Przerwane spotkanie.

6.9K 616 96
                                    

Harry nie odstępował boku Syriusza i Regulusa, kiedy we trójkę deportowali się do posiadłości. Pamiętał budynek sprzed trzech lat i tamte wspomnienia wywoływały u niego dziwne ciepło w sercu. Magia tego miejsca była taka, jaką ją zapamiętał.

Kiedy znaleźli się w głównym korytarzu, Harry wyczuł aury co najmniej dwunastu osób w jednym z bocznych pomieszczeń. Nie pamiętał, by kiedykolwiek w nim był, więc przypuszczał, że to tam odbywały się spotkania Śmierciożerców.

Chłopiec nie był głupcem. Nie próbował się oszukiwać. Dobrze wiedział, kim jest jego ojciec i, że, nawet jeśli nie skrzywdziłby jego samego i jego przyjaciół, to nie był tym „dobrym". Nie w obecnym świecie. Jego matka także to wiedziała, kiedy decydowała się na oddanie go Czarnemu Panu. Po prostu uznała, że w tym wypadku będzie to mniejsze zło.

– Syriuszu, zabierz Ala do mojej sypialni – polecił Regulus. –Przyjdę do was, kiedy wszystko się skończy.

– Nie sądzę kuzynie. –Harry wzdrygnął się na zimny, kobiecy głos dobiegający z jego prawej strony. Aura, która w niego uderzyła, wywoływała ciarki na plecach i niemiłe sensacje żołądkowe. Było w niej coś oślizłego... ciemnego... niczym lepka breja, która niejednokrotnie gościła w kociołku Neville'a Longbottoma. O ile oczywiście nie wysadził go wcześniej w powietrze.

Harry nie potrafił opanować niekontrolowanego drżenia, kiedy magia kobiety prześliznęła się po jego ramieniu. Po raz pierwszy miał styczność z czymś tak obrzydliwym. Zupełnie jakby szaleństwo wyzuło wszelkie ludzkie odruchy z tej czarownicy. Chłopak nie widział czegoś tak okropnego nawet u Riddle'a. Wręcz przeciwnie, aura czarnoksiężnika była dla niego piękna i hipnotyzująca. Mrok w nią wpleciony tylko dodawał wszystkiemu eteryczności i nuty tajemniczości. Podobnie sprawa miała się z innymi mrocznymi czarodziejami. Nigdy jednak los nie podrzucił mu kogoś z równie spaczoną aurą.

– Al? Co się dzieje? – zaniepokoił się Syriusz, czując, jak dłoń chłopca drży w jego uścisku.

– Czego chcesz Bella? – warknął niemal w tym samym czasie Regulus. Harry wyczuwał od mężczyzny ostrożny dystans, ale też daleko spychane zmartwienie i jakąś dozę rodzinnego ciepła. Nie potrafił przypisać tej mieszanki, do żadnej z osób, o których opowiadali mu dwaj bracia. Zresztą, rzadko mówili o rodzinie Blacków, chyba że byli do tego zmuszeni.

– Lord chce widzieć chłopca i twojego brata na zebraniu. – Z głosu kobiety zniknęła zimna nuta, a jej aura zaczęła się w pewien sposób przerzedzać. Nie była już lepka i gęsta. Bardziej przypominała kłęby duszącego, czarnego dymu.

– Nie zgadzam się! – zaprotestował Syriusz. – On nie będzie tego oglądał!

Przez chwilę coś oderwało uwagę Harry'ego od toczącej się w korytarzu sprzeczki. Źródło jego zainteresowania przeniosło się na pomieszczenie, w którego drzwiach stała kobieta. Mógłby przysiąc, że wyczuwa w środku znajomą aurę, której za nic w świecie nie powinno tam być. Skupił się jeszcze bardziej i prawie krzyknął, kiedy rozpoznał tą dziwną, subtelną mieszankę człowieka i magicznego stworzenia.

Z jego gardła wydobył się niekontrolowany jęk.

– Al? – Tym razem to uwagę Regulusa skupił na sobie, ale nie obchodziło go to ani trochę. Wyrwał się z uścisku Syriusza i, nim ktokolwiek zdążył go powstrzymać, wbiegł do sali. Aura zgromadzonych w środku osób zafalowała w zaskoczeniu, gdy drobny chłopiec przepchnął się między nimi, wypadł na środek okręgu, utworzonego przez masę ciał. Dopiero teraz, po przekroczeniu progu, kiedy znalazł się w obrębie zaklęć wyciszających, zalała go fala dźwięków. Mężczyzna, którego aura go tu przywiodła, kulił się na podłodze i jęczał cicho. Kiedy Harry przy nim przykucnął, wyczuł pod palcami coś gorącego i lepkiego.

Oczy, które prowadzą mnie przez świat.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz