Rozdział 8

144 26 27
                                    


~ Nicole ~


- Dobrze wyglądasz w tym kitlu. Naprawdę dobrze - mówi Artur z iskierką w oku i ciepło się do mnie uśmiecha.

Śmieję się. Zawsze mówi na ten fartuch kitel, udając, że jestem pielęgniarką.

- Ty dobrze wyglądasz w tych okularach. Naprawdę dobrze - mówię posyłając mu prowokujące spojrzenie i oblizuję wargę.

Później oboje wybuchamy śmiechem i śmiejemy się do rozpuku przez kolejne kilka minut.

Świetną zabawę przerywa nam telefon bruneta, który dzwoni wyjątkowo głośno.

Odbiera, rozmawia przez 2 minuty, a później spogląda ze smutkiem na wyświetlacz.

- Nicole... Niestety muszę iść. Mama mnie potrzebuje.

- Nie ma sprawy. Wszystko z nią okej? - pytam marszcząc brwi.

- Chyba tak, po prostu muszę wracać do domu - wzrusza ramionami. - Pokaż swój policzek.

Zastanawiam się przez chwilę, o co mu chodzi. Pojawiają mi się czarne myśli, że może źle nałożyłam rozświetlacz i wyglądam jak latarnia.

On jednak przykłada usta do mojego policzka i zostawia na nim mokrego całusa, a później macha palcami i odchodzi.

To było dziwne, chociaż w sumie ja najpierw dałam mu buziaka, więc on mi się tym odwdzięczył. Teraz jesteśmy kwita.

- Przepraszam, czy mogłabym zakupić ten szkic? - podchodzi do mnie kobieta o jasnych włosach, z pewnością starsza ode mnie.

Kiwam głową i podaję jej wniosek, który musi wypełnić. Podpisuje go, a później wpisuje pin na urządzenie, żeby zapłacić, więc odwracam głowę.

Rozglądam się po wszystkich ludziach, chodzących w kółko i przyglądających się obrazom. Uśmiecham się, na widok tylu fanów sztuki w jednym budynku. Jest jedenasta wieczorem, podziwiam wszystkich, którzy chcieli tu przyjść o tak późnej porze.

Nagle w korytarzu dostrzegam bardzo znajomą twarz. On mi się przygląda, wygląda jakby patrzył na mnie przez dłuższą chwilę. Mogłabym przysiąc, że już go gdzieś widziałam. Wygląda jak pogromca moich koszmarów i niespełnionych marzeń. 

Jego kącik ust unosi się w pewnym momencie do góry posyłając mi lekki uśmiech.

Teraz już pamiętam. Czuję ciarki na plecach, odnoszę wrażenie, jakby moje kończyny dolne stały się zwykłymi, starymi nogami od stołu, które za chwile mają się złamać.

Kręcę głową. Pewnie coś mi się przewidziało. Wypiłam za dużo kawy.

- Wszystko w porządku? Wygląda pani jakby zobaczyła pani ducha - mówi blondynka stojąca przede mną.

- Coś mi się zdawało. Zmęczenie robi dziwne rzeczy z człowiekiem o tej porze - śmieję się.

- Podziwiam panią, że chce się pani tutaj pracować o tak późnej porze.

- Dla sztuki mogę się zawsze poświęcić - uśmiecham się ciepło spoglądając ukradkiem na niego, ale go nie ma. Zniknął.

- W takim razie życzę miłego wieczoru - mówi i odchodzi.

Odpowiadam jej to samo. Potem siadam na stołku barowym stojącym obok mnie i ukrywam twarz w dłoniach. Boli mnie głowa i pieką oczy. Marzę o tym, żeby znaleźć się w swoim łóżku i po prostu zasnąć.

Desire? // n.h ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz