Rozdział 12

135 20 28
                                    


~ Nicole ~

- Zrobiłaś pracę dodatkową? - pyta brunet siedzący obok mnie na ławce.

Wyszliśmy na akademickie patio. Trzyma w dłoni butelkę swojego ulubionego piwa Desperado i co chwila je popija zadając mi pytania związane z wykładami. Na terenie akademika nie można spożywać alkoholu, jednak on już od dwóch miesięcy nie zawraca sobie głowy tym zakazem.

- Jaką pracę dodatkową? - pytam zdziwiona. Nie przypominam sobie, żeby ktoś cokolwiek nam zadawał.

- Trzeba było narysować blat...

- O jezu, pieprzyć te wszystkie blaty i stoły. Naprawdę nie mogą wymyślić czegoś bardziej oryginalnego? - prycham i biorę od niego łyk piwa.

- Pierwszy raz od dwóch lat nie odrobiłaś pracy dodatkowej. Wszystko jest okej? Nic złego się wczoraj nie wydarzyło? - pyta i odwraca się do mnie przodem. Teraz siedzimy naprzeciwko siebie. - W ogóle, to co robiłaś wczoraj?

Wzdycham. Nie mam ochoty mu opowiadać o Niallu i narzekać mu na moją bezradność, ale widzę jego ciekawski wzrok i brwi uniesione do góry świadczące o tym, że wie, iż coś przed nim ukrywam. Teraz nie mam wyboru.

- Niall tu jest - marszczę czoło i kładę na nim dłonie.

- Co?! Ten twój ex?!

- Nie krzycz na mnie - uprzedzam. - Tak to on, przyjechał w nocy podczas tej wystawy. Zjawił się od razu po tym jak sobie poszedłeś.

Patrzę się na niego przez krótką chwilę. Sprawia wrażenie osoby zawiedzionej i smutnej z tego powodu, a także złej. Chyba sam nie wie, co ma myśleć na ten temat.

- No co? Ja też nie wiem, co mam o tym myśleć, okej? Byłam na niego wściekła, ale sobie wszystko wyjaśniliśmy. Wczorajszy dzień spędziłam z nim chodząc po Warszawie, później u mnie spał i ...

- Chyba cię porąbało. Przyjeżdża twój były chłopak, który nie odzywał się do ciebie przez dwa lata i który zapewne cię zdradził z niejedną laską w klubie, a ty od razu mu wybaczasz i pozwalasz mu u siebie spać? Nie pamiętasz jak przez niego płakałaś? Ile nocy nie spałaś myśląc o nim siedząc na kanapie w moim salonie i oglądając horrory, które odwracały twoją uwagę od złowieszczych myśli ? On nie jest ciebie wart, Nicole -  wstaje z ławki, wyrzuca pustą butelkę po Desperado do śmietnika i chce wejść do środka budynku. - Idę na zajęcia, miłego dnia.

- Poczekaj! - biegnę za nim. - Dlaczego się tak zachowujesz? Mówisz jakbym popełniła jakiś najgorszy grzech.

- Po prostu myślę, że powinnaś rozejrzeć się wokół siebie i wybrać ludzi, którzy byli przy tobie w najgorszych dla ciebie chwilach, a nie tych, którzy cię bezczelnie potraktowali.


* * *

Za nic w świecie nie zrozumiem schematu miłości. Jest to trudniejsze niż poezja.

Trudniejsze niż obliczanie współczynnika przenikania ciepła przegród pełnych i stykających się z gruntem. 

Gapię się w moje notatki z fizyki budowlanej zastanawiając się, dlaczego tak naprawdę wybrałam ten kierunek. Ten przedmiot jest cholernie trudny, a za tydzień będę musiała zdać z niego ustny egzamin.

Nie mogę się skupić na nauce poprzez grobową ciszę panującą w domu. Edwarda i Sam nie widziałam od dwóch dni, a Niall gdzieś poszedł nie dając mi znać, gdzie idzie. Zastanawiam się, czy jest sam, czy może z tabunem fanek, które nawet nie pomagają mu wejść do apartamentu.

Gdy słyszę dzwonek do drzwi podnoszę się z łóżka i je otwieram. Serce zaczyna mi walić, bo spodziewam się Sam albo Eda, lecz na szczęście to tylko Niall.

- Hej. Kupiłem kilka rzeczy - wchodzi do domu i odkłada pięć papierowych torebek na wyspę kuchenną.

- Kilka? Naprawdę nie musiałeś nic kupować.

- Zamierzam dzisiaj zrobić dla ciebie porządny lunch, jakiego nie jadłaś od kilku miesięcy, jak zgaduję - patrzy się na mnie przez chwilę. - Ładnie ci w tych okularach.

Przesuwam je szybko na czoło. Zapomniałam je zdjąć.

- Byłeś przez dwie godziny na zakupach? - zmieniam temat.

- Tak. Pożyczyłem twój samochód. Dobrze, że ma przyciemniane szyby, przynajmniej nikt mnie nie rozpoznał - śmieje się i zaczyna rozpakowywać zakupy.

- Fanki nie wiedzą, że tu jesteś, prawda?

- Nie wiedzą. Dlatego właśnie staram się jak najbardziej ukrywać, bo wiem, że gdyby ktoś rozpoznał moją tożsamość, ty jak i twoi znajomi byliby w to wciągnięci, a tego nikt nie chce.

Przypominam sobie o Arturze mówiącym, że chciałby być sławny.

- W sumie to jeden z nich chciałby być sławny. Nie rozumie, że tak naprawdę to gówno, nie życie - przewracam oczami.

Niall patrzy na mnie zawiedzionym wzrokiem, takim, że aż robi mi się niedobrze.

- Przepraszam - mamroczę pod nosem.

- W porządku - wzrusza ramionami. - Przywykłem do tego.

Smutek w jego głosie cały czas mu towarzyszy. Odwraca się do mnie plecami i zaczyna kroić warzywa. Nie chcę, żeby odebrał to jako chamską zemstę za to, że ignorował mnie przez dwa lata. Nie mam ochoty widzieć go smutnego, więc podchodzę do niego i przytulam go od tyłu.

Obejmuję go rękoma nie wierząc, że powracam do czynności, którą robiłam kiedyś codziennie. Niall odwraca się do mnie i również mocno mnie przytula. Teraz jest bardziej miękki.

Czuję przypływające uczucie troski i bezpieczeństwa. Tak właśnie ludzie czują się w jego objęciach.

Puszczam go po krótkiej chwili, siadam na wyspie kuchennej i zaczynamy rozmawiać.

O wszystkim i o niczym. Tak, jak dawniej, kiedy on był w zespole, a ja byłam jego menadżerką zawsze słuchającą jego spowiedzi z rozmaitych problemów.

Patrzę na jego osobę i dochodzę do wniosku, że tęsknię za czasami w których się kochaliśmy.


Przepraszam, za to, że to ff nie może być lepsze :(






Desire? // n.h ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz