~ Nicole ~
Przecieram oczy starając się skupić na wykładzie. Nie wiem, o czym mówi mój wykładowca, głównie skupiam się na bólu brzucha i głowy, który zaczyna mi doskwierać z minuty na minutę coraz bardziej.
Mój poziom głupoty w tym tygodniu przekroczył zenit już dwa razy. Pierwszy raz wczoraj w nocy, a drugi 40 minut temu, kiedy postanowiłam wziąć dwie silne tabletki na ból głowy nie jedząc wcześniej śniadania.
Gdy zajęcia dobiegają końca wychodzę z auli. Czuję na swoim ramieniu długie zimne palce Artura, który przez cały czas powtarza moje imię, jakby był w transie.
- Nicole, wszystko w porządku? Kiepsko dziś wyglądasz - mów, bierze mnie za dłoń i prowadzi w kierunku końca korytarza na patio.
Siadamy na ławce. Na dworze jest tylko kilku studentów palących papierosy i jedna para, która wymienia się notatkami siedząc sobie na kolanach. Dzisiejsza temperatura jest nie do zniesienia. Jest parno, a niebo jest cały czas zachmurzone, w dodatku jego kolor strasznie razi mnie w oczy.
- Nie miałam czasu, ani siły, żeby robić sobie makijaż. Zignoruj moją twarz dzisiaj - proszę go ukrywając twarz w dłoniach.
- Nie rozumiem, co chcesz od swojej twarzy. Zawsze wygląda dobrze, z nim jak i bez niego - mówi w sposób, jakby chciał się ugryźć w język przed powiedzeniem tego komplementu.
Uśmiecham się kącikiem ust.
- Powiedz mi jedną rzecz. Ile leczy się kaca?
On cicho się śmieje, a później zdaje sobie sprawę z tego, że mogę mówić poważnie. Spogląda na mnie z uniesionymi brwiami i tym swoim podejrzliwym wzrokiem, którego w nim nie lubię.
- Czy ty byłaś w Lawendowych Snach?
- To najgorsza nazwa pod słońcem - śmieję się.
- W takim razie, co tam robiłaś? - pyta pretensjonalnie.
- Mmm... Tańczyłam. Bawiłam się. Trochę także piłam. Ale tylko trochę.
- Jezu, nie wierzę... Myślałem, że oboje nie lubimy tego miejsca. Pamiętasz naszą głupią przysięgę pod koniec pierwszego roku? Przysięgliśmy sobie, że tam nigdy nie pójdziemy, choćby nie wiem co. Czy był z tobą Niall?
Faktycznie przysięgliśmy sobie coś takiego. Powiedzieliśmy sobie wtedy, że nie przekroczymy progu miejsca, w którym kręcą się dilerzy i inni ludzie sprzedający nielegalne towary i przede wszystkim mocne drinki.
- Jakie to ma znaczenie? - pytam. - Byłam tam jeszcze z Sam i Edem.
- No jasne - prycha. - Super, że jesteś taką dobrą osobą i pozwalasz nocować u siebie swojemu dawnemu ex, ale gdyby nie on, nie poszłabyś na taką imprezę. On ma na ciebie zły wpływ, Nicole. Jest piosenkarzem, więc pewnie imprezuje każdej nocy, ale proszę, nie rób tego więcej. Domyślam się, że czujesz się dzisiaj fatalnie.
- Masz rację - przytakuję. - Ale nie mam dziesięciu lat, żebyś kazał mi poprzestać, a ja się ciebie posłucham. Ta impreza była spoko, gdyby nie ten mocny drink, który wypiłam. To się nigdy więcej nie powtórzy.
Spoglądam na niego przez krótką chwilę. Zawsze wygląda tak samo. Jego włosy są w wiecznym nieładzie i można byłoby rzec, że odzwierciedlają jego duszę artystyczną. Ciągle nosi czarne Ray-bany, jego zarost jest dwudniowy, a broda jest zsypana minimalistycznymi krostkami wynikającymi zapewne przez podrażnienia po goleniu.
- Arti... - jęczę i opieram głowę na jego ramieniu. - Zrób coś, żeby przestała boleć mnie głowa.
- Brałaś jakieś leki? - obejmuje mnie ramieniem. - Zaraz czegoś poszukam.
CZYTASZ
Desire? // n.h ✔️
FanfictionNajpierw przeczytaj "Perfect?" :) Czasami nawet najbardziej szczera relacja nie przetrwa. Gdy obojgu ludzi już nie zależy, można powiedzieć, że nie ma ona przyszłości. To chyba, że się spotkają. A miłość znowu zakwitnie. W taki sposób, że późnie...