To jest czwarta część tej historii, jeśli jeszcze nie czytaliście trzech pierwszych listów, to serdecznie Was do tego zachęcam! ❤❤
List nr 4
Obudziłem się wtulony w ciebie. Tego dnia, mogłem dumnie siebie nazywać najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Twój ciepły oddech łaskotał skórę na moich obojczykach. Nie byłem przyzwyczajony do bliskości. Nie miałem doświadczenia w byciu z kimś, nawet z dziewczynami. Wczoraj, gdy się całowaliśmy, nie wiedziałem co zrobić z dłońmi, jak zamaskować rumieńce, które pojawiły się na moich policzkach w momencie, w którym pocałowałeś mnie po raz pierwszy ani gdzie mam podziać swoje oczy, który tak bardzo obawiały się spotkania z twoimi. Pokazałeś mi inny świat. Wszystko było dla mnie nowe, ale odkrywanie tego z tobą było przygodą, na którą miałem ochotę się wybrać, nawet jeśli później miałbym tego żałować. Czułem, że tobie się nie odmawia, Kamilu, przynajmniej ja nie potrafiłem. Chciałem cię poznać, odkryć, posiąść, znać wszystkie twoje myśli i uczucia. Fascynowałeś mnie cały, jako człowiek, sportowiec, mężczyzna. Powiedziałeś, że jestem pierwszym mężczyzną, którego pocałowałeś. Pierwszym, który przykuł twoją uwagę. Musiałem przyznać, że poczułem się wyjątkowo. Potrafiłeś sprawić, że cieszyłem się jak dziecko. Ja - opanowany, niewzruszony Peter.
- Już wstałeś - wyszeptałeś niewyraźnym, porannym głosem. Dziwnie przymrużyłeś oczy, nie chcąc zostać porażonym przez poranne słońce, wdzierające się do naszego pokoju przez nieszczelnie zasunięte zasłony.
- Tak, kilka minut temu - odpowiedziałem znów nie wiedząc jak się przy tobie zachować. Z jednej strony, po wczorajszej nocy, chyba nie powinienem mieć wątpliwości. Jednak po każdej nocy, przychodzi poranek, a wtedy nie wszystko jest tak łatwe jak podczas przytulnej ciemności, w której wszelkie wyznania przychodzą zaskakująco łatwo.
- Nie pocałujesz mnie na "dzień dobry"? - zapytałeś, posyłając mi swój firmowy uśmiech. Niepewnie nachyliłem się w twoją stronę i wpiłem się w twoje wargi. Zaśmiałeś się z mojej łapczywości, ale przyciągnąłeś mnie bliżej, ciągnąc za przydługie końcówki moich włosów. Niespiesznie odkrywałeś moje usta, gdy jedna z twoich dłoni wsunęła się pod moją koszulkę. Automatycznie spiąłem się, nie wiedząc co zamierzasz. Chyba to wyczułeś, bo oderwałeś się od moich warg i przesunąłeś swoje usta w pobliże mojego ucha - Spokojnie, nie denerwuj się, Peter - wyszeptałeś, nie przestając badać mięśni mojego brzucha. Nie wiem czy kiedyś ci to mówiłem, ale uwielbiałem to jak moje imię brzmiało w twoich ustach. Zawsze wymawiałeś je tak wdzięcznie, z wyczuwalnym polskim akcentem.
- Kamil, ja nigdy... - zacząłem, ale uciszyłeś mnie kolejnym pocałunkiem.
- Ja też, myślałem, że już to ustaliliśmy - lekko zirytowany przewróciłeś oczami.
- Ale ja z nikim, nigdy... - nie miałem odwagi, żeby dokończyć to zdanie, byłem niedojrzałym prawiczkiem, tak bardzo nieśmiałym, że wstydziłem się nawet o tym rozmawiać.
- Taki niewinny - zaśmiałeś się, po czym przegryzłeś skórę na mojej szyi - Nawet nie wiesz, jak wiele rzeczy, chciałbym z tobą zrobić - byłem pewien, że rumieniec na mojej twarzy jeszcze się powiększył, a głos ugrzązł mi w gardle. Nie byłem w stanie nic ci odpowiedzieć - Nie wiem tylko, czy chcesz tracić swoją niewinność, Peter? - zapytałeś, wsuwając swoją dłoń za granicę moich bokserek. Wciągnąłem szybko powietrze. Twój dotyk w miejscu, w którym tak bardzo tego pragnąłem robił ze mną dziwne rzeczy. Wstydziłem się tego jak bardzo cię wtedy potrzebowałem - Chcesz? - ponowiłeś swoje pytanie mocniej zaciskając dłoń na mojej męskości. Jęknąłem przeciągle, ale nie zdobyłem się na powiedzenie nawet słowa - No skoro nie chcesz - powiedziałeś, wysuwając rękę z moich bokserek. Zatrzymałem ją jednak, nie mogłem pozwolić, żebyś mnie zostawił w takim stanie.
- Chcę - powiedziałem tak cicho, że ledwo mnie usłyszałeś. Zaśmiałeś się z mojego zachrypłego głosu, ale twoja ręka wróciła na właściwe miejsce. Chwilę później, leżałem już nagi. To był pierwszy raz, kiedy pozbawiłeś mnie wszelkich zahamowań, kiedy bez oporów, choć wciąż cicho jęczałem twoje imię. Sprawiłeś, że przez chwilę zupełnie straciłem kontakt z rzeczywistością. Gdy już dochodziłem do siebie, ty nie przestawałeś składać mokrych pocałunków na mojej szyi.
- Nawet nie wiesz jak bardzo szaleję na twoim punkcie, Peter - wyszeptałeś wprost do mojego ucha. Serce biło mi szybciej niż kiedykolwiek wcześniej. Miałem ochotę skakać ze szczęścia.
- Dziękuję - tylko tyle byłem w stanie wydusić, po chwili wstałeś z łóżka, zostawiając mnie samego, leżącego nago na jego środku.
- Muszę lecieć, za chwilę śniadanie, nie chcę denerwować trenera - powiedziałeś smutnym tonem, jednak z ust nie schodził ci uśmiech. Cieszyłem się, że to ja byłem jego sprawcą.
- Liczyłem na rewanż - powiedziałem dając mu wyraźnie do zrozumienia, że chodziło mi o łóżko, a nie o skocznię.
- Wkrótce, Pero, wkrótce - odparłeś, po czym po raz ostatni musnąłeś moje usta swoimi.
***
Tylko nie zabijajcie za kolejny list zamiast czegoś innego, ale nie potrafię ostatnio wymyślić nic poza Prochem 😂😂
Buziaki!
CZYTASZ
Happier - Ski Jumping One Shots
Fiksi PenggemarKrótsze i dłuższe opowiadania ze świata skoków narciarskich.