Rozdział 24

120 21 10
                                    

~ Nicole ~

Wciskam ołówek za ucho starając się skupić na lekturze, którą trzymam na kolanach. Siedzę jak na bombie. Nie powinnam tego czytać, tylko malować obrazy na kolejny wernisaż mający się odbyć w przyszłym tygodniu, zaraz po charytatywnym biegu, na który się zgłosiłam.

Niemal dostaję zawału serca, gdy słyszę kroki dobiegające zza drzwi. Błyskawicznie wrzucam książkę do torby i wyjmuję słuchawki z uszu. Drzwi się lekko otwierają i widzę głowę bruneta zaglądającą do środka.

- Niall! - krzyczę półszeptem. - Co ty tutaj robisz?

Zamyka za sobą drzwi i wchodzi do środka. W dłoniach trzyma 3 torby.

- Naprawdę jestem aż tak przerażający? Wyglądasz jakbyś ducha zobaczyła.

- Robię coś nielegalnego w tym momencie, naprawdę boję się, że wejdzie tutaj moja profesorka - wyjaśniam, jednak on postanawia zignorować moją odpowiedź.

- Jadłaś śniadanie?

- Chyba żartujesz - prycham.

- To świetnie - stawia przede mną trzy torby pełne jedzenia. -  To dla ciebie. Nie wiem, czy nadal tak bardzo kochasz kanapki z Subwaya jak trzy lata temu, więc wziąłem też trochę sushi i dwie pizze.

- Naprawdę nie musisz tego robić.

- Musisz coś jeść, Nicole. Twój organizm będzie źle funkcjonował, jak nie będziesz dostarczała mu posiłków - siada obok mnie, na parapecie pod zamkniętym oknem. - Jak się czujesz?

- Całkiem dobrze. Nie chce mi się tego malować. Rozumiesz, że na jutro muszę  wykonać trzy obrazy tej wielkości? - wskazuję na format A2. - Sama nie rozumiem, dlaczego się do tego zgłosiłam. Wyjechałabym teraz na wakacje. Do Australii.

- A nie chciałabyś nieco w drugą stronę? Do Los Angeles? - pyta podciągając nogi pod brodę. Założył dzisiaj spodnie w kolorze khaki sięgające mu do kolan. Nie mogę przestać podziwiać jego chudych nóg. Jednocześnie chce mi się płakać. Jak to możliwe, że jego kończyny to prawie tylko skóra i kości, a moje sam tłuszcz?

- To nie dla mnie. Nie chciałabym być narażona na widzenie swoich zdjęć na Twitterze tego samego dnia, którego wyszłam po chleb do sklepu. Chociaż z drugiej strony, tęsknię za Harrym i Liamem.

- Oni też za tobą tęsknią - przyznaje ze smutkiem.

Z pewnego powodu zbiera mi się na płacz. Wyobrażam sobie, że One Direction na nowo powstaje, a zawiedzeni fani zaczynają płakać ze szczęścia gdy dowiadują się, że ich ukochany zespół powraca.

- Chyba ktoś idzie - mówi w pewnym momencie.

Zrywam się i biegnę do drzwi. Zamykam je na klucz i powracam na swoje miejsce.

- Udajemy, że nas nie ma, okej?

Niall schodzi z parapetu nie wiadomo po co i wchodzi prosto w krzesło, które stoi dokładnie przed nim. Na nim znajdują się słoiki z pędzlami i inne bzdety. To wszystko się przewraca na podłogę i robi wielki huk.

Jak można być tak ślepym, żeby wleźć na krzesło stojące dokładnie przed sobą?

Do tego otwiera usta by coś krzyknąć, lub przekląć, jednak jestem szybsza, bo zamykam je.

Całując go.

* * *

- Ty jesteś Nicole, prawda? - pyta mnie chłopak, mniej więcej w moim wieku, który zaraz przeprowadzi badanie mojego brzucha. Konkretniej, mojego przyszłego dziecka.

Desire? // n.h ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz