3. Przyjaciele
- To nic takiego, Steph, przecież jesteśmy przyjaciółmi - powiedział blondyn wzruszając ramionami, jak gdyby to, że wstał w środku nocy, żeby odebrać Leyhe z lotniska, tylko dlatego, że ten nienawidził taksówek, było czymś zupełnie zwyczajnym.
Przyjaciółmi. Są przyjaciółmi. Stephan uśmiechnął się pod nosem, bo to był pierwszy raz, kiedy Andreas tak nazwał ich relację. Pewnie niektórzy śmialiby się z sentymentalizmu bruneta, ale dla niego ten moment był wyjątkowy.
- Jesteś pewien, że nie będę ci przeszkadzać? - zapytał z drżącym głosem, za który od razu skarcił się w myślach. Dlaczego tak się denerwował? Przecież Andreas przed chwilą przyznał, że są przyjaciółmi.
- Bardzo będziesz mi przeszkadzał - powiedział ironicznym tonem blondyn, a Stephan ucieszył się widząc na ustach jego charakterystyczny uśmieszek - I z powodu tych ogromnych niedogodności to ty przygotujesz nam jutro śniadanie - odpowiedział wystawiając język w kierunku bruneta.
- Jasne - odparł i zaśmiał się krótko. Robienie śniadania było niską ceną za noc w mieszkaniu blondyna.
- A trzeba było o nic nie pytać, wtedy to gotowanie byłoby na mojej głowie - mruknął Andi, zaskakująco rozbawiając tym Stephana.
- Zawsze możesz mi pomóc! - zaproponował brunet - W końcu od tego są przyjaciele - dodał i z radością obserwował pojawiający się na ustach Andreasa uśmiech.
- Nie przeginaj! - odparł jedynie blondyn, mrugając do niego znacząco.
4. Śniadanie
- Wstawaj śpiochu!
Brunet przekręcił się na bok i z niechęcią otworzył oczy. Andreas stał nad nim z rozbawionym wyrazem twarzy. Miał na sobie jedynie obcisłe bokserki i nieco za duży t-shirt. Zmieszany Stephan przełknął głośno ślinę. Przez chwilę w jego głowie panował mętlik, a on zupełnie nie wiedział co się dzieje.
- Co??? - zapytał siadając i rozglądając się po salonie blondyna, który wczoraj pozwolił mu nocować u siebie.
- Jest już 13, a ty miałeś zrobić śniadanie, na które już chyba trochę za późno - powiedział z wyrzutem Andreas, robiąc minę zbitego psa.
- Ale... przecież nastawiłem wczoraj budzik - mruknął pod nosem Stephan, wciąż nie wiedząc jak to się stało, że nie obudził się wcześniej.
- Taa nastawiłeś, ale obudził on mnie, a nie ciebie - odparł Andi - Dzwonił chyba z 10 minut i już dłużej nie mogłem tego znieść, więc przyszedłem go wyłączyć. Chciałem cię wygonić do zrobienia śniadania, ale spałeś jak zabity - zaśmiał się krótko, a Stephan nieco się zarumienił.
- Przepraszam - wymamrotał Steph, wciąż nieco zmieszany.
- Jestem śmiertelnie obrażony - powiedział Andi uśmiechając się pod nosem - Pamiętaj, że wisisz mi przysługę - dodał, na co brunet pokiwał głową - A teraz chodźmy już zjeść to śniadanie - odparł i złapał Stephana za nadgarstek, ciągnąc go w kierunku kuchni.
Pomieszczenie miało mały balkon, na którym znajdował się stół z dwoma krzesłami, a na nim śniadanie przygotowane przez Andreasa. Romantycznie - pomyślał Stephan, nie wiedząc skąd ta myśl pojawiła się w jego głowie. Nie narzekał bynajmniej na ten poranek, a raczej popołudnie. Poczuł jednak jakiś dziwny smutek na myśl, że to kolejny ulotny moment, chwila, która choć piękna to raczej już nigdy się nie powtórzy. Zerknął na śmiejącego się z własnego żartu Andreasa i nie mógł powstrzymać uśmiechu. Westchnął cicho, próbując czerpać jak najwięcej z tych kilkudziesięciu minut, które chciał na zawsze zapisać w swojej pamięci.
5. Przysługa
- Stephan wiem, że to pewnie zabrzmi idiotycznie, ale... pamiętasz, że jesteś mi winny przysługę? - zapytał widocznie zdenerwowany Wellinger, a Stephan jedynie pokiwał głową, pamiętając o przespanym śniadaniu. Brunet umierał z ciekawości o co może chodzić Andreasowi, bo chyba nigdy nie widział swojego przyjaciela tak zestresowanego. Jąkął się uroczo, ręce mu się trzęsły, a jego policzki były w kolorze dorodnego buraka.
- Powiesz mi wreszcie o co chodzi?
- Potrzebuję kogoś z kim będę mógł... - zatrzymał się tutaj, wyraźnie bojąc się kontynuować swoją myśl. Stephan patrzył na niego wyczekująco, uśmiechając się ostrożnie, jakby chciał zachęcić go to powiedzenia tego co ma na myśli.
- Andi?
- Mogę cię pocałować? - wykrztusił wreszcie, zupełnie zaskakując swoją prośbą Stephana.
- Co???!!! - krzyknął brunet, odsuwając się na odległość metra od Andreasa, który widocznie posmutniał, gdy to zobaczył.
- To tylko dla sprawdzenia moich umiejętności - tłumaczył się gorączkowo blondyn, rumieniąc się jeszcze bardziej. Stephan oparł się o ścianę, czując, że robi mu się słabo.
- Dla sprawdzenia umiejętności? - wymamrotał Leyhe, nie potrafiąc zrozumieć o co chodzi Wellingerowi.
- Jestem gejem, mam dzisiaj pierwszą randkę z facetem w życiu, potrzebuję sprawdzić, czy... czy no wiesz... po prostu nie chcę zrobić z siebie idioty przed nim... - wytłumaczył szybko Andreas - Jesteś jedyną osobą, której ufam... wiem, że nie powiedziałem ci o tym wcześniej i... - blondyn jąkał się, nerwowo chodząc po pokoju i zawzięcie unikając wzroku Stephana.
Brunet przez kilka chwil nic nie mówił, próbując przetrawić wszystko czego się dowiedział od swojego przyjaciela. Podniósł wzrok, żeby spojrzeć na blondyna, ale on patrzył przez okno, trzymając obie dłonie na szybie.
- Pobrudzisz mi okna - powiedział nagle, na co Andreas zareagował nerwowym żachnięciem.
- Steph, martwisz się w tej chwili o okna?! Serio?!
- Wiesz, że lubię porządek - odparł i uśmiechnął się ostrożnie. Blondyn przyglądał mu się niepewnie, nie wiedząc czego ma się spodziewać po swoim przyjacielu - No chodź tutaj i ćwicz ten swój pocałunek, nie mam na to całego dnia - dodał siląc się na obojętność, ale jego serce biło szybciej niż kiedykolwiek wcześniej.
Andreas prawie do niego podbiegł, po czym chwycił jego twarz w dłonie i zbliżył swoje usta do jego warg. Stephan spodziewał się krótkiego pocałunku, ale kiedy dotknęli się po raz pierwszy poczuł dziwny prąd ogarniający całe jego ciało. Ich języki spotkały się w połowie drogi, a brunet z ekscytacją dał się ponieść swoim zmysłom.
Stephan miał dwadzieścia cztery lata i zdecydowanie nie był to jego pierwszy pocałunek. Nie był to też jego pierwszy pocałunek z chłopakiem. Kiedyś, za czasów szalonej młodości, musiał pocałować kolegę z klasy podczas gry prawda czy wyzwanie. Jednak żaden pocałunek w życiu, nie równał się temu co działo się w tym momencie między nim a Andreasem.
Pocałunek. Ten pocałunek. Niby zwykłe spotkanie spragnionych siebie ust. Nic wielkiego. Jedynie krótki moment nieznanej dotąd intymności. Dlaczego więc, Stephan czuł, że już nic nie będzie takie samo? Dlaczego jego serce biło jak oszalałe? Dlaczego wszystkie jego zmysły buchały pożądaniem? Dlaczego tak bardzo chciał, żeby ten moment nigdy się nie kończył?
***
Witajcie Kochani!
Dziękuję za tak miły odbiór pierwszej części. Jestem niezmiernie ciekawa Waszej opinii o tym rozdziale. Dajcie proszę znać w komentarzach.
Buziaki!
CZYTASZ
Happier - Ski Jumping One Shots
FanfictionKrótsze i dłuższe opowiadania ze świata skoków narciarskich.