Rozdział 10

157 22 9
                                    


~ Nicole ~


Wciąż nie mogę przyzwyczaić się do jego towarzystwa. Nie potrafię uwierzyć w to, że siedzi obok mnie i wsłuchuje się w moje nudne monologi o rzeczach, którymi zapewne nie jest w ogóle zainteresowany.


Spędziliśmy ze sobą prawie cały dzień, nie wiedząc o sobie nic, co zmieniło się w nas przez trzy lata kiedy się nie widzieliśmy. Nigdy nie potrafiliśmy rozmawiać o swoich osobach, a jak już przychodziło co do czego, zmienialiśmy temat.  Może po prostu się baliśmy, że opowiadanie o swoich problemach i zmartwieniach zostanie uznane za użalanie się nad sobą, a mówienie o rzeczach dobrych chwaleniem się?

Uśmiecham się w stronę zachodzącego słońca pozwalając moim ustom zatonąć w jego promieniach.

- Jest godzina dziewiąta, a my nie powiedzieliśmy żadnego słowa o sobie - zauważa biorąc łyk piwa z puszki.

Wzruszam ramionami.

- Możesz mówić pierwszy. Moje życie nie jest tak bardzo ciekawe jak twoje.

- Proszę cię. To ty masz mnóstwo możliwości, możesz wyjść do sklepu po bułki w piżamie nie napotykając wrzeszczących fanek. Możesz spotykać się ze znajomymi kiedy chcesz, nie posiadając żadnego grafika, którego musisz się zwięźle trzymać. Masz takie normalne życie, czasami naprawdę chciałbym zobaczyć jak to jest być studentem i nadal się kształcić, nie tylko zarabiać na sławie i odpowiadaniu na chamskie pytania w studiach telewizyjnych, na które i tak muszę odpowiedzieć grzecznie, żeby nie wywołać wrzawy w mediach - mówi donośnym głosem. Czy on właśnie zakpił z mojej wypowiedzi?

- Też mam pewien grafik, którego muszę się trzymać...

- To nie jest to samo, okej? - wstaje z ławki i podchodzi do barierki dachu. Mocno ściska ją dłońmi, domyślam się, że widać mu aż zbielałe knykcie.

Podnoszę się i staję obok niego. Jego twarz jest skąpana w ciepłym świetle czerwcowego słońca. Boli mnie fakt, że jego cera jest bardziej czysta niż moja. Nie potrafię zidentyfikować położenia żadnej niedoskonałości na czole czy nosie bruneta.

- Musisz być bardzo zmęczony i sfrustrowany, skoro tak mówisz. Pamiętam, jak trzy lata temu nie mogłeś doczekać się solowej kariery.

- Przez rok było świetnie, naprawdę. Pisałem piosenki i podróżowałem ze znajomymi świetnie się bawiąc, lecz później wszyscy się ode mnie odsunęli. Najpierw my przestaliśmy się do siebie odzywać, a później Liam i pozostali przyjaciele. Mój kontakt z rodziną też nieco osłabł i czasami nie mogę się do nich dodzwonić. Przeżywanie sukcesów jest naprawdę super, ale nigdy, przenigdy w samotności - wzdycha i powraca na ławkę, którą sami wynieśliśmy ze strychu na dach mojej akademii. Idę w jego ślady.

Przez cały czas kiedy nie mieliśmy ze sobą kontaktu, byłam pewna, że Niall się świetnie bawi, a teraz dowiaduję się, że się myliłam. Przeżywał naprawdę zły moment w życiu, a ja nie miałam o tym pojęcia. Ignorowałam go, nie mając pojęcia o tym, że on wcale nie chciał tego robić.

Ani nie miał tego na myśli.

 - Powinienem teraz pisać piosenki, ale nie wziąłem gitary i jak wrócę dostanę taki opieprz... Wolę nawet o tym nie myśleć. - ukrywa twarz w dłoniach ciągnąc się za włosy - Gdybym miał drugi raz stracić z tobą kontakt, nie dopuściłbym do tego. Nie odzywałem się do ciebie, a później karma wróciła i można powiedzieć, że sprawiła, iż przyjaciele się ode mnie odwrócili. Jestem takim idiotą, że sam nie potrafię w to uwierzyć.

Desire? // n.h ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz