– Przepraszam... J... Ja nie chciałem... Przepraszam... – wyjąkał Harry. Draco patrzył na chłopca jak oniemiały.
Nagle tuż przed dzieckiem klęknęła Katrina.
– Harry, nie płacz. – Dziewczynka wyciągnęła ręce w kierunku Pottera i delikatnie chwyciła jego dłonie. Nie zważając na dziwne spojrzenie Draco, przyłożyła ręce dziecka do swojej twarzy.
– Jestem Katrina Snape, ale jeśli chcesz, możesz mi mówić Kat, dobrze? – Harry nieśmiało skinął głową. – No już, nie wstydź się... Możesz mnie zobaczyć.
Twarz chłopca rozjaśnił uśmiech i już po chwili drobne dłonie błądziły po twarzy dziewczyny. Kat zaśmiała się, kiedy dłoń dziecka zacisnęła się na kosmyku jej włosów, a Harry przez przypadek pociągnął ją za nie. Chłopczyk odskoczył jak porażony.
– Przepraszam... Przepraszam... – zaczął znowu szeptać. Katrina zmarkotniała, podeszła do dziecka i delikatnie go przytuliła.
– Harry, nic się nie stało – powiedziała. – To nawet nie bolało, nie jestem zła.
Głowa ośmiolatka podskoczyła do góry, a na twarz wypłynął wyraz zupełnego oszołomienia.
– Ktoś mi powie, o co tu chodzi? – odezwał się w końcu Draco, a jego wtrącenie spotkało się z piorunującym spojrzeniem Lucjusza. Blondyn cofnął się o krok.
– Draco, Harry nie chciał zrobić nic złego. On po prostu tak poznaje otaczający go świat, nie jest w stanie wyobrazić go sobie, jeśli nie będzie wiedział, mniej więcej, jak wygląda – zaczęła ostrożnie Narcyza, starając się naprowadzić syna i nie przestraszyć przy okazji niewidomego ośmiolatka.
– Od czegoś chyba ma oczy! – syknął Draco.
– Ja nie widzę – odezwał się Potter, nim Lucjusz zdążył zganić swojego syna. – Rok temu spadłem ze schodów i od tego czasu nie mogę niczego zobaczyć... no prawie. Nie chciałem być niegrzeczny, przepraszam, jeśli cię uraziłem... Ja... Naprawdę nie chciałem zrobić niczego nieodpowiedniego...
– Harry, naprawdę nie masz za co przepraszać. To Draco... – zaczęła Narcyza, ale chłopczyk jej przerwał.
– Nie zrobił nic niezwykłego. Każdy na początku tak reagował i miał do tego pełne prawo – powiedział cicho. Przez chwilę w salonie zapanowała zupełna cisza, a Kat przyglądała się obu chłopcom.
Już po tych kilku minutach mogła przekonać się, że Harry jest naprawdę dziwnym dzieckiem. Z jednej strony zagubiony i niepewny jak przystało na swoją sytuację i wiek, a z drugiej altruistyczny i wyrozumiały bardziej niż niejedna dorosła osoba. Dziewczyna widziała rozczarowanie i gniew, które przez chwilę przetoczyły się przez twarz Lucjusza, a także bezbrzeżny smutek Narcyzy. Oboje kierowali swoje uczucia w stronę syna i poczytywali jego zachowanie za nieodpowiednie. Harry tymczasem miał na twarzy wyraz czystego zrozumienia i akceptacji. Nie uważał, że dziedzic Malfoy'ów zrobił coś strasznego, potrafił zrozumieć to, że w chłopcu zrodziła się zazdrość i wrogość do nowo poznanego dziecka, które od razu pochłonęło całą uwagę jego matki.
Katrina posłała swojemu ojcu sugestywne spojrzenie. Severus od razu je wyłapał i przerwał niekomfortową ciszę.
– Myślę, że przede wszystkim powinniśmy się uspokoić i usiąść. Kat, zostawiam chłopców pod twoją opieką – powiedział chłodno. W następnej chwili sytuacja powróciła całkowicie do normalności. Dorośli rozsiedli się na fotelach i sofie, a Katrina skupiła całą swoją uwagę na dwójce ośmiolatków.
Uwielbiała dzieci i zajmowała się młodszymi od siebie jeszcze w sierocińcu, nim Severus ją stamtąd zabrał.
Była wtedy jedynie rok młodsza od Harry'ego, a opiekunki, nawet pomimo jej wielkiej pomocy przy opiece nad młodszymi wychowankami, nie darzyły ją szczególnym upodobaniem. Wszystkiemu były tu winne nadnaturalne wypadki wokół dziewczynki. Starsi wychowankowie i opiekunowie w pewnym momencie postawili sobie za punkt honoru „wyplenienie" z niej tego „dziwactwa". Skończyłby się to tragicznie, gdyby nie niespodziewana interwencja Severusa.
Kat do dzisiaj nie wiedziała, jak mężczyzna ją znalazł, ani dlaczego ją zabrał, ale jednego była pewna. Jej psychika była w tamtym czasie zbyt rozchwiania i pokruszona, by mogła przeżyć choćby miesiąc dłużej.
Teraz, po prawie czterech latach po tamtych wydarzeniach nie było już nawet śladu. Jedyne przypomnienie stanowiły przerażające koszmary, które pojawiały się od czasu do czasu.
– No dobra, to co powiecie na wyjście do ogrodu? – zapytała wreszcie, patrząc na dwójkę ośmiolatków. Harry od razu się ożywił, podobnie jak Draco.
– Tak! Będę mógł polatać na mojej nowej miotle?! – Chłopiec rzucił błagalne spojrzenie w kierunku swoich rodziców. Nim ktokolwiek zdążył się sprzeciwić, Harry sapnął cicho, a na jego twarzy odmalował się wyraz zupełnego oszołomienia.
– Możemy? – zapytał cicho, zupełnie jakby się bał, że dorośli nagle zmienią zdanie i zamkną go w jego pokoju.
– Pewnie Harry, chodź. Na tarasie są schody, więc musisz uważać – Kat ostrożnie wzięła chłopca za rękę.
– A czy Guide może iść z nami? – Kolejne pytanie skierowane tym razem do Regulusa. Młody Black westchnął cicho.
– Nie ma go teraz Harry, ale przyjdzie później zobaczyć co u was, jeśli będziesz grzeczny, dobrze? – powiedział w końcu i poczochrał włosy dziecka.
– Dobrze... – mruknął cicho Potter. Kat, widząc, że zapał chłopca opadł, pociągnęła go lekko za rękę, drugą dłoń wyciągając do Draco.
– W takim razie chodźmy, trzeba wykorzystać ładną pogodę – zawołała entuzjastycznie. Po chwili cała trójka wyszła przez oszklone drzwi na taras i do ogrodu. Draco od razu rzucił się w stronę swojej miotły, która już stała oparta o ścianę budynku, a Harry usiadł na trawie, delikatnie gładząc dłońmi pojedyncze źdźbła. Kat przysiadła koło niego i obserwowała go z zainteresowaniem.
Chłopczyk zdawał się chłonąć otaczający go świat niczym sucha gąbka. Sposób, w jaki reagował, kiedy tylko coś zaszeleściło lub musnęło jego skórę, był niemal hipnotyzujący. Katrina na przemian doglądała Harry'ego i próbowała nadzorować, pochłoniętego swoją miotłą Dracona. Mały Malfoy trzymał się od niewidomego chłopca na dystans, nie przeszkadzał mu i nie dokuczał, ale też daleko mu było do chęci zawierania przyjaźni.
W pewnym momencie do Harry'ego podpełzła Nagini, pupil Lorda Toma. Kat uśmiechnęła się na widok węża.
Bywało, że Severus z braku innego rozwiązania zostawiał czasem Katrinę u Riddle'a, a wtedy Nagini była jej jedyną towarzyszką. Mimo że dziewczyna nie władała wężomową, potrafiła w jakiś sposób dogadać się z kapryśnym gadem. Tym bardziej że ich relacja opierała się głównie na ciągłych pieszczotach, których wymagał od Kat wąż.
Dziewczyna uważnie obserwowała, jak Nagini delikatnie ociera się o bok chłopca, a po chwili do jej cichego syku dołączył również ten sam dźwięk, jednak wydobywający się z ust Pottera. Oczy Kat rozwarły się w szoku, rozważała już pójście po dorosłych, kiedy na raz zdarzyły się dwie rzeczy. Harry skulił się i jęknął cicho, a Draco stracił panowanie nad miotłą i zaczął wznosić się zbyt wysoko, jak na zabawkowy model, by po chwili zsunąć się z drążka i zacząć spadać.
CZYTASZ
Oczy, które prowadzą mnie przez świat.
FanfictionOstatnie co dane mu było zobaczyć to zakryty czerwienią obraz schodów. Później nie było już nic. Żył w ciemności. Choć czy zamknięcie w najmniejszej sypialni po kuzynie i podawanie mu jedzenia, przez klapkę dla kota można nazwać życiem? Nie mogąc ju...