– Jak mam na ciebie wołać – zapytał w końcu Harry, obserwując, jak czarnowłosy jedenastolatek koło niego rozłożył się na łóżku z grubym tomiszczem Historii Magii przed sobą.
– Ja jestem Tom. Po prostu Tom – mruknął chłopiec i zagryzł dolną wargę w skupieniu. Przepisał jeden z akapitów na pergamin położony tuż przy książce i zatrzasnął lekturę.
– Jestem trzecim najmłodszym, jeśli chodzi o wspomnienia, ale trzecim najstarszym pod względem wieku – dodał, siadając po turecku obok Harry'ego.
– Jak to możliwe? – zainteresował się Potter.
– Każdy z Horkruksów został stworzony w innym czasie. Ja byłem trzeci. Przede mną był Marvolo, który zamieszkuje dziennik i Malec... który był w pierścieniu Marvolo Gaunta. Wszyscy odczuliśmy jego zniszczenie. On z nas wszystkich był najdelikatniejszy, najcenniejszy dla Stwórcy. Przechowywał wspomnienia o Jego matce, Jego narodzinach.
– A inni? – Harry za wszelką cenę starał się odwieść myśli Toma od zniszczonej cząstki.
– Najstarszy pod względem stworzenia jest Marvolo. Pilnuje wspomnień o Komnacie Tajemnic i późniejszych latach aż do skończenia Hogwartu. Ma dość cięty język i perfidny sposób samoobrony. Do tego, z tego, co mi wiadomo, trzymają go Malfoy'owie, więc jest jeszcze bardziej znudzony niż ja. Kiedy go znajdziesz, pod żadnym pozorem nie zapisuj niczego w dzienniku. On się tak broni. Zapiszesz choć słowo, a on powoli będzie wyciągał z ciebie życie, aż nie uwięzi cię w środku zamiast siebie.
Harry przełknął głośno ślinę. Nie miał pojęcia, że Horkruksy potrafią być tak okrutne.
– Jest taki przez wspomnienia. Stwórca był wtedy starszy, coś, co ja postrzegam jako smutek i ból, u Marvolo budzi złość i rządzę zemsty. Nie próbuj go obrażać.
– Dobrze, będę pamiętać – przytaknął Harry.
– Po Malcu i mnie stworzono Riddle'a, który zamknięty jest w Czarce Helgi Hufflepuff. Pilnuje wspomnień wczesnego życia matki Stwórcy, tego, jak była pogardzana przez swoją rodzinę i innych czarodziei. Jest nieufny w stosunku do obcych, ale zachowuje się jak starszy brat. Lepiej od razu z nim porozmawiaj, kiedy wyczujesz jego obecność, bo jest bardziej zaborczy niż ja i przez przypadek może nawet kogoś zabić. Za to jego bliźniak Lord to już zupełnie inna półka. Co prawda różnią się tylko kolorem oczu, ale na tego drugiego musisz zwracać szczególną uwagę. Sprawuje pieczę nad urazą i pogardą, którą czarodzieje wymierzyli w Stwórcę po tym, jak skończył Hogwart. Wielu czystokrwistych nie chciało go w swoich kręgach i nazywało szlamowatym bękartem Slytherinu. Chcąc im wybaczyć i nie zabić w szale zamknął te wspomnienia w diademie Roweny Ravenclaw i powierzył Lordowi, ale on od czasu do czasu wypuszcza kilka z nich i wtedy Stwórca często wpada w szał.
– Więc kiedy rzucał te wszystkie Cruciatusy na Śmierciożerców...
– Prawdopodobnie to robota Lorda. On jest naprawdę wściekły, że został zamknięty, choć jak dla mnie ma jedno z najlepszych miejsc. Stwórca ukrył go w Hogwarcie, więc ma największe pole do popisu z nas wszystkich, no może poza Voldemortem ukrytym w wężu i... Ostatnim z nas. Naprawdę przechlapane ma Riddle. Bellatrix Lestrange, zaraz po tym, jak dostała go pod opiekę, wrzuciła go do swojego skarbca. Wyobrażasz to sobie?! Być tak zamkniętym, bez choćby cienia ludzkiej obecności. Nic dziwnego, że Riddle jest tak zaborczy.
– Wspominałeś o Nagini... – przypomniał Tomowi Harry. Chłopiec uśmiechnął się do niego i po raz kolejny sięgnął po książkę, tym razem były to „Baśnie Barda Beedle'a". Otworzył je prawie na końcu i zaczął mówić, nie odrywając wzroku od tekstu.
– Voldemort jest drugim najmłodszym z nas i przechowuje wspomnienia wcześniejsze niż moje, etap życia Stwórcy, kiedy ten przebywał w mugolskim sierocińcu. Jest trochę dziwny, ale w gruncie rzeczy to jeszcze dziecko. Jest ciekawski, ale strasznie nieufny i zamknięty w sobie.
– A... Ten ostatni, o którym mówiłeś? – Tom niespodziewanie zatrząsł się i odsunął nieco dalej od Harry'ego. Książka wypadła mu z ręki, a dłonie zaczęły się trząść.
– Nie wspominaj o nim. Nigdy. Nie próbuj z nim rozmawiać i nie mów o nim innym, zwłaszcza Voldemortowi, Lordowi i Marvolo. Przy tej trójce jego temat to absolutne tabu, rozumiesz? Jeśli będziesz bardzo uparty i będziesz miał dobry dzień, to może Riddle powie ci coś więcej, ale nie sądzę. Po prostu nie poruszaj tego tematu, jeśli nie będzie to absolutnie konieczne, a jeśli zacznie cię niepokoić, idź od razu do Stwórcy. On nie jest bezpieczny.
Coś w Harrym przewróciło się boleśnie. Czy naprawdę nawet wśród Horkruksów to, kim był, napawało wszystkich odrazą?
Tom jakby wyczuwając tor jego myśli, przysunął się z powrotem do jego boku i objął go w pasie.
– Przepraszam. Nie chciałem cię skrzywdzić, wszyscy po prostu chcemy cię chronić. Jesteś kimś wyjątkowym, kimś dla kogo nie jesteśmy jedynie przedmiotami. Wyczuliśmy, jak broniłeś Malca, to naprawdę wiele dla nas znaczyło.
– Skąd tyle wiesz o pozostałych? – zapytał w końcu Harry, czując, że żal jakby nagle wyparował. W tym samym momencie Tom zadrżał delikatnie i poluzował uścisk, nie odsunął się jednak.
– Częściowo możemy się ze sobą komunikować, szczególnie łatwo jest temu, w którego pobliżu jesteś, ale bez ciebie również jakoś dajemy radę. Co prawda nie jest to prawdziwa rozmowa i raczej pojedyncza, szybka wymiana obrazów i myśli. Dzięki temu Riddle jest czasem w stanie uspokoić na chwilę Marvolo i Lorda, a do tej pory jeden z nas mógł, chociaż częściowo nadzorować Malca. Wbrew pozorom wszyscy się o siebie troszczymy, nawet jeśli czasem nasze charaktery są skrajnie różne.
– Sami dla siebie jesteście rodziną – zrozumiał niemal natychmiast Harry.
– Harry, możesz mi coś obiecać? – zapytał niepewnie Tom. Potter uśmiechnął się do niego i kiwnął głową.
– Nie pozwól nas zniszczyć. Kiedy my nie będziemy mogli chronić wspomnień, powrócą one do Stwórcy, a żaden z nas nie pilnuje niczego przyjemnego, żadnego z nas nie wyparł się bez przyczyny. Voldemort, ja i Riddle możemy go niewyobrażalnie zranić, a Tom, Lord i... ten ostatni, zrobią z niego jeszcze większego sadystę i potwora. Odbiorą mu zdolność racjonalnego myślenia, zatraci się w swoim gniewie i Merlin jeden wie, czy kiedykolwiek poskłada roztrzaskaną przez nich psychikę.
Po raz kolejny tego dnia Harry zadrżał. Świadomość tego, do czego mogłoby dojść, kiedy Horkruksy zostałyby zniszczone, przerażała go, a zarazem zaczynał rozumieć, dlaczego Riddle zrobił to, co zrobił. Bez wyparcia się tych wspomnień byłby teraz wrakiem człowieka, potworem mordującym i torturującym jedynie dla samej zasady i przyjemności.
– Myślę, że na ciebie już czas, Harry. Tam na zewnątrz bardzo się o ciebie martwią. – Tom posłał mu promienny uśmiech i przytulił się do niego. – Dziękuję, że nie zostawiałeś mnie samego. Odwiedzisz mnie jeszcze, kiedy znowu wrócisz do domu?
– Obiecuję. Będę przychodzić zawsze, kiedy będę mógł. – Harry odwzajemnił uścisk chłopca i po chwili wszystko wokół spowiła ciemność. Zniknęło dormitorium Slytherinu, tomik Baśni Barda Beedle'a, tomiszcze Historii Magii i jedenastoletni Tom.
***
Mam nadzieję, że rozdział wam się spodobał i jeszcze bardziej pobudził waszą ciekawość. Dziękuję za wszytkie mega pozytywne komentarze pod poprzednim rozdziałem, nawet nie macie pojęcia jak bardzo to motywuje do pracy.
Mała informacja apropo rozplanowania tego opowiadania. Chcę podzielić je przynajmniej na dwie ( może trzy) części. Pierwsza zakończy się na pierszym roku Harry'ego i później nastąpi troszeczkę spory przeskok czasowy, a luki będą zapełniane w trakcie rozwijania się fabuły.
Jest to spowodowane sporą ilością rozdziałów w jednej książce, a raczej nie przepadam z robieniam "tasiemców". Tak więc po zakończeniu tej części pojawi się druga, już w osobnej książce. Mam nadzieję, że nie bedzie wam to przeszkadzać.
CZYTASZ
Oczy, które prowadzą mnie przez świat.
FanfictionOstatnie co dane mu było zobaczyć to zakryty czerwienią obraz schodów. Później nie było już nic. Żył w ciemności. Choć czy zamknięcie w najmniejszej sypialni po kuzynie i podawanie mu jedzenia, przez klapkę dla kota można nazwać życiem? Nie mogąc ju...