Rozdział 28

126 21 10
                                    

Ponad 500 !!! Dziękuję!!!

~ Nicole ~

Zmierzam w kierunku parku, w którym się umówiliśmy. Nie sądziłam, że w czerwcowy wieczór może być tak chłodno.

Idę kilka kroków dalej i zauważam mojego przyjaciela siedzącego na ławce. Na jego twarz pada białe światło od telefonu, który trzyma w dłoni.

- Heej - podbiegam do niego, a on wstaje natychmiastowo i rzuca mi się na szyję. Nigdy nie zbierało mu się na czułości. W przeciwieństwie do mnie, nie lubi się przytulać i nie cierpi czułości.

Człowiek - kamień.

- Mów, co się stało - siadamy na ławce. Zauważam, że zaczęły mu się trząść ręce. Ma do powiedzenia tak dużo, że nie może wydusić słowa.

Po kilku minutach z jego ust zaczyna się toczyć potok słów, które przynoszą ze sobą klimat strachu i rozczarowania, a także koszmarnego smutku i żałoby.

Informuje mnie o tym, że wrócił do domu i ujrzał pod swoim domem karetkę - nie panikował, ze stoickim spokojem podszedł do jednego z medycznych ratowników i zapytał się, co się dzieje.

W jego oczach ujrzał odpowiedź, jednak sam na początku nie mógł w to uwierzyć. Pojechał do szpitala ze swoją mamą, a po godzinie wrócił już bez niej.

- Naprawdę nie sądziłem, że dzień, w którym ją stracę nadejdzie tak szybko. W ogóle... Kiedyś nadejdzie - głos mu się łamie, a z oczu zaczyna lecieć smutna ciecz.

Chwytam go za dłoń i kładę sobie na kolanie. Jest chuda i ciepła. Na jego palcach - jak zawsze - widnieją różnej wielkości pierścionki, które zawsze mnie intrygowały.

- Boże, nawet nie wiesz, jak mi przykro - mówię czując, że za chwilę też będę płakać.

- Nie wiem, jak teraz odnajdę chęci do życia. Moja mama była jedyną osobą, która mnie rozumiała.

Poczułam się nieco urażona.

- Jesteś artystą z potencjałem i pasją, więc zostaniesz świetnym architektem. To musi cię zmotywować, ponieważ nie możesz popełniać tego samego błędu, co ja kiedyś. Nie możesz zmarnować kilka lat nad filozofowaniem, czy masz po co żyć, bo wiesz, że masz. Straciłam rodziców i też zostałam sama, lecz nie do końca, bo była ze mną Sam. Teraz to ja jestem z tobą. Poradzimy sobie, zaufaj mi - staram się mówić przekonująco. Nie jest to proste, gdy ten siedzi na przeciwko mnie wpatrując się we mnie jak w wyrocznię i łyka każde słowo, które wypowiem.

- Masz Nialla, który na tę chwilę jest ważniejszy. Nie mów, że jest inaczej, nie potrzebuję twojej atencji i nawet nie chcę, żebyś martwiła się moim obecnym stanem.

Gdybym stała, moje nogi złamałyby słowa, które przed chwilą wypowiedział.

- Co ty gadasz? Oczywiście, że potrzebujesz atencji w tym momencie. Przyjaźnimy się. Gdyby on okazał się ważniejszy, nie przyszłabym tu, ale wiesz, musiałam, bo jestem twoją przyjaciółką i taki jest mój obowiązek. Uwielbiam Cię każdą cząstką siebie, naprawdę. Dlatego właśnie, teraz jestem dla ciebie i pomogę ci, w taki sposób, żebyś nie upadł, tak jak ja kilka lat temu.

- Dzięki. Zapomnij o tym, co mówiłem - przytula mnie. Siadam mu na kolanach i trwamy w uścisku.

Słyszę jego pociąganie nosem i czuję gorące łzy zderzające się z moim karkiem. Obejmuję go mocniej starając sobie przypomnieć, co czułam gdy moi rodzice postanowili mnie zostawić i kazać mi żyć na własną rękę.

Desire? // n.h ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz