Te same schody, a jakże inne emocje. Znów na niego czekałem, bojąc się tego w jakim stanie będzie kiedy tu się pojawi. Przyszedł po kilku minutach. Łzy błyszczały w jego oczach, a usta były zaciśnięte w jedną linię. Zupełnie niepotrzebnie powstrzymywał się od płaczu. Od razu wstałem i mocno go do siebie przytuliłem. Stoch wtulił się we mnie, pozwalając mi być przy nim, w tym trudnym momencie. To, że zdecydował się pokazać mi swoje prawdziwe emocje było pierwszą oznaką zaufania od dłuższego czasu.
- Jestem beznadziejny - wymamrotał, ukrywając twarz w moim ramieniu;
- Kamil, przecież byłeś dzisiaj świetny! Ten konkurs to była jakaś parodia...
- Spóźniłem! Znowu! - powiedział, odsuwając się na tyle, żeby móc na mnie spojrzeć.
- I co z tego?! Zawsze spóźniasz, a i tak wygrywasz - odpowiedziałem, z radością obserwując cień uśmiechu rozjaśniającą jego twarz.
- Twój drugi skok był świetny - pochwalił mnie, a ja mimowolnie uśmiechnąłem się na te słowa.
- Jeszcze skopiemy im wszystkim tyłki! Łącznie z Hoferem i Sedlakiem - powiedziałem, siadając na schodach i klepiąc miejsce obok mnie, sugerując mu, żeby do mnie dołączył. Kamil opadł na schodek i położył głowę na moim ramieniu.
- Co ty na to, żebyśmy zrobili takie podium jak w Sochi? Tylko dajmy też Stefankowi medal, bo naprawdę zasłużył - odpowiedział Kamil, uśmiechając się na samą myśl o takich wynikach konkursu na dużej skoczni.
- Chciałbym, żeby było tak jak w Sochi i to nie tylko jeśli chodzi o podium - przyznałem szczerze, a po spojrzeniu jakim mnie obdarzył, wiedziałem, że zrozumiał co miałem na myśli.
- Pero...
- Wiem, że to wszystko moja wina. Nawet nie zauważyłem, kiedy zacząłem się od ciebie odsuwać. Zatraciłem się w tym nagłym sukcesie. Wszyscy chcieli się ze mną przyjaźnić. Wyobrażasz sobie, że oni przychodzili do mnie? Chcieli spędzać ze mną czas? Ze mną! Wiesz, że nigdy nikt nie zwracał na mnie uwagi?
- Ja zwracałem - przerwał mi smutnym tonem.
- Przepraszam, wiem, że to głupie. Sam nie potrafię wytłumaczyć czemu tak się zachowywałem. Oni byli...
- Oni byli lepsi, zajmowali miejsca w pierwszej dziesiątce, kiedy ja ledwo kwalifikowałem się do drugiej serii. Byli uśmiechnięci, życzliwi i bezrefleksyjnie cię podziwiali. Nie ma się co dziwić, że uznałeś ich za bardziej atrakcyjnych ode mnie. Starszy od ciebie, bez formy, z żoną i nieuporządkowanym życiem. Czy mogłem wymagać, żebyś marnował swoją młodość przy mnie?
- Właśnie w tym tkwi problem, Kamil. Nie powinieneś nic ode mnie wymagać, ja powinienem ci to dać, zanim zdążyłbyś pomyśleć o tym, że ci czegoś brakuje. Byłem młody i głupi. Nie rozumiałem jak bardzo jesteś dla mnie ważny, dopóki cię nie straciłem. Wtedy w 2016, czułem się królem świata, a gdy tylko zacząłem przegrywać, wszyscy zaczęli się ode mnie odsuwać. Wszyscy oprócz ciebie.
- Czyli jednak mnie nie straciłeś - powiedział i uśmiechnął się do mnie ciepło, chwytając moją dłoń.
- Może nie straciłem ciebie, ale straciłem twoje zaufanie. Wiem, że popełniłem błąd, ale chciałbym go teraz naprawić. Chciałbym, żebyśmy byli tak cholernie szczęśliwi jak na początku. Chciałbym znów budzić się przy tobie i obserwować jak marszczysz nos za każdym razem kiedy słyszysz dźwięk budzika. Chciałbym polecieć z tobą na mecz Liverpoolu, który tak bardzo uwielbiasz. Chciałbym być z tobą, nawet jeśli wszystko na co możemy sobie pozwolić to te pokonkursowe spotkania na schodach. Chcesz tego, Kamil? Wciąż chcesz mnie w swoim życiu?
- Pero, nigdy nie przeszło mi przez myśl, żeby z ciebie... z nas, zrezygnować. Nawet kiedy nieco się zagubiłeś, ja wciąż czekałem, aż do mnie wrócisz. Nie byłem w stanie się z tobą rozstać. Może to głupie i nierozsądne, ale wciąż kocham cię jak głupek - gdy skończył, miałem łzy w oczach. Zbliżyłem się do niego i powoli, niespiesznie pocałowałem jego usta. On odrazu odpowiedział na ten pocałunek, rozchylając wargi i przyciągając mnie bliżej. Jego palce wplątały się w moje przydługie włosy. Żaden z nas nigdzie się nie spieszył. Całowaliśmy się powoli i dokładnie. To było jak powrót do ciepłego domu, po długiej, męczącej podróży.
- Ja też cię kocham - wyszeptałem, gdy oderwaliśmy się od siebie na chwilę.
- Obiecaj mi, że tego nie spieprzymy - poprosił, obejmując dłońmi moją twarz i patrząc się na mnie wyczekująco.
- Obiecuję - odpowiedziałem i znów go pocałowałem, zbyt spragniony tej na nowo odkrytej bliskości, żeby coś mogło mnie powstrzymać.
***
Hej Kochani!
Dzisiaj mam dla was procha ❤ Napiszcie co myślicie!
BuziakI!
CZYTASZ
Happier - Ski Jumping One Shots
FanfictionKrótsze i dłuższe opowiadania ze świata skoków narciarskich.