Harry obudził się z poczuciem dziwnej pustki. Pogładził dłonią całe wielkie łóżko. Nie wyczuł niczego.
– Guide? – zawołał w pustkę. – Guide!
Dziecko wpadło w panikę. Ostatnim co pamiętał, było obserwowanie świata oczami wilka. A co jeśli w jakiś sposób skrzywdził Guide'a? Co, jeśli przez niego stała mu się krzywda lub co gorsza...?
Harry zwinął się w kłębek i zaczął cicho płakać.
Znowu zrobił coś złego. Znowu kogoś skrzywdził. Dlaczego Regulus jeszcze go przy sobie trzyma, skoro sprawia tylko problemy?
Drzwi do pokoju skrzypnęły cicho. Na panelach rozbrzmiał odgłos czyichś kroków.
– Harry? – Chłopiec przez chwilę próbował dopasować głos, a potem zdał sobie sprawę, że tym razem to pan Riddle przyszedł do niego. To zmartwiło go jeszcze bardziej. Regulus zawsze był przy nim, kiedy się budził, a w pobliżu nie było Guide'a. To było niczym niepisana zasada. Regulus albo Guide, nigdy ktoś inny.
Nie bądź samolubny, skarcił się w myślach. Skrzywdziłeś Guide'a i jeszcze oczekujesz, że Regulus będzie chciał mieć cokolwiek z tobą wspólnego? Na pewno odeślą cię prosto do wujostwa, tam, gdzie twoje miejsce.
–Harry, co się stało? – Zdziwił go delikatny i przyjazny ton, jakim zwracał się do niego pan Riddle, ale zauważył, że chyba każdy tak się do niego zwracał. Jak do małego bezbronnego dziecka.
Bo tym właśnie jesteś, prawda? Małym, obrzydliwym bachorem, którym na ich nieszczęście muszą się zająć.
– Boli cię coś? – dopytywał pan Riddle. – Harry... ani trochę nie mam doświadczenia z dziećmi. Jeśli coś jest nie tak, musisz mi powiedzieć.
– Wszystko w porządku. Jeśli... Jeśli pan i Regulus oddajecie mnie do wujostwa, to chyba lepiej zrobić to jak najszybciej. Dudley po południu wychodzi z rodzicami na lody i w domu nie ma nikogo, a ja nie mam kluczy, żeby samemu wejść... No, chyba że poczekam na nich przed drzwiami, ale chyba niezbyt będzie im się to podobać... chociaż to już chyba raczej was nie dotyczy... więc... – Pod koniec po policzkach dziecