Rozdział 34

95 14 7
                                    

Uwaga przygotujcie się na dziwną rzecz (niesprawdzony, więc piszcie gdyby był jakiś błąd :)

~ Artur ~

Spoglądam za dosyć grubego faceta stojącego za szybą. Trzęsą mi się dłonie. Nie powinienem tego robić.

Jednak pragnę oddać życie za osobę, której przyda się ono bardziej. Ma osobę, która ją kocha, ogromne szanse na karierę, przyjaciół i rodzinę. Nie może stracić nikogo z nich, a oni nie mogą stracić jej.

Ja za to nie mam nic do stracenia.

- Przepraszam - pukam w lekko uchylone drzwi. - Mógłbym zająć chwilkę?

Doktor kiwa głową i prosi, żebym usiadł na krześle, po drugiej stronie jego biurka. Wykonuję jego polecenie.

- Słucham.

- Zajmuje się Pan leczeniem mojej przyjaciółki, Nicole Parker. Wiem, że jedyną szansą na jej przeżycie jest przeszczep płuc. Nie chcę, żeby Pan pomyślał że jestem niepoważny, jednak chciałbym zgłosić się na dawcę. Jestem zdrowy, a moje płuca sobie w stanie idealnym. Oprócz tego, mam tę samą grupę krwi. Proszę to wziąć pod uwagę - proszę.

Patrzy się na mnie jak na idiotę. Zsuwa okulary na czubek nosa i zerka na mnie spod nich.

- Nie wiem czy jest Pan świadomy tego, że każdy lekarz, na każdym, wyższym lub niższym stopniu kariery lekarskiej posiada pewną listę procedur, które musi przestrzegać.

- Tak, jestem w stu procentach tego świadomy. Proszę jednak mnie zrozumieć. Jest to osoba dla mnie najważniejsza na świecie w tym momencie. Moja mama zmarła na raka kilka dni temu. Ona była jedyną osobą, dla której wstawałem z łóżka. Teraz walczy o życie. Proszę pozwolić mi być dawcą.

- Powiedziałem już Panu, że...

- Stracił Pan kiedyś swoją żonę? Wie Pan, jakie to uczucie, gdy kobieta, którą kocha się całym sercem nagle odchodzi i zostawia Pana w stanie bezsilności? Proszę pomyśleć, jak się będzie czuć jej mąż - wstaję i opieram się dłońmi o stół. Myślę o Niallu. Nie wiem, czy kocha ją wystarczająco mocno jak ja, ale wiem, jak będzie się czuć gdy Nicole nie przeżyje. To zrujnuje mu życie i karierę.

Doktor spogląda na mnie smutnym wzrokiem. Coś w jego środku się łamie, ponieważ smutnieje.
Mogłem trafić w sedno.
Mogła mu umrzeć żona.

- Proszę mi podać inny argument, dlaczego Pan miałby zostać dawcą.

Nie wiem, jak jeszcze mogę go przekonać. Staram się to zrobić dosyć teatralnie zdejmując okulary z nosa i kładąc je na stół. Prostuje się.

- Czuję do niej coś więcej niż przyjaźń. Kocham ją całym sobą, jest cudowną artystką z ogromnym talentem. Gdyby żyła, miałaby szansę stworzyć galerię, w której mógłby Pan nabyć jej obraz. Oprócz tego, ma męża. Razem mają szansę stworzyć rodzinę. Żałuję, że nie mogę być na jego miejscu, ale jej serce wybrało kogoś innego. Jest dla mnie najważniejsza, dlatego pragnę, żeby była szczęśliwa. Z innym mężczyzną - moje prośby przeradzają się w błaganie.

- Jeśli zgodziłbym się, musi Pan wiedzieć, że operacja trwa 12 godzin, oprócz tego, nie może dostać Pan gwarancji, że zakończy się sukcesem.

- W porządku.

- A także - kiwa palcem wskazującym. - Proszę pamiętać, że takim przeszczepem narazilibyśmy życie Pana. Gdyby się nie udał, zabiliśmy Pana.

- Przemyślałem tę decyzję. Proszę się zgodzić, błagam Pana. Ona musi żyć - do oczu napływają mi łzy. Naprawdę nie wierzę, że może jej się nie udać.

- W porządku. Zrobię, co w mojej mocy. Działam w tym przypadku totalnie niezgodnie z prawem i mogę trafić za to do więzienia, jednak nie mam nic do stracenia. Rozumiem Pana. Proszę w takim razie przygotować się na jutro.

Prawie wybucham płaczem.

- Naprawdę Panu dziękuję. Nie wiem, jak mogę Panu dziękować. Z całego serca jesteśmy wdzięczny. Dziękuję jeszcze raz.

Wychodzę z gabinetu.

Wybucham
płaczem.

Desire? // n.h ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz