W tej jednej chwili Severus Snape nie miał pojęcia, na co ma większą ochotę. Gołymi rękami udusić swoją córkę, przerobić jedną z latorośli Weasleyów na składniki eliksirów, sprowadzić punktację wszystkich czterech domów do parteru za znieważanie Kat, czy może samemu iść na Wieżę Astronomiczną i się z niej rzucić. Mimo wszystko niechętnie bo niechętnie, ale musiał jednak przyznać, że jego mała Katrina wtulona w bok Freda Weasleya wyglądała naprawdę słodko.
Dziewczyna posłała mu ukradkowe, spłoszone spojrzenie. Skinął głową, dając jej niemy sygnał, że jeszcze wrócą do tego tematu. Nie potrafił jednak opanować cisnącego się na usta warkotu, kiedy Weasley pochylił się i pocałował jego córkę. W USTA!
Mistrz eliksirów, nie mogąc już dłużej usiedzieć spokojnie, wstał, głośno szurając przy tym krzesłem i wypadł z Wielkiej Sali, powiewając za sobą peleryną. Na odchodnym zobaczył jeszcze zranione spojrzenie Katriny, która usiadła przy swoim stole. Z dala od innych domowników, którzy odsuwali się od niej, jakby miała co najmniej smoczą ospę.
Snape skierował się prosto do swoich kwater i niemal od razu wyciągnął z barku butelkę Ognistej i sięgnął po Eliksir Uspokajający. Wolał nie ryzykować wybuchu podczas rozmowy z córką.
Usiadł w fotelu, nalewając sobie pierwszą szklankę. Już pierwszy łyk przyjemnie rozgrzał przełyk i przytępił zmysły.
Po półgodzinie, kiedy Kat zapukała do jego kwater, był już lekko zamroczony. Dziewczyna ze smutnym uśmiechem pokręciła głową i zabrała butelkę ze stolika.
– Naprawdę nie powinieneś tyle pić – mruknęła cicho. Niestety nadal nie wystarczająco. W Severusie zawrzał dotąd tłumiony gniew.
– Skoro ja nie powinien pić, to ty nie powinnaś się puszczać z pierwszym lepszym Gryfonem! – warknął. Dziewczyna odwróciła się gwałtownie w jego stronę, a na jej twarzy malował się szok.
– Puszczać?! – Głos jej drżał. – Nazywasz spotykanie się z chłopakiem, w którym podkochiwałam się od pierwszej klasy, puszczaniem się?! Fred nie jest jakimś tam Gryfonem! Wiedziałbyś o tym, gdybyś choć trochę przejmował się moim życiem! Odkąd poszłam do Hogwartu, obchodzą cię tylko moje oceny i czy czasem nie mówię czegoś złego na twoich Ślizgonów! Zupełnie przestałeś się interesować się tym, jak się czuję, czy...
– To nie mój problem! – warknął wytrącony z równowagi Snape. – Mam cały Dom Slytherina na głowie. Skoro masz jakiś problem, to powinnaś iść do Flitwicka!
– Ale to nie on jest moim problemem, tylko ty! – wrzasnęła dziewczyna, zaraz jednak pożałowała swoich słów. Snape, całkowicie pijany podniósł się ze swojego miejsca i podszedł do niej. Kiedy jego ręka wylądowała na jej twarzy, Kat pisnęła i osunęła się na ziemię.
– Żadna smarkula nie będzie mówić o mnie takich rzeczy! – wrzasnął. – Powinnaś się cieszyć i być wdzięczna, gdyby nie ja byłabyś teraz zwykłą szlamą, alby była już martwa! Skoro tak ci tu źle, to wracaj do swojego cudownego sierocińca, gdzie twoje miejsce!
Kat skuliła się w kącie i zaszlochała cicho. Severus uderzył ją jeszcze dwa razy, siniacząc policzek i zostawiając długą czerwoną pręgę po paznokciu na skroni. Po chwili zniknął w swojej sypialni, zataczając się lekko.
***
Kiedy Severus obudził się w sobotę następnego dnia, miał wrażenie, że przebiegło po nim stado oszalałych hipogryfów. Nie pamiętał wiele z tego, co się działo wczorajszego wieczora, szczerze mówiąc, film urwał mu się zaraz po wypiciu pierwszej szklanki Ognistej. Snape zmarszczył brwi. Z logicznego punku widzenia było to nie możliwe, chyba nikt nie miał aż tak słabej głowy, by stracić przytomność po jednej szklance.
CZYTASZ
Oczy, które prowadzą mnie przez świat.
FanfictionOstatnie co dane mu było zobaczyć to zakryty czerwienią obraz schodów. Później nie było już nic. Żył w ciemności. Choć czy zamknięcie w najmniejszej sypialni po kuzynie i podawanie mu jedzenia, przez klapkę dla kota można nazwać życiem? Nie mogąc ju...