Prolog

355 31 18
                                    

Robię kolejną pracę zaliczeniową na zajęcia z architektury cicho sapiąc poprzez upalny czerwcowy wieczór. 
Siedzę przy moim biurku w samej bieliźnie, wiedząc dokładnie, że gdybym założyła na siebie coś więcej to bym się udusiła, a koszulka zaczęłaby się paskudnie kleić do mojego ciała.

Spoglądam na komputer przede mną, z którego zaczyna grać cicha melodia informująca o nowym połączeniu na Skype. Widzę imię mojego chłopaka na ekranie komputera i szeroko się uśmiecham.
Szybko odbieram połączenie i spoglądam na jego szczęśliwą twarz.
Podobnie jak ja, jest bez koszulki i chyba leży w łóżku, bo otacza go biała pościel, a za nim jest egipska ciemność i nic więcej.

- WITAJ KOCHANIE! - krzyczy ogromnie szczęśliwy. - Nie sądziłem,  że zastanę taki widok po zadzwonieniu do ciebie - podpiera się na ręce, a uśmiech nie schodzi z jego twarzy.

- W tym domu jest jakieś 28 stopni. Nie mam ochoty się w ogóle ubierać - wzruszam ramionami.

- Nie musisz. Dla mnie możesz rozebrać się bardziej - porusza zabawnie brwiami, ja przewracam oczami śmiejąc się.

Co dwa dni widzimy się na Skypie, jednak to nie to samo. Czasami zasypiam z myślą, że  już niedługo się spotkamy, jeszcze trochę, może w te wakacje. Odliczam dni na próżno, bo oboje jesteśmy tak zajęci, że nie możemy znaleźć nawet tygodnia, który byśmy spędzili razem. On jest zajęty podróżami, pisaniem piosenek i wydarzeniami golfowymi odbywającymi się co tydzień, ja pracuję i się uczę.

- Co słychać, Nialler? - pytam przesuwając na bok robiony przeze mnie projekt. Od teraz skupiam się całkowicie na rozmowie z nim.

Opowiada o wszystkim i o niczym. Połowa z tych rzeczy nie jest istotna, ale słucham go cały czas, z uwagą, delektując się jego głosem i ciężkim akcentem, który czasami utrudnia nam komunikację.

- A u Ciebie? Wszystko w porządku? - pyta patrząc się na mnie z takim zaciekawieniem, jakby chciał dobrze zapamiętać mój obecny wygląd na kolejny dzień.

- Jest w porządku. - kiwam głową z uśmiechem - Mam mnóstwo pracy. Robię projekty, albo pracuję w bibliotece niedaleko mojej uczelni... Jestem tym tak wszystkim zajęta, że nie rozmawiam prawie z nikim, oprócz ludzi z którymi pracuję...

- A co z Sam?

- Ostatnio zmieniła sobie plan zajęć i za każdym razem się mijamy. Kiedy wstaję to jej nie ma, gdy przychodzę do domu to ona już śpi. Mieszkamy razem, a tak naprawdę w ogóle się nie widzimy. Tak samo jest z jej chłopakiem, jest zawsze tam gdzie ona, z nim też nie mogę pogadać. Spędzają ze sobą każdą godzinę, słowo. Przy nich jeszcze bardziej mi ciebie brakuje, Niall - mam ochotę płakać, bo pragnienie jego osoby obok powoli zaczyna mnie przerastać.

Były momenty, w których czułam się naprawdę źle z tym, że jest tak daleko ode mnie, potrafiłam przepłakać całą noc. Wtedy on chciał gadać, jednak ja się zawsze wykręcałam mówiąc, że jestem zmęczona całym dniem.

- Strasznie mi przykro. Gdybym mógł, przyjechałbym, ale sam mam mnóstwo pracy. Mi też ciebie potwornie brakuje, Nic. Pocałowałbym cię teraz, później bym cię przytulił i zasnęłabyś w moich objęciach, tak jak kiedyś.

Czuję silne ukłucie w sercu. Wyobraziłam i uświadomiłam sobie jak bardzo jest mi to teraz potrzebne.

- Kocham cię - czuję zbierające mi się łzy w kącikach oczu. - Mam nadzieję, że o tym jeszcze pamiętasz.

Ostatnio sobie tego nie mówimy. Nie wiem, czemu.

- Oczywiście, że pamiętam. Nie sprowadzajmy tej rozmowy na taką drogę. Nie chcę, żeby jutrzejszy dzień stał się dla ciebie kiepski przez tę rozmowę. Również cię kocham, Nicole. Już rok utrzymujemy ze sobą kontakt. Udaje się. Oboje chcemy. Uda nam się jeszcze trochę, później się spotkamy i będzie jeszcze lepiej.

Nie jestem pewna, czy się spotkamy. Nie ma kiedy. Chciałabym wierzyć w to, tak jak on.

- Mam nadzieję - spoglądam na zegarek. Jest dwunasta godzina. - Niall, muszę kończyć. Przepraszam, ale ten projekt jest na jutro i sam się nie zrobi.

- Oh, okej - wzdycha smutno. - Trzymaj się, Nicole. Pamiętaj, że jestem z tobą przez cały czas. Jeśli będziesz mnie potrzebowała, dzwoń. Dobranoc, kochanie.

Kiedy dzwonię, często nie odbierasz.

- Dobranoc.

Wyłączam komputer.

Czuję smutek, więc rysuję człowieka w kostiumie astronauty pływającego w morzu. Wyobrażam sobie, że ta woda to wszystkie moje łzy, a postać to metafora niepewności i zagubienia. Później dorysowuję drugiego astronautę stojącego przy brzegu. Wyobrażam sobie, że oboje chcą być razem, jednak jeden astronauta nie może dopłynąć do drugiego przez silne prądy morskie.

Uśmiecham się.


Taka głupia rzecz, a cieszy.


Jestem strasznie podekscytowana, bo myślę, że ta część będzie lepsza niż pierwsza aaa! Mam nadzieję, że się spodoba! Będę pisała rozdziały z perspektywy Nialla i Nicole!

Nie wiem co ile będą wychodziły rozdziały, to zależy tylko od Was :)

P.s. Jeszcze raz serdecznie dziękuję za 1,1 tys pod Perfcet?! <3

Pozdrawiam

Nika x






Desire? // n.h ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz