~ Niall ~
Pierwszy raz w swoim życiu zaczynam myśleć w sposób „co by było gdyby". Nigdy tego nie robiłem, ponieważ zawsze żyłem chwilą. Moment wydania naszego pierwszego singla z chłopakami, chwila w której dowiedziałem sie, ze będę kimś kim zawsze marzyłem być.
To było niesamowite i tęsknie za tym, pomimo tego, ze cieszę się, że rozpocząłem karierę solową. Piszę teksty, które mogą być cholernie nudne, ponieważ są wyłącznie o niej.
Stres związany z wydaniem albumu jest niczym w porównaniu z tym, który odczuwam teraz.Od zawsze byłem indywidualistą. Wszyscy wokół mnie chodzili na randki ze swoimi dziewczynami, oświadczali się im i byli dojrzali do zawarcia z nimi związku na całe życie, jednak ja wolałem się bawić oglądając mecze w barach i grać w golfa popołudniami podczas których ludzie w zwyczaju pracują.
Teraz zastanawiam się, gdzie popełniłem błąd i dlaczego przez te wszystkie momenty musiałem być pierdolonym dzieciakiem dla którego liczy się wypicie jak największej ilości piwa w ciagu jednego wieczoru.
Prowadzę samolubny tryb życia i również taki jestem. Lubiłem swoją osobowość w wysokim stopniu, teraz zaczynam jej tak bardzo nienawidzić.
- Przyniosłam ci kawę - mówi Sam siadając obok mnie.
Biorę od niej kubek i obejmuję go dłońmi. Chcę żeby spaliły się od uderzającego gorąca.
- Dzięki - uśmiecham się krótko, a ona odpowiada mi takim samym, krótkim uśmiechem. - Dowiedziałaś się czegoś ?
- Wciąż każą nam czekać.
Siedzę w tym samym miejscu od czterech godzin. Nie mogę nic zrobić, bo nikt mnie nie rozumie ani ja nikogo, tylko Sam biega w prawo i w lewo starając się dopytać o cokolwiek. Szkoda mi jej bo nie tylko przekazuje mi dokładne informacje ale tez pełni rolę świetnej tłumaczki.
Za kilka minut na ma się tu zjawić Edward. Podobno zerwał się z wykładu.
- Co wyście zrobili, że przed szpitalem stoją czarne samochody telewizyjne i tabun paparazzi? - Ed pojawia się w oka mgnieniu i całuje Sam w policzek.
Zaczyna się robić zamieszanie, tak dobrze mi znane i codzienne w świecie sławy.
- Kurwa mać - klnę ciągnąc się za włosy. - To są jakieś kpiny.
- Spoko, oni nie wejdą do szpitala - dłoń Edwarda ląduje na talii Sam, co powoduje u mnie ból, ponieważ żałuję, że nie możemy to być my.
- Wiecie, co jak co, ale myślałem, że w Polsce sprawa z paparazzi będzie inaczej wyglądać. Mam motywacje, żeby siedzieć tutaj przez cały czas.
- Ale na noc do domu wrócisz? - pyta Sam przytulając się do Eda.
Odsuńcie się od siebie, błagam.
- Nie biorę pod uwagę takiej opcji.
- Nie powinieneś tutaj zostawać - stwierdza Ed, a ja prycham. Nie będę brał pod uwagę zdania przyszłego doktorka.
Nagle podchodzi do nas starszy facet w białym kitlu z jakąś kartką. Podejrzewam, że to wyniki badań. Zaczyna coś mówić, czego ja oczywiście nie potrafię zrozumieć. Odchodzi.
- Okej. Nicole czeka na ostatnie badania, EKG. Podobno leży nieprzytomna, pod kroplówką w pokoju obok. Jej oddech powrócił. Może u niej przebywać tylko jedna osoba, do 10 minut.
- Wrócę za 10 minut - mówię i idę w wyznaczonym wcześniej kierunku.
Popycham drzwi i wchodzę do środka. Momentalnie uderza mnie odurzający zapach szpitala i ten widok białych ścian, które powodują, że chce mi się wymiotować. Dopiero później zauważam ją leżącą na łóżku.
Nie poznaję jej.
Nie poznaję jej, ponieważ w najmniejszym stopniu nie przypomina siebie. Jest niemalże przeźroczysta. Jej powieki są niebezpiecznie zapadnięte. Brakuje w niej tej odrobiny życia. To może brzmieć nielogicznie, ale nawet gdy spała było widać, że jej dusza żyje.
Żyje snem.
Siadam na łóżku biorąc jej delikatną dłoń w swoją. Dotykam każdego palca osobno. Czasami wydaje mi się, że moje ręce zapamiętały linie papilarne Nicole.
- Gdybym mógł być teraz na twoim miejscu, zamieniłbym się - szepczę doskonale wiedząc, że mnie nie słyszy.
Całuję jej dłoń.
Żyj.
To wszystko, o co proszę.
Czy to zbyt dużo?
CZYTASZ
Desire? // n.h ✔️
FanfictionNajpierw przeczytaj "Perfect?" :) Czasami nawet najbardziej szczera relacja nie przetrwa. Gdy obojgu ludzi już nie zależy, można powiedzieć, że nie ma ona przyszłości. To chyba, że się spotkają. A miłość znowu zakwitnie. W taki sposób, że późnie...