Rozdział 46 (end)

124 12 11
                                    




~ Niall ~


- Jak ty to sobie wszystko wyobrażasz? - zapytała mnie gdy staliśmy na przeciwko siebie w windzie.

Wzruszyłem ramionami.

- Nie myślałem nad tym specjalnie. Pomyślałem tylko, że jak się zgodzisz, to będziemy musieli sobie jakoś tak ułożyć nasze życia, żeby zacząć nasze wspólne, we własnym domu.

Stojąc na przeciwko mnie, zauważyłem, że łzy cisną się jej do oczu.

- Co we mnie takiego jest... Sorry, ale nie rozumiem, Niall. Jesteś pewien, że oświadczyłeś się odpowiedniej kobiecie? Mam na myśli, że jest na świecie mnóstwo innych, ładniejszych ode mnie i kocham cię, ale...

- Zamknij się już, błagam - przyklejam dłoń do swojego czoła i podchodzę do niej bliżej. - Mam 29 i wiem, że podjąłem odpowiednią decyzję. Chcę być z tobą do końca świata i jeszcze dalej.

Zrezygnowałem z pocałowania jej w tamtym momencie. Wolałem dokładnie przyjrzeć się jej twarzy. Miała idealną twarz i wszystko na niej. Zmazałem jej czerwoną szminkę całując ją na tarasie i teraz pewnie sam mam pedalskie, czerwone usta, ale mało mnie to obchodzi w tym momencie. Jedyne, co mnie naprawdę interesowało w tamtym momencie to jej osoba i koniec.

Położyła dłonie na mojej szyi i wyszeptała, jakby to, co wtedy powiedziała było najcięższym grzechem.

- Ale ty jesteś piękny.

Wybuchłem śmiechem i zacząłem ją całować jak wariat. Wyszliśmy z windy i potknąłem się o własne nogi, na co ona wybuchła tak głośnym śmiechem, że myślałem, że posypie się diamentowy żyrandol, który wisiał na korytarzu.

- Ty też jesteś piękna - wydarłem się na cały głos mając w dupie to, że normalni ludzie poszli już dawno spać. W końcu była 3 w nocy.

Trafiliśmy w końcu do tego pokoju 10 minut temu, siedzimy na łóżku i rozmawiamy o jakichś nieistotnych rzeczach, podczas gdy Nicole pije już drugą butelkę wody wyjętą z lodówki.

- Dobrze się czujesz? - pytam ją śmiejąc się. Przez kolejne dni humor nie zejdzie mi z twarzy.

- Jestem w pokoju z wystarczająco gorącym facetem, nie chcę umrzeć - odkłada butelkę na stolik obok łóżka i kładzie się obok mnie na nim, niebiańsko wygodnym łóżku, które inspiruje mnie do tego, żeby kupić nowe, bo nawet moje nie jest tak wygodne.

- Naprawdę? - pytam zdając sobie sprawę, z tego, co powiedziała.

Bierze głęboki oddech i wpatruje się w sufit.

- Podniosłeś mnie gdy upadłam. Nie pierwszy raz. Nauczyłeś mnie oddychać i jestem ci za to wdzięczna, Niall - chwyta moją dłoń i siada na łóżku. - Dopóki oddycham, będę robić to dla ciebie. Do końca życia.

Posyła mi najpiękniejszy uśmiech jakiego świat dotąd nie widział. Robi mi się ciepło na klatce piersiowej i decyduję się przekazać jej trochę tego ciepła smakując słodyczy na jej ustach.

Zdejmujemy buty, ona zajmuje miejsce na moich biodrach, przyciskając się do nich w taki sposób, że boję się, że zaraz umrę z pragnienia. (na szczęście już) Moja narzeczona wbija palce w mój kark i masuje go jednocześnie się ze mną całując.

Nie całowała nikogo oprócz mnie, ale cholera, nie mam pojęcia kto ją tak tego nauczył.

Głaszczę udo Nicole podczas gdy ona zaczyna poruszać biodrami w przód i w tył. Zaraz zeświruję, dlatego podciągam jej sukienkę w górę, ale przerywa tę cudowną chwilę opuszczając ją z powrotem.

Desire? // n.h ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz