Kamil wszedł do pustego mieszkania, czując ulgę po niezręcznej Wigilii w domu rodzinnym. Pierwsze święta po rozstaniu z Ewą dały mu mocno w kość. Cała rodzina nie dawała mu spokoju, zamęczając pytaniami o szczegóły rozstania. Stoch jak najszybciej próbował opuścić dom i wrócić do siebie, udając, że nie czuje się najlepiej.
Opadł na kanapę, zapalając wcześniej jedynie małą lampkę w salonie. Nie zdjął nawet garnituru, zbyt wykończony, żeby przejmować się odgnieceniami na eleganckich spodniach. Miał dosyć wszystkiego, rodzina wyssała z niego ostatnią energię niczym najgorsze pijawki.
Włączył telewizor, ale nie znalazł nic ciekawego i po chwili go wyłączył, zanurzając się w przeszywającej ciszy. Kamil lubił samotność, jednak teraz tysiące myśli przewijających się w jego głowie nie dawało mu spokoju. Miał ochotę krzyczeć, tańczyć, śmiać się i płakać jednocześnie. Cieszył się z wolności i tego, że nie musiał już udawać tego kim nie jest, jednak w tym samym momencie cholernie cierpiał z nieodwzajemnionej miłości.
Czy naprawdę liczył na coś więcej? Przecież od początku wiedział jaka była ich sytuacja, miał świadomość, że dla młodego Słoweńca nie mógł być więcej niż krótką historią, której z pewnością nie będzie opowiadał wnukom.
Kamil podniósł się niechętnie i pofatygował do kuchni. W jednej z szafek znalazł ukrytą na tę okazję butelkę wódki. Praktycznie nigdy nie pił, ale dzisiaj nie mógł sobie odmówić. Czuł się dziwnie pusty i otępiały. Nie wiedział co chce robić, jak chce żyć, o co powinien walczyć.
Pił kieliszek za kieliszkiem, krzywiąc się za każdym razem kiedy alkohol palił jego przełyk. Wódka pomogła mu i dodała mu odwagi. Wyciągnął telefon i spojrzał na wyświetlacz z nadzieją, jednak Słoweniec nie próbował się z nim skontaktować.
Bez zastanowienia wybrał jego numer, wypity alkohol sprawiał, że stawał się lekkomyślny. Kamil chciał w tę świąteczną noc usłyszeć chociaż przez chwilę swój ukochany głos, a oglądanie starych wywiadów już mu nie wystarczało.
- Kamil? - usłyszał zdziwiony głos w słuchawce, z oddali dochodził głos świątecznego harmidru.
- Pero - mruknął w odpowiedzi Polak, nie wiedząc w jaką stronę pokierować tę rozmowę.
- Po co dzwonisz? - zapytał Słoweniec, wyraźnie rozdrażniony telefonem Stocha.
- Są święta - odparł Kamil, czując ścisk w sercu.
- I co z tego? - odburknął Prevc.
- W święta powinniśmy być z tymi, których kochamy...
- Kamil! Nie zaczynaj! - przerwał mu Peter, po czym nastąpiła między nimi długa cisza. Kamil oczekiwał tego, że Słoweniec się rozłączy, jednak chłopak nie zrobił tego.
- Chciałem ci tylko powiedzieć, że jestem no i życzyć wesołych świąt - wymamrotał Polak.
- Piłeś? - wtrącił się nagle Słoweniec, wyraźnie zbity z tropu. On wiedział, że Stoch prawie nigdy nie sięgał po alkohol.
- Zawsze mnie do tego namawiałeś, to teraz próbuję - odburknął Kamil, chcąc za wszelką cenę przedłużyć rozmowę z Prevcem.
- Nie powinieneś...
- Nie powinienem?! - prychnął Stoch - Ty zamierzasz mi mówić czego nie powinienem?!
- Kamil, to nie tak, ja...
- Właśnie! Ja! Zawsze tylko ja, ja, ja... Nigdy nie myślisz o innych! Jesteś beznadziejnym, samolubnym, głupkiem, idiotą, palantem, imbecylem, dzbanem...
- I dzwonisz w wigilijną noc, żeby mnie o tym poinformować?
- Tak i jeszcze chciałbym powiedzieć ci, że cholernie tęsknię i nie wiem jak sobie z tym poradzić - przyznał.
- Kamil, ja...
- Wesołych Świąt! - rzucił Stoch, po czym rozłączył się nie czekając na odpowiedź.
Znów zapanowała cisza. Przeszywająca, zimna, beznamiętna cisza wigilijnej nocy. Ból w sercu nie dawał mu nawet chwili wytchnienia. Usiadł na ziemi, oplótł kolana ramionami, próbując rozpaczliwie powstrzymać się od rozpadania na kawałki. Wiedział, że jutro będzie lepiej, łatwiej, ale dzisiaj, dzisiaj samotność bolała podwójnie.
***
Cześć Kochani!
Wreszcie udało mi się coś napisać. Proszę dajcie znać co myślicie!
Buziaki i Wesołych Świąt!
CZYTASZ
Happier - Ski Jumping One Shots
FanficKrótsze i dłuższe opowiadania ze świata skoków narciarskich.