W K O Ń C U
~ Niall ~Mija godzina 11, gdy wraca do domu. Czekam na nią z kubkiem kawy siedząc na kanapie i analizując tekst piosenki napisany przeze mnie dosyć niedawno.
Wygląda na bardzo zmęczoną, na twarzy ma nałożony wczorajszy makijaż, a na sobie jego cholerną bluzę.
- Jezu jak dobrze, że jeszcze tylko piątek - wzdycha i rzuca się na kanapę obok mnie.
Patrzę się na nią chwilę dłużej, czekając na jakiekolwiek wyjaśnienie. Słowo. Zdanie. Równoważnik zdania. Cokolwiek.
- No co?
Zorientowała się.
- Artur ma ciężką sytuację teraz i musiałam mu pomóc. Wczoraj jego mama zmarła na raka, nie mogłam zostawić go samego, bo jeszcze zrobiłby coś głupiego - wyjaśnia. - Był totalnie załamany, a ja byłam jego najbliższą osobą będącą w tym czasie w pobliżu, zrozum.
- Rozumiem, ale dlaczego nie mogłaś wrócić na noc? Było z nim aż tak źle?
- Tak - wzdycha masując sobie skroń.
- Mam zrozumieć, że spałaś z nim, prawda? I dlaczego masz na sobie jego bluzę?
Jej wyraz twarzy zmienia się na wkurzony, co oznacza, że zaraz wybuchnie. Nie dość, że jest zmęczona, to pewnie jeszcze głodna. Posyła mi taki złośliwy wzrok, że boję się, że mnie zabije.
- Pamiętasz noc w której zmarł Louis? Czy wtedy siedzieliśmy i spaliśmy w osobnych pokojach? - pyta, a ja nie wiem, co odpowiedzieć - No właśnie. Więc proszę mnie nie denerwować.
- A co z ... - nie dokańczam, bo mi szybko przerywa i zdejmuje bluzę przez głowę.
- Może przestaniesz mnie męczyć jak ją zdejmę, co?
Śmieję się i zaczynam podziwiać jej uśmiech. Staram się nie patrzeć na jej piersi. Nie może myśleć, że bardziej podnieca mnie jej ciało niż osobowość.
- A tobie jak minęła noc?
- Pisałem trochę.
- Może nazwiesz swój pierwszy album moim imieniem? - sugeruje. To nawet dobry pomysł, jednak treść nie zgadzałaby się z tytułem. Różnica w tym, że piosenki nie byłyby tak dobre i cudowne jak ona.
- Pomyślę nad tym - śmieję się. - Jesteś głodna?
- Zależy w jaki sposób - mówi, a sekundę później wybucha śmiechem i śmieje się tak przez kilka minut. Nie może przestać.
Typowa Nicole, która zawsze najbardziej zaśmieje się ze swojego żartu.
- Boże, ale jestem śmieszna. Nie mogę - kładzie dłonie na czoło nadal się śmiejąc.
Śmiejemy się przez kilka kolejnych minut opowiadając sobie obrzydliwe i strasznie głupie żarty. Dziękuję Bogu, że znalazłem osobę, która ma takie same idiotyczne poczucie humoru jak ja.
Kładzie dłonie na moich policzkach mówiąc, że zrobiły się czerwone od śmiechu. Posyła mi kochany uśmiech i przytula się do mnie. Ściska mnie mocno umieszczając ręce z tyłu mojej szyi i karku. Przykrywam kocem jej plecy.
Jestem tak przepełniony miłością do niej, że boję się, że zaraz umrę.
Rozluźniam uścisk, żeby móc spojrzeć w jej oczy i wyszukać tego samego uczucia, które tkwi we mnie od kilku lat. Nie odnajduję go. Jej oczy zalewa szaro-niebiesko-zielona tęczówek. Ten kolor jest bardziej intensywny niż woda w basenach mórz i oceanów na których byłem.
Składam pocałunek na jej miękkich ustach, a później przesuwam po nich kciukiem. Dotyka ustami mojej szyi, lecz tylko dotyka i mocno przytula.
- Tęskniłam za tobą - przyznaje.
Boże, ja za tobą też. Jak cholera.
