Rozdział 44

80 7 1
                                    


~ Nicole ~


Trzęsącą się ręką nakładam cień do powiek i rozświetlacz. Nadszedł dzień, w którym moja przyjaciółka wychodzi za mąż. Wciąż pamiętam gdy w liceum walczyła o niemal każdego chłopaka, który jej się podobał. Jeszcze 5 lat temu byłyśmy w liceum i nawet nie myślałyśmy o tym, że akurat dzisiejszego dnia ona weźmie ślub z przystojnym lekarzem, a ja będę w związku ze znanym piosenkarzem.

- Nie musisz aż tyle tego nakładać - słysząc to odwracam się gwałtownie w stronę Nialla, który leży na moim łóżku i uważnie mi się przygląda.

- Mam czerwoną twarz.

- Ja też.

Przewracam oczami i powracam do robienia makijażu. Zakładam, że nigdy nie zrozumie spędzania godzin na robieniu idealnego kamuflażu.

- Też nakładam tego tonę. Były takie tygodnie w moim życiu kiedy zostałem zmuszony do noszenia tego gówna dzień w dzień, a później nie umiałem tego zmyć. To jest antyzmywalne.

- Próbowałeś zmywać to wodą? - odwracam się ponownie w jego stronę.

Kiwa głową.

Zaczynam się śmiać.

- Nauczę cię wszystkiego kiedyś.

- Jeżeli zamieszkamy razem - zaznacza.

Chciałabym z nim zamieszkać. Nie mam pojęcia na jak długo, ale fakt, że budziłabym się obok niego codziennie i każdego wieczora oglądałabym filmy leżąc na nim, powoduje, że się uśmiecham.

- Zamierzasz się dzisiaj upić? - pytam go.

Wybucha śmiechem.

- Nie, ale ty też nie pij za dużo. Wieczorem musisz być trzeźwa. 

- Niech zgadnę. Kupiłeś dla mnie bilet na samolot, żebyśmy polecieli razem do LA.

Niall za dwa dni miał wrócić do wytwórni nagrywać album. Opuści mnie już drugi raz i jestem przekonana, że będzie tak jak ostatnim razem. Po kilku miesiącach odejdę w zapomnienie i w końcu znajdzie sobie kogoś innego. Będzie pamiętał mnie tylko jako osobę chorą psychicznie, przy której musiał siedzieć cały dzień i pilnować, żeby nie zrobiła sobie krzywdy.

- Chciałbym, ale to coś innego.

- Hm, okey.

Później myślę o tej rozmowie do momentu, w którym nie wypijam pierwszego drinka. Sądziłam, że Sam zaprosi tutaj całą swoją rodzinę ze Szkocji*, ale okazało się, że są tu wszyscy jej znajomi z uczelni, nasi przyjaciele z liceum, plus druga połowa mojej uczelni.
Wygląda to jak wielka domówka, tyle, że urządzona w jakimś prestiżowym hotelu. Zastanawiam się, skąd mieli pieniądze na to wszystko.

- Niaall! - krzyczy Sam i wiesza się na jego ramieniu. Jest już lekko wstawiona. - Mam prośbę. Mógłbyś zaśpiewać kilka swoich piosenek? Byłoby cudownie.

Jest zdezorientowany. Wygląda jakby chciał tego uniknąć.

- Nie ma tutaj dziennikarzy?

- Nie, no co ty - wybucha śmiechem.

- Sam, weź idź na odwyk - radzę jej kładąc dłoń na jej ramieniu.

Niall zaczyna się śmiać.

- Mam zagrać teraz?

- No, jakbyś mógł - szczerzy się, a ja przewracam oczami. Nie minęła nawet trzecia godzina, a ona upiła się jakby wciąż miała 17 lat.

- Okey, daj mi chwilę. Wrócę za 10 minut - szatyn całuje mnie w policzek i znika w tłumie by dostać się do sceny, która jest naprawdę ogromna jak na to pomieszczenie.

Gdy w końcu pojawia się na scenie siadam na swoim miejscu, przy niewielkim stole. Miejsca siedzące zajmują tylko nieliczne pary i ludzie, którzy wyglądają jakby prowadzili naprawdę poważne rozmowy.

Pozostałe 200 osób jest na parkiecie i świetnie się bawią gdy Niall śpiewa Slow Hands.
Przez cały czas się śmieje i posyła tak ciepłe uśmiechy, że sama odpowiadam mu uśmiechem.

Wygląda cudownie. Ma na sobie białą koszulę i czarne cygaretki, które sprawiają, że jego nogi wyglądają na dłuższe i chudsze niż zazwyczaj.
Ogarnia mnie smutek gdy do mojego umysły przychodzi myśl, że za dwa dni będę musiała się z nim pożegnać.

Znowu.

- Jako, że zostałem zmuszony do zaśpiewania swoich piosenek, to chciałbym jedną z nich zadedykować osobie, która dużo zmieniła w moim życiu przez ostatnie tygodnie. Jesteś dla mnie ważna i musisz o tym pamiętać - siada przy pianinie cały czas utrzymując kontakt wzrokowy ze mną. - Nicole, to dla ciebie. **

Oblewa mnie pot bo nagle te 200 osób stojące na parkiecie i patrzące się na niego odwraca wzrok i skupia wzrok na mnie.

Kręcę głową ze śmiechem.

Niall zaczyna grać, ale przerywa dodając:

- Sam, Edward, wy tez jesteście ważni - posyła im buziaka, na co moja przyjaciółka wybucha tak głośnym śmiechem, że słyszę ją na drugim końcu sali.

Wsłuchuję się w każdy moment piosenki, każde słowo, które przynosi na swoich ustach w akompaniamencie dźwięków z pianina.
Chcę mi się płakać, ale napłakałam się tak porządnie przez ostatnie 3 tygodnie, że staram się tego uniknąć.
Ten tekst jest tak bardzo o nas.

Śpiewa jeszcze dwie swoje, których tytułu nie potrafię zapamiętać i zaprasza mnie na scenę, na co mam ochotę dać sobie z liścia w twarz i nawrzeszczeć na niego, bo tak bardzo nie chcę tam wychodzić.
To ponownie, że ponownie wszyscy odwracają się w moją stronę, więc nie mam wyjścia i po prostu wchodzę na tę cholerną scenę.

Posyłam szatynowi wkurzone spojrzenie, ale Bogu dzięki, domyśla że nie jest to na poważnie.

DJ odchodzi w zapomnienie kiedy przez kolejne półtorej godziny śpiewamy różne piosenki, które znają wszyscy, takie jak: Uptown Funk, Troublemaker czy Blurred Lines.

Przed drugą w nocy schodzimy ze sceny totalnie wykończeni.

- Jezus, brakowało mi tego - wzdycha i bierze łyk czerwonego wina.

Uśmiecham się.

- Idziemy na taras? Nie mogę oddychać.

- Oczywiście, że tak! - odpowiada z dziwnym entuzjazmem.

Chwyta mnie za rękę i ruszamy przed siebie. Wjeżdżamy windą na ósme piętro, na szczycie którego jest ogromny ogród z basenem i trzema jacuzzi. Dzięki Bogu nikogo tutaj nie ma.

- Wow, nie sądziłam, że w tym mieście są takie miejsca - rozglądam się wokół, w końcu siadamy na kamiennej ławie obok basenu.

Sztucznie niebieska woda odbija się od naszych twarzy pozostawiając błękitne ślady, które nadają dzięki temu innej atmosfery. 

Naszej atmosfery.

- Polubiłem to miasto, nie chcę stąd wyjeżdżać - odchyla się i patrzy w gwiazdy.

Robię to samo. Pojawia się księżyc. Kiedy zejdzie, jego miejsce zajmie słońce. On będzie księżycem, ja będę słońcem. Będziemy się mijać dzień w dzień, noc w noc, aż w końcu się nie spotkamy. Nierealne.

- Też nie chcę żebyś stąd wyjeżdżał.




* nie wiem, czy pamiętacie, Sam pochodzi ze Szkocji. 

** chodzi o So Long, pewnie znacie, ale polecam przesłuchać. Najlepsza jego piosenka ;)

Desire? // n.h ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz