Następnego ranka Harry obudził się, czując mokry nos trącający jego policzek. Po chwili zmienił się on w męską dłoń.
– Czas wstawać Al. – Łagodny głos Regulusa starał się wyrwać go ze snu. – Dochodzi południe. Wszyscy już są na dole i czekamy tylko na ciebie.
Chłopak ziewnął przeciągle i na wpół śpiąc, wtulił się w ciepłą klatkę piersiową opiekuna.
– Nie chcę... – zaprotestował. – Jestem zmęczony. Chcę spać... Jeszcze pięć minut.
Odpowiedział mu jedynie głośny śmiech mężczyzny. W następnej chwili ciepła dłoń zaczęła gładzić go po włosach.
–No dalej śpiochu. Jeśli nie wstaniesz w ciągu minuty, wezmę cię na ręce i zniosę na dół jak małe dziecko – zagroził Regulus. – Wiem, że w salonie czeka kilka prezentów, które naprawdę wymagają twojej uwagi.
Pionowa zmarszczka pojawiła się na czole chłopca, a Harry odwrócił się na bok.
– Jak dużo mojej uwagi wymagają? – zapytał cicho.
– Wiele... wiele uwagi. Myślę, że chociaż jeden z nich szczególnie ci się spodoba. Tom i Severus pracowali nad nim od początku grudnia.
Jedenastolatek westchnął przeciągle i usiadł na łóżku.
– Daj mi pięć minut – poprosił. – Gdybyś mógł zostawić ubrania w nogach łóżka, byłbym wdzięczny.
– Oczywiście, Al. – Regulus pochylił się i pocałował chłopca w czoło. – Przyjdę za pięć minut, jeśli nadal będziesz w piżamie, osobiście zniosę cię na dół i owinę w kocyk jak niemowlaka.
Harry prychnął, ale nie miał zamiaru spierać się ze swoim opiekunem. Dobrze wiedział, że Regulus byłby zdolny do czegoś takiego.
Kiedy tylko do jego uszu dotarł odgłos zamykanych drzwi, wyskoczył z łóżka i pognał do łazienki. W duchu cieszył się, że Riddle nie zmienił jego lokum. Dzięki temu mógł wszystko łatwo zlokalizować.
Kiedy ciepła woda, płynąca ze słuchawki prysznica zaczęła spływać po jego ciele, przez chwilę miał wrażenie, że zaśnie na stojąco. Uwielbiał te kilka minut, kiedy jego brak wzroku, jak nigdzie indziej nie był tak bardzo odczuwalny. Czuł ciepło i krople uderzające o jego skórę, w powietrzu unosił się zapach wilgoci i pokrzyw z jego szamponu, po całym pomieszczeniu niósł się szum i rytmiczne bębnienie wody.
Odetchną cicho, zakręcając kurek. Ostrożnie wyszedł spod prysznica i otulił się miękkim ręcznikiem. Ubrania czekały na brzegu łóżka, tak jak prosił. Przebrał się szybko, chłonąc równocześnie miękkość i gładkość materiału. Włosy związał jak zawsze w małego kucyka, pozwalając grzywce swobodnie okalać mu twarz. Akurat w momencie, kiedy kończył wkładać buty, rozległo się pukanie do drzwi.
– Proszę! – zawołał i podszedł do drzwi. Już po aurze rozpoznał stojącego za nimi Syriusza.
– Gotowy, młody? – zapytał starszy Black, a Harry wyczuł jego uważny wzrok na sobie. Skinął krótko głową. Ostrożnie złapał za koszulę Syriusza i pozwolił się poprowadzić na dół. Z dołu już płynęły do nich spokojne dźwięki pianina. Na usta Harry'ego wkradł się ciepły uśmiech.
Kiedy przekroczyli próg salonu, muzyka nie ucichła i chłopak skierował się prosto do jej źródła. Przejechał dłonią po gładkiej powierzchni fortepianu i usiadł koło grającego Riddle'a. Przez chwilę wsłuchiwał się w kolejne dźwięki, a uśmiech nie schodził mu z twarzy. W takich chwilach łatwiej było mu w jakiś sposób wyobrazić sobie, że nic się nie zmieniło, że jest w Dolinie Godryka, jego rodzice ciągle żyją, a mama siedzi przy fortepianie i gra, skupiając na sobie całą uwagę jego i Jamesa.
CZYTASZ
Oczy, które prowadzą mnie przez świat.
FanfictionOstatnie co dane mu było zobaczyć to zakryty czerwienią obraz schodów. Później nie było już nic. Żył w ciemności. Choć czy zamknięcie w najmniejszej sypialni po kuzynie i podawanie mu jedzenia, przez klapkę dla kota można nazwać życiem? Nie mogąc ju...