyjaciółmi, takie rzeczy czasem po prostu się czuje. On sprawiał, że uśmiechałem się częściej niż kiedykolwiek wcześniej. Potrafił mnie rozbawić tak bardzo, że miałem łzy w oczach. Rozumiał mnie bez słów i zawsze stał po mojej stronie. Wspierał mnie po każdym złym skoku, nawet jeśli powinien właśnie świętować swoje zwycięstwo czy miejsce na podium. Ja też starałem się być przy nim kiedy coś mu nie wychodziło. Często rozmawialiśmy o jego zmaganiach z presją i oczekiwaniami kibiców. Bez wątpienia nam na sobie zależało. Czułem to. Wiedziałem, że jestem dla niego kimś ważnym. 

- Steph, widziałeś mój reprezentacyjny t-shirt? Potrzebuję go na konferencję - głos przyjaciela przerwał moje rozmyślania. Andi wyszedł z łazienki w samych bokserkach, chcąc mnie chyba dobić widokiem swojego wysportowanego ciała. Przez dłuższą chwilę wpatrywałem się w niego bez słowa, a gdy spojrzałem na jego twarz na jego ustach błąkał się znaczący uśmiech. Czułem jak gorąco bucha z moich policzków. Andi wyraźnie przyłapał mnie na gorącym uczynku.

- Słyszałeś moje pytanie? Czy może wpatrując się w moje idealne ciało straciłeś kontakt z rzeczywistością? - podrażnił mnie i zaśmiał się krótko, nie zdając sobie widocznie sprawy jak prawdziwe były jego słowa.

- Powtórz pytanie - wymamrotałem cicho, czując się jak ostatni kretyn. 

- Oh Steph - zaśmiał się ponownie, kręcąc głową, po czym zaczął rozglądać się po całym pokoju, wyraźnie czegoś szukając. Jako, że żaden z nas nie był pedantem, wokół panował artystyczny nieład, który zdecydowanie nie ułatwiał mu poszukiwań.

- To czego szukamy? - zapytałem, podnosząc się z łóżka.

- T-shirt, ten biały, na konferencję - powiedział powoli, robiąc przerwę między każdym wyrazem, znów się ze mną drocząc.

- Okej, okej rozumiem, biały t-shirt - odpowiedziałem, a on popatrzył na mnie pobłażliwym wzrokiem. 

- Za pierwszym razem nie załapałeś - dodał i pokazał mi język.

- Jak dziecko - odparłem, kręcąc rozbawiony głową i zająłem się szukaniem t-shirtu, co choć na chwilę oderwało moje myśli od tej kłopotliwej sytuacji sprzed chwili. 

- Musi gdzieś tu...

- Mam! - krzyknąłem, unosząc koszulkę w górę niczym wielkie sportowe trofeum. 

- Uff na szczęście, daj mi ją - powiedział, wyciągając rękę, ale ja nie miałem zamiaru tak łatwo mu jej oddać. 

- Jak ładnie poprosisz - odpowiedziałem niczym przedszkolak, uciekając z t-shirtem na drugi koniec pokoju. Po chwili zabawy w pokojowego berka, Andi mnie złapał, rzucił na łóżko i zaczął bezlitośnie gilgotać, aż do momentu oddania mu koszulki. Gdy uspokoiłem się po ataku śmiechu, Wellinger wciąż leżał obok mnie. Nasze ciała dotykały się prawie na całej długości. Jego dłoń zsunęła się po moim ramieniu, delikatnie muskając moje rękę. Andi pachniał świeżo i męsko, dopiero co wyszedł spod prysznica, a jego ciało wciąż oddawało przyjemne ciepło. Przechyliłem głowę, żeby móc spojrzeć mu w oczy. 

- Co to znaczy, to między nami? - zapytałem, w momencie w którym Wellinger połączył nasze palce.

- A co chcesz, żeby to znaczyło? - odparł i ostrożnie przysunął się jeszcze bliżej mnie. Ukryłem głowę w zagłębieniu jego szyi, zastanawiając się jak odpowiedzieć na jego pytanie. 

- Chcę być blisko ciebie - odpowiedziałem szczerze, mając nadzieję, że te słowa nie zniszczą naszej przyjaźni. 

- Więc bądź, zostań przy mnie na zawsze - powiedział po prostu i mógłbym przysiąc, że złożył krótki pocałunek na czubku mojej głowy, wplatając swoje palce w moje nieco już za długie włosy. 

***

Hej Kochani! ❤️

Nie wiedziałam czy to publikować, ale w końcu stwierdziłam, że skoro już napisałam to zostawię Wam do oceny, więc proszę piszcie co sądzicie. 

Przepraszam, że ciągle a to proch, a to lellinger, ale to moi ulubieńcy i koniec kropka. ❤️

Buziaki!

Happier - Ski Jumping One ShotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz