Rozdział 11

130 25 17
                                    

Proszę o komentarze ! ;)

~ Niall ~

Jej pokój jest pełen inspiracji. Każda ściana jest obklejona szkicami różnych rzeczy: głównie martwej natury. W kilku miejscach widnieją fotografie artystów i ich prace, które są naprawdę ciekawe. Nie mam pojęcia czemu wcześniej nie zwracałem uwagi na sztukę.

Przy dużym oknie, z dziwnie długim i szerokim parapetem leżą rulony wielkich kartek papieru, a w kącie pokoju malutkie pozwijane kulki papieru. Na ścianie przed nimi zauważam kartkę z napisem " Zignoruj" i narysowaną strzałką w dół. Uśmiecham się. W pewien sposób jest to zabawne i urocze.

- Dlaczego nie wyrzucisz tych nieudanych szkiców? - wskazuję na leżące kulki papieru.

- Nie chce mi się. Poza tym zobacz, co zrobiłam - podchodzi do ściany, zdejmuje kartkę "Zignoruj" ze ściany pod którą znajduje się kółko narysowane czarnym markerem a w nim napis "jeśli trafisz, kolejny szkic będzie 10x lepszy!". - To miało być motywujące, ale nie działa. Gdy to widzę wkurzam się jeszcze bardziej, dlatego to zakryłam. Nie mów nic Sam. Będzie cholernie wkurzona, jak zobaczy, że bazgrzę po ścianach.

Podziwiam ją za pomysłowość. Uwielbiam w niej to, że jest taka oryginalna. Pamiętam jak kiedyś pomagała mi wymyślać tytuły do moich przyszłych piosenek, które niedawno powstały. Każdy jej pomysł był niewiarygodnie dobry i ujmujący, dokładnie tak, jakby sięgała ręką do wszechświata i kradła z niego gwiazdę w jego postaci. 

- W ogóle to przepraszam cię za ten bajzel. Tutaj wszędzie są jakieś papiery, ale nie mam czasu ich wyrzucić, więc już tak zostają. Nie zawracaj sobie nimi głowy - wzrusza ramionami i siada na swoim biurku.

- U mnie proces pisania piosenek wygląda tak samo. Mogę dorzucić tu jeszcze trochę papierków, będzie elegancko - uśmiecham się.

- Jak sobie życzysz - klaszcze w dłonie i po chwili oboje wybuchamy śmiechem.

Później robimy to, co do nas należy. Ona siedzi dziwnie skrzywiona na krześle przy biurku i coś rysuje, bądź pisze, a ja zająłem miejsce na jej łóżku i staram się skleić jakąkolwiek piosenkę z zarysowaną melodią, jednak ona mi tego nie ułatwia. 

Nie mogę oderwać wzroku od Nicole, pomimo tego, że siedzi odwrócona do mnie tyłem. Przyglądam się jej nogom i talii i mogę stwierdzić, że diametralnie schudła. Nigdy nie była gruba, lecz widać wyraźnie, że teraz jej figura wygląda inaczej. Zaczyna mnie to martwić. Co jeśli przez stres związany z nauką  zaczęła się znowu głodzić, podobnie jak wtedy gdy była nastolatką?

- Nicole? - odrywam jej uwagę - Jesteś głodna?

Nie mogłem zadać durniejszego pytania.

- Nigdy nie jestem głodna. Ale weź sobie coś do jedzenia, jeśli chcesz. Lodówka jest twoja - wzrusza ramionami.

- Szkoda, bo ja też nie jestem głodny, a mam ochotę coś ugotować - wzdycham i przewracam się na plecy.

- Dobra, chodźmy coś ugotować. Mam dosyć rysowania stołów już piąty dzień z rzędu - marudzi i idziemy do kuchni. Nic zajmuje miejsce na wyspie kuchennej, a ja otwieram lodówkę i zaczynam analizować w niej wszystkie produkty.

- Czy jest tutaj w ogóle jakieś mięso?

- Nie mam pojęcia. Ed i Sam są wegetarianami, a ja nie zaglądam do lodówki.

- Poważnie? W takim razie, co ty jesz na co dzień? - odwracam się do niej posyłając jej spojrzenie pełne zdziwienia.

- Jem dużo jabłek.

Desire? // n.h ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz