Zabiję ich za ponowne odrzucenie Stephana! Przysięgam, że już lecę do Korei! Kto jedzie ze mną?
Andreas POV
Po wspólnym prysznicu, przenieśliśmy się na moje łóżko. Czułem się jakbym przeniósł się do świata z marzeń. To był, bez wątpienia, najwspanialszy dzień w moim życiu.
Stephan oparł głowę o moje ramię i złapał moją dłoń, łącząc nasze palce. Westchnąłem radośnie, całując czubek jego głowy.
- Czyli nigdy nie byłeś z chłopakiem? - zapytał po chwili, wyraźnie zaciekawiony.
- Kiedyś, z jednym, chciałem zobaczyć jak to jest - przyznałem, ale gdy on już chciał zarzucić mi kłamstwo, wyjaśniłem - Tylko się trochę całowaliśmy i dotykaliśmy, do niczego więcej nie doszło.
- Aha - odpowiedział, dziwnym tonem.
- Steph, o co chodzi? - zapytałem, łapiąc go za podbródek, chcąc, żeby na mnie spojrzał.
- O nic, tak się tylko pytam - odparł, zawzięcie unikając spotkania z moimi oczami.
- Steph... po prostu powiedz co myślisz - zachęciłem go, kładąc dłoń na jego gładkim policzku.
- Jesteś pewien, że chcesz... coś... ze mną? Jesteś przecież mistrzem olimpijskim, a ja...
- Oszalałeś, Leyhe?! - prawie krzyknąłem w reakcji na jego słowa. Czy on naprawdę myślał, że zdobycie przeze mnie złotego medal igrzysk cokolwiek zmienia? - Podobasz mi się jako człowiek, mężczyzna, a nie sportowiec. Oczywiście, że chcę, żebyś skakał jak najdalej, ale tylko dlatego, że uwielbiam ciebie szczęśliwego i zadowolonego ze swoich wyników.
- Ale dlaczego ja? - zapytał łamiącym się głosem. Steph wydawał się być wciąż niepewnym siebie.
- Od czego by tu zacząć? - powiedziałem, kładąc się na boku i spoglądając na niego uważnie. On ułożył się tak samo, ostrożnie przesuwając palcami po moim nagim ramieniu. Uśmiechnął się do mnie niepewnie - Po pierwsze, jesteś bardzo przystojny... - zacząłem a gdy zobaczyłem, że w odpowiedzi kręci głową i chce zaprzeczyć to zamknąłem mu usta namiętnym choć krótkim pocałunkiem - Po drugie, gdy się uśmiechasz to nawet najgorszy dzień staje się lepszy - spojrzał na mnie z niedowierzaniem wymalowanym na twarzy - Naprawdę jestem uzależniony od twojego uśmiechu - zapewniłem, na co kąciki jego ust podniosły się ku górze - Po trzecie, jesteś bardzo mądry, uwielbiam z tobą rozmawiać, zawsze wiesz co i kiedy powiedzieć. Po czwarte, niesamowicie kręci mnie twoja nieśmiałość...
- Co? - przerwał mi zdziwiony.
- Lubię to, że jesteś taki wycofany, skromny. A najbardziej podoba mi się to, że gdy jesteś przy mnie, zyskujesz pewność siebie. Zaczynasz żartować, wygłupiać się, mówić otwarcie co myślisz. Wtedy wiem, że mi ufasz, że lubisz spędzać ze mną czas, że...
- Że masz szansę mnie w sobie rozkochać? - znów mi przerwał, uśmiechając się łobuzersko. Ucieszyłem się widząc, że wróciła do niego pewność siebie.
- A mam? - zapytałem, przyglądając mu się uważnie. Jego twarz spoważniała, a jego dłoń przeniosła się na mój policzek.
- Chyba już to zrobiłeś - przyznał cicho, jego nieśmiałość i niepewność siebie znów dały o sobie znać.
- Czy to znaczy, że...? - czy on naprawdę potwierdził, że jest we mnie zakochany? Jeśli można oszaleć ze szczęścia, to ja byłem już pewnie na granicy. Stephan w odpowiedzi tylko pokiwał głową. Nie mogłem się powstrzymać i znów zaatakowałem jego usta. Nasz pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny. Popchnąłem go tak, że leżał teraz na plecach, a ja znajdowałem się na nim. Jego dłonie niecierpliwie wędrowały po moich plecach. Nasze nagie ciała dotykały się na całej długości.
- Andi? - zapytał słabym głosem. Odsunąłem się nieco, żeby móc na niego spojrzeć.
- Tak?
- Czy to znaczy, że jesteśmy razem? - jego pytanie spowodowało uśmiech na mojej twarzy.
- A chcesz tego? - zapytałem, żeby się upewnić.
- Tak - odparł krótko, kiwając głową. Pocałowałem go w odpowiedzi, przejeżdżając dłonią po jego policzku - Możemy się z tym nie spieszyć? - zapytał po chwili, a jego policzki były wyraźnie zarumienione - Potrzebuję trochę czasu, żeby przyzwyczaić się do bycia tak blisko ciebie - przyznał i spojrzał na mnie niepewnie, jakby obawiał się mojej reakcji.
- Steph, nigdy nawet nie marzyłem, że odwzajemnisz moje uczucia. Dam ci tyle czasu ile będziesz potrzebował - powiedziałem od razu i pogłaskałem go po wciąż czerwonym policzku.
- Dziękuję - odparł i uśmiechnął się do mnie ostrożnie - Mogę spać z tobą? - zapytał po chwili.
- Musisz - odpowiedziałem, ponownie muskając jego wargi. Miałem nadzieję, że to przyzwyczajenie się do bliskości nie dotyczyło pocałunków. Odkąd poznałem smak jego ust, od razu się od niego uzależniłem i nie miałem ochoty na odwyk. Leyhe jednak natychmiast odpowiedział na mój pocałunek, wplątując swoje palce w moje przydługie włosy.
Szczerze mówiąc, cieszyłem się, że Stephan chce, żebyśmy nigdzie się nie spieszyli. Co prawda, z jednej strony chciałbym być tak blisko niego jak to tylko możliwe, ale z drugiej strony ja też nie miałem w tym prawie żadnego doświadczenia. Nie chciałem zrobić czegoś głupiego, co mogłoby zniszczyć nasz związek zanim się tak naprawdę rozpoczął. Ponadto, sama myśl o odkrywaniu siebie na wzajem każdego dnia i próbie zdobycia jego zaufania wydawała się wyjątkowo ekscytująca.
Stephan przekręcił się na drugi bok, chowając głowę w poduszkę. Przytuliłem się do jego pleców, całując delikatnie jego kark.
- Dobranoc, Steph - szepnąłem, obejmując go w talii.
- Śpij dobrze, mój mistrzu - odpowiedział, na co oboje się zaśmialiśmy.
- Jesteś szczęśliwy, Steph? - zapytałem po chwili, nie będąc pewien czy Leyhe już nie śpi.
- Jestem - odparł, odwracając się w moją stronę i chowając twarz w zagłębieniu mojej szyi. Przejechałem dłonią wzdłuż jego kręgosłupa, na co mruknął niczym kot, wtulając się we mnie jeszcze bardziej.
- To najważniejsze - odpowiedziałem, zamykając oczy.
***
Hej Kochani!
Mam wrażenie, że te moje Lellingerowe shoty są coraz gorsze. Napiszcie co myślicie.
Co chcecie jako kolejne? Proch czy Kraftböck?
Buziaki!
CZYTASZ
Happier - Ski Jumping One Shots
FanfictionKrótsze i dłuższe opowiadania ze świata skoków narciarskich.