- WITAM GOŁĄBECZKI! - do domu wchodzi Sam, której trudno nie zauważyć. Zamyka drzwi na klucz i wkłada go sobie do ust niosąc dwie siatki zakupów i jakieś pudło. Wstaję, żeby jej pomóc.
Odkładam pudła na blat kuchenny i powracam na swoje miejsce.- Niall, wiesz gdzie jest ta bluza? - pyta, a ja zaczynam się rozglądać po pokoju. Zapomniałem, że nie ma jej na sobie.
- Nie mam pojęcia. Idź założyć coś innego.
Wykonuje moje polecenie, a ja zaczynam rozglądać się za bluzą Artura.
- Co słychać? - pyta Sam, która siada na kanapie na przeciwko mnie.
- Nic ciekawego, a u ciebie?
- Poważnie? Jesteś gwiazdą, myślałam, że one mają ciekawe życie.
Staram się zignorować to, że nazwała mnie „gwiazdą".
- Niekoniecznie. Trochę piszę i staram się nie wchodzić do internetu. Uwierz, że twoje życie jest o wiele ciekawsze niż moje - uśmiecham się krzywo.
Do pokoju wchodzi Nicole.
Siada obok mnie i zakłada nogę na nogę.- O czym rozmawiacie? - pyta.
- O ciekawym życiu gwiazd - odpowiadam, na co ona marszczy brwi.
- Właśnie! Muszę wam o czymś powiedzieć! - Samantha szczerzy się w szerokim uśmiechu. - Ustaliliśmy już datę naszego ślubu i będzie to 20 lipca. Wynajęliśmy już taki wielki apartament z boskim dachem i Boże! Tak się nie mogę doczekać - piszczy.
- Jestem cholernie szczęśliwy z twojego powodu i również nie mogę się doczekać - uśmiecham się.
- Boże, ja tak samo, serio! Przyjdziemy głównie dla jedzenia, więc mam nadzieje, że bufet będzie dobrze wyposażony - mówi poważnym tonem Nicole, takim, ze trudno wyłapać sarkazm.
Mam nadzieje, że apetyt jej już powrócił. Kilka lat temu kochała się objadać przed telewizorem. Zazwyczaj leżała na moim brzuchu, a ja karmiłem ją lodami cytrynowymi.
- Pomyślę nad tym - mruczy pod nosem i patrzy na zegarek. - Kochani, muszę iść na jakiś czas do laboratorium, wrócę za godzinę.
Żegna się z nami i wychodzi. Czasami mam wrażenie, że traktuje nasz dom jako przechowywalnię różnych rzeczy.
- Wszystko w porządku? - pyta.
- Tak - kłamię.
- Twoje oczy mówią coś innego.
- Nie podoba mi się, że tak dobrze mnie znasz.
Wzrusza ramionami i słodko się uśmiecha. Mam ochotę całować ten uśmiech do końca.
- Jestem zmęczony byciem "gwiazdą". Ludzie patrzą na ciebie przez pryzmat kogoś, kim nie jesteś. Czasami naprawdę żałuję, że poszedłem do X-Factora. Gdybym się tam nie znalazł, może życie byłoby łatwiejsze...
- Nigdy byśmy się nie poznali.
- Masz rację - wzdycham. - Posłuchaj, wiem, że minęło mnóstwo czasu od dni w których byliśmy prawdziwą parą, ale... Kim dla siebie jesteśmy?
- Niall, musisz coś zrozumieć. To, co było kiedyś powinniśmy zostawić i już do tego nie wracać. Wyjechałam i to ty spowodowałeś, że moje uczucia do ciebie więdły z każdym dniem bardziej. Nie czuję tego samego, co ty. Strasznie przykro mi to mówić, ale nie mam do ciebie tak wielkiego zaufania, żeby stworzyć jakąś długotrwałą więź.
Wychodzi z pokoju.
Złamała moje wargi swoimi słowami.
CZYTASZ
Desire? // n.h ✔️
FanficNajpierw przeczytaj "Perfect?" :) Czasami nawet najbardziej szczera relacja nie przetrwa. Gdy obojgu ludzi już nie zależy, można powiedzieć, że nie ma ona przyszłości. To chyba, że się spotkają. A miłość znowu zakwitnie. W taki sposób, że późnie...