Rozdział 4

150 26 11
                                    


~ Nicole ~


- Musicie pamiętać, żeby wasze projekty były przejrzyste, dokładnie takie jak wam powiedziałam. Jeśli wykonacie je według planu, założę się, że wyjdą doskonałe, a najlepsze zostaną pokazane na tegorocznej wystawie, która odbędzie się już w tę środę - mówi profesorka ściskając w dłoni długi badyl, którym pokazuje na prezentację multimedialną wyświetlaną na ścianie.

 Notuję praktycznie każde jej słowo, żeby wszystko dokładnie zapamiętać. Jestem tym tak pochłonięta, że ledwo czuję gdy ktoś rzuca we mnie zmiętą kulką papieru.

Odwracam się zła i widzę Artura dwie ławki dalej za mną, który pokazuje mi język szeroko się szczerząc. Co za idiota.

Przewracam oczami i kręcę głową z uśmiechem, potem rozwijam kartkę na której widnieje krótka wiadomość:


Za 20 minut na strychu?


Pomieszczenie na samej górze akademii wcale nie wygląda jak strych. Nazywamy je tak, bo są tam stare rzeźby i takie typu rzeczy studentów z trzeciego czy czwartego roku.

Często tam chodzimy, praktycznie codziennie, ja zamawiam mrożoną herbatę w akademickim bistro, on kawę, a później siadamy na strychu w wielkim oknie i podziwiamy panoramę Warszawy.

Uśmiecham się, gdy sobie to wyobrażam, ale przypominam sobie, że muszę zrobić na jutro projekt, który aktualnie zadaje nam pani profesor. Chcę mieć dużą szansę na wygraną. Kto by nie chciał, żeby jego praca pojawiła się na wystawie dla ludzi z całego miasta?


Bardzo bym chciała, ale muszę zrobić ten projekt. Sam dzisiaj nie będzie, bo nocuje u Eda. Muszę ogarnąć też cały dom. Przepraszam :(


Spoglądam na zegarek. Jest w pół do szesnastej. Za pięć minut jest koniec zajęć. Krótkotrwała fala szczęścia zalewa mój organizm od środka.

Rzucam mu karteczkę i powracam do robienia notatek.

- Wygląda na to, że skończymy dzisiaj wcześniej - kobieta dająca nam wykład patrzy na zegar wiszący na ścianie. - Muszę pomówić z jedną uczennicą. Nicole, zostań proszę chwilę po zajęciach.

Spogląda na mnie, jak i ludzie z całej auli uczestniczący w wykładzie. Zaczynam się stresować. To wszystko wina Artura.

Gdy zajęcia się kończą kilka minut później, schodzę szybko po schodach z platformy na której znajdują się ławki. Wszyscy wychodzą z sali, oprócz mnie.

- Zaczekam na zewnątrz - mówi brunet mrugając do mnie i również wychodzi z pomieszczenia. Czuję, że dzisiaj się z nim pokłócę przez tę kartkę papieru.

- Dobrze, że zostałaś, panno Parker - mówi kobieta zsuwając okulary z nosa. - Zatrzymałam cię, bo chciałam z tobą porozmawiać na temat środowej wystawy. Jak wiesz, jest to akademicka tradycja odbywająca się co roku. Pojawiają się na niej zainteresowani mieszkańcy Warszawy, a także absolwenci Akademii Sztuk Pięknych. Wystawiamy godne uwagi prace studentów, niektóre są tak inspirujące, że fani sztuki pragną je zakupić. Potrzebujemy zatem osoby, która odpowiadałaby za poprawne wypełnienie dokumentów zakupu prac. Długo zastanawiałam się kogo wybrać, jednak stwierdziłam, że ty masz do tego doskonałą rękę. Jesteś odpowiedzialna i myślę, że mogę ci zaufać.

Desire? // n.h ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz