❤ Olympic Series ❤ (Kamil Stoch x Peter Prevc / Proch) Part 3

1.1K 95 31
                                    


Czekałem pod skocznią na jego skok. Na ten najważniejszy dzisiaj, decydujący o tym, kto zostanie mistrzem olimpijskim. Stanąłem za Adamem Małyszem i Piotrkiem Żyłą, niecierpliwie wpatrując się w skocznię. Na szczęście skoczył świetnie. Wszyscy wiedzieliśmy, że ma medal, mimo to nerwowo czekaliśmy na to jakiego on będzie koloru. Miałem nadzieję, że skończy się tak jak w Sochi, gdzie Kamil wygrał z niewielką przewagą nad Kasaim. Chwila oczekiwania przeciągała się w nieskończoność, ale w końcu speaker krzyknął, że Kamil został mistrzem olimpijskim. Miałem ochotę skakać ze szczęścia, ale w ostatnim momencie opanowałem się i tylko z uznaniem klaskałem w dłonie. Stoch był niesamowity, wyjątkowy, wspaniały... brakowało mi już słów, żeby go opisać. Od razu został przytulony i wyniesiony w górę, przez kolegów z drużyny. Już nie potrafiłem zliczyć jak wiele było sytuacji, w których unosili go na swoich ramionach, jak wielkiego mistrza. 

Następnie do Kamila podszedł Wellinger, obejmując go mocno. Dziwny chłód opanował całe moje ciało. Nigdy nie przepadałem za tym wiecznie uśmiechniętym gówniarzem z Niemiec. Był on całkowitym przeciwieństwem mnie. Otwarty, sympatyczny, łatwo nawiązujący kontakty. Wszyscy poza mną wydawali się go lubić. Nawet Kamil. To znaczy zwłaszcza Stoch. Nigdy nie dał mi złego słowa powiedzieć o młodym Niemcu. Teraz też śmiali się w najlepsze. Potem do Kamila podeszli inni, przytulając go do siebie, tak jakby należał do nich. Byłem oficjalnie zazdrosny o każdego kto mógł go już uściskać. Nie marzyłem o niczym innym niż wzięcie Stocha w moje ramiona. Z daleka zobaczyłem, że Polak podszedł do swojej żony. Pocałowali się, a ja poczułem, że mnie mdli. Może zjadłem coś nieświeżego? 

Odwróciłem wzrok od "idealnego małżeństwa", zabierając się za pakowanie sprzętu. W końcu, gdy Stoch wrócił do innych skoczków, podszedłem do niego, żeby złożyć mu gratulacje. Próbowałem zachowywać się jak kolega ze skoczni, a nie zakochany bez pamięci idiota. Uścisnąłem go krótko i wyszeptałem mu do ucha, że będę czekał przy schodach. Gdy się od niego odsunąłem, pokiwał tylko głową, uśmiechając się promiennie. Jego oczy błyszczały szczęściem. Tak bardzo chciałem go wtedy pocałować czy choćby po raz kolejny uścisnąć, przytulić i nie wypuszczać z moich ramion aż do jutra.

Musiałem jednak zaakceptować swoją rolę. Oficjalnie byliśmy tylko znajomymi. Wiedziałem, że tak było lepiej. Nie cierpiała na tym nasza opinia publiczna, nikt niczego nam nie zarzucał. Mogliśmy chociaż w tej sferze życia mieć względny spokój. Nie mogłem jednak nie poczuć bólu, na samą myśl o tym, że to ona była tą, do której podbiegł, żeby razem świętować sukces. Nie mogłem przestać marzyć o tym, żeby być na jej miejscu, mimo tego iż wiedziałem, że wieczorem Kamil będzie cały mój. 

Z uśmiechem obserwowałem jak dostawał miśka i pozował do zdjęć na podium. Cała moja ekipa zbierała się już do wyjścia, więc żeby nie budzić podejrzeń udałem się za nimi, rzucając ostatnie spojrzenie w kierunku podium. Wellinger znów coś do niego powiedział, na co Kamil zaśmiał się uroczo i coś opowiedział, rozbawiając Niemca. Dlaczego nie było mnie na tym podium? Dałbym wszystko, żeby wykosić z tego miejsca Andreasa czy Roberta. 

***

Czekałem i czekałem, już prawie straciłem nadzieję na to, że się pojawi, kiedy wreszcie otworzył drzwi, wchodząc na klatkę schodową. Jedno spojrzenie na niego wystarczyło. Wstałem ze schodka i rzuciłem się, żeby go przytulić. Podniosłem go do góry, skacząc jednocześnie. Nie wiedziałem, że stać mnie na tak spontaniczne gesty. Chyba wiele mogłem się jeszcze o sobie nauczyć. Kamil śmiał się przez cały czas. Ten uroczy dźwięk działał na mnie wyjątkowo mocno. Dawno nie czułem się tak bardzo przepełniony miłością i szczęściem jak dzisiaj. 

- Och Kamil - wykrzyknąłem. Popchnąłem go na najbliższą ścianę i nie myśląc zbyt wiele połączyłem nasze usta w pierwszym namiętnym pocałunku tej nocy - Byłeś wspaniały, najlepszy, wyjątkowy... - wymieniałem z urywanym oddechem. Kamil przerwał mi kolejnym, długim i gorącym pocałunkiem. Jego dłonie błądziły po moich plecach, mocno mnąc materiał mojej bluzy. Jego wargi łapczywie wychodziły na spotkanie moich. 

- Peter, to musi być jakiś sen... to nie może być prawda - powiedział głosem pełnym emocji, odrywając się ode mnie na chwilę, ale tylko po to, żeby spojrzeć mi prosto w oczy. 

- To nie jest żaden sen! Mój chłopak, którego kocham najbardziej na świecie, został po raz trzeci mistrzem olimpijskim - odpowiedziałem, czując, że w moich oczach zagościły łzy wzruszenia. 

- Też cię bardzo kocham, Peter - odparł, obejmując mnie mocno. Cały drżał z emocji w moich ramionach. Przytuliłem go jak najmocniej, pozwalając łzom wzruszenia popłynąć po mojej twarzy. Jestem największym szczęściarzem na świecie, mogąc świętować z nim tak wielkie sukcesy. 

- Ten Wellinger nie podrywał cię za bardzo? - zapytałem po chwili, prawdopodobnie psując podniosły nastrój. Stoch zaśmiał się cicho, podnosząc wzrok. W jego oczach wciąż jednak błyszczały łzy szczęścia. 

- Lata mijają, a ty jak byłeś zazdrosny tak jesteś - odpowiedział, dając mi krótkiego buziaka. 

- Ale w końcu mam o kogo! Takiego chłopaka jak ty to ze świecą szukać - odparłem, znów przytulając go do siebie. 

***

O matko! Tak bardzo się cieszę ❤ Przed skokiem Kamila miałam ewidentny zawał serca! To cud, że żyję! Haha!

Piszcie jak tam wasze emocje? ❤

Widzieliście ten moment jak Pero obserwował skok Kamila? No jakoś tak mi się ciepło na serduszku zrobiło. 

Shot pisany na szybko i wciąż w emocjach, więc za wszelkie błędy przepraszam. No, ale  w taki dzień musicie mi wybaczyć! ❤ Napiszcie proszę co myślicie!

Buziaki!

Happier - Ski Jumping One ShotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz