Brak sprzeciwu ze strony obrazu.

8.5K 712 118
                                    


Spakowanie swoich rzeczy i przeniesienie na Grimmauld Place zajęło im prawe cztery godziny. Kiedy w końcu ulokowali się w starej posiadłości rodziny Blacków, Regulusa zaczynała już boleć głowa.

– Plugawi zdrajcy! Szlamy! Bezwartościowe śmiecie przyszły plugawić mój dom! – Z korytarza ciągle dobiegały wrzaski portretu Walburgi Black. Syriusz zabrał Harry'ego na górę, chcąc uchronić chłopca przed oszczerstwami.

– Pogadaj z nią albo przysięgam, że spopielę ten wstrętny portret, a prochami napcham dropsy Dumbledore'a – zagroził starszy z braci. Tak więc zirytowany Regulus, musiał poświęcić resztki swojej i tak już nadszarpniętej cierpliwości na niechcianą rozmowę z Walburgą.

– Witaj matko – prawie warknął, stając przed obrazem. Kobieta rozszerzyła oczy i spojrzała na niego w szoku.

– Regulus! Dziecko moje, jakie szczęście, że jesteś! Te paskudne szlamy panoszą się po naszym domu... Zdrajca mieszka, jakby był u siebie... Zrób coś dziecko moje! Nie pozwól tym przybłędom kalać ukochanego domu naszych przodków... Wstrętny szlamowaty bachor... – Kobieta wydawała się bliska zawału albo co najmniej ataku apopleksji. Regulus bez żalu pomyślał, że jeśli spowodowałoby to zamknięcie się starej kobiety, nie miałby nic przeciwko.

– Matko – zaczął ostrożnie. – „Szlamowaty bachor", o którym tak wrzeszczysz, jest moim synem.

Walburga ucichła nagle i spojrzała na syna z jeszcze większym zaskoczeniem.

– Twój syn... Och Regulusie, synku mój! Nareszcie! Powiedz mi, kim jest ta wybranka?! Jest z McMillanów? A może Zabinich? Mówże dziecko drogie... Dlatego tak długo cię nie było? Zostawić samotną matkę w niepewności... – Regulus przewrócił oczami, nie mogąc już tego słuchać. Wywody jego matki zawsze były długie i męczące, a brak skupienia podczas nich skutkował bardzo nieprzyjemnymi i mocno odczuwalnymi konsenwencjami.

– Ale jeśli jest tu twoja rodzina, to co tu robi ten wyrzutek?! Powinieneś go od razu wyrzucić! Dziecko nie może obracać się w takim towarzystwie! Wyrzuć go natychmiast! – Tego już było dla Regulusa za wiele. Cienka nić cierpliwości została przerwana, a wybuch zbliżał się nieuchronnie.

– Zamknij się! – wrzasnął w końcu Regulus. – Nie masz prawa obrażać Syriusza! Nie masz prawa mówić złego słowa o mojej ostatniej rodzinie! Nie masz prawa mówić mi jak mam zajmować się Alphardem!

– Alphardem?! Jak śmiesz?! Nazywać dziecko po wyrzutku! Nie tak cię wychowałam! Hańbisz naszą rodzinę w takim samym stopniu jak te wszystkie szlamy! Powinieneś nigdy się nie urodzić! Merlinie co takiego uczyniłam, że los pokarał mnie takimi zdrajcami zamiast dzieci!

Rozwścieczony Regulus nawet nie usłyszał cichych kroków dziecka, dochodzących ze schodów. Dopiero kiedy jego matka zwróciła uwagę na drobnego dziesięciolatka, Regulus również go zauważył.

– Czego tu szukasz bachorze! Jazda z mojego domu! Szlama! Odmieniec! Zdrajca! – wrzeszczała kobieta. Regulus przez chwilę stał jak skamieniały, bał się, że Harry się wystraszy i ucieknie, ale zamiast tego chłopiec tylko zbliżył się do ściany i położył dłoń na ramie obrazu. Przez chwilę Regulus mógł poczuć uderzenie magii, a potem portret jego matki zastygł ze wzrokiem wbitym w dziecko. W oczach kobiety błyszczała czysta panika.

– Tata jest dobrym człowiekiem – powiedział cicho chłopczyk. – Opiekuje się mną i chroni. Nie może go pani obrażać. Dał mi dom i rodzinę, zaopiekował się mną, nie chcąc niczego w zamian. Jeśli będzie pani dalej krzyczeć na niego i Syriusza, to zablokuję magię w obrazie i będzie pani tylko zwykłym, nieruchomym portretem.

Oczy, które prowadzą mnie przez świat.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz