Ciemność.
Smutek.
Obojętność.
Chciałbym wiedzieć co się ze mną działo. Chciałbym umieć ubrać w słowa uczucia kłębiące się wewnątrz mnie. Czy zaczęło się to od tego cholernego zauroczenia pewnym przystojnym brunetem? Czy już wtedy wiedziałem jak to się skończy? Czy przypuszczałem, że będzie on początkiem mojego końca? Pewnie, że wiedziałem. Czułem to odkąd po raz pierwszy podaliśmy sobie dłonie na przywitanie. Jego były zimne. Później dowiedziałem się, że one zawsze są zimne. Tak już mają. Potrzebują czyjegoś ciepła.
Stephan w kilka dni zawładnął moim sercem. Nigdy nie czułem czegoś takiego. Prawie chora fascynacja drugim człowiekiem, owładnęła wszystkie moje zmysły. Nie przestawałem o nim myśleć. Chciałem... potrzebowałem się do niego zbliżyć. Tylko blisko niego czułem, że mogę oddychać. Stał się moją motywacją. Na treningach chciałem mu zaimponować. Gdy wygrywałem zawody widziałem podziw w jego oczach. To rozgrzewało moje serce i budziło uczucia, o które siebie samego nawet nie podejrzewałem.
Miłość?! Czy to była miłość? Możliwe. Skąd mam niby wiedzieć. Chyba nikt nie potrafi zdefiniować tego uczucia. Miłość może być przecież tak różna, przejawiać się w tak wielu różnych sytuacjach. Nasza była wyjątkowa, choć pewnie każdy tak myśli o swoim uczuciu. Wyjątkowa, skrywana i cholernie namiętna. Czytałem gdzieś, że płomienna miłość trwa najkrócej. Może to prawda? Może siła tego uczucia sprawiła, że ono spłonęło zamiast się skrzyć?
Chciałem przestać o tym myśleć. Planowałem porzucić rozważania o tym co zrobiłem źle w mojej relacji z Leyhe i skupić się na skokach. Liczyłem na to, że dam radę skupić się na treningach i konkursach, wyrzucając z głowy wszelkie myśli o Stephanie, jednak mój umysł śmiał mi się w twarz, wciąż przypominając mi o tym co bolało mnie najbardziej.
Gdy już myślałem, że jest nieco lepiej, przyszedł dzień konkursu drużynowego w Vikersund. Nie lubimy się z tą skocznią od zeszłego roku. To ona była świadkiem mojej wielkiej porażki. Tym razem nie należałem nawet do głównych aktorów. Byłem jedynie statystą startującym w pierwszej grupie. Zawaliłem wszystko, w obu seriach skacząc gorzej niż fatalnie.
Spotkałem jego spojrzenie. Stał razem z naszym teamem. Uśmiechał się do mnie pocieszająco. Spoglądał na mnie z lekkim politowaniem. Poczułem się nagle bezradny jak dziecko. Nienawidziłem kiedy tak na mnie patrzył. Zacisnąłem dłonie w pięści i wyminąłem ludzi z ekipy. Ktoś poklepał mnie po plecach, ale nawet się nie odwróciłem. Poszedłem za domki, w których przebieraliśmy się przed konkursem. Oparłem się o ścianę i zjechałem na niej na sam dół. Opadłem na cienką warstwę śniegu, po czym przyciągnąłem do siebie kolana. Łzy spływały po mojej twarzy, a ja nawet nie miałem ochoty ich powstrzymywać. Spadałem i nie było tu nikogo, kto mógłby mnie złapać.
***
Hej Kochani!
Taki krótki smutasek na dzisiaj.
Koniecznie napiszcie co o tym myślicie!
Buziaki ❤
CZYTASZ
Happier - Ski Jumping One Shots
FanficKrótsze i dłuższe opowiadania ze świata skoków narciarskich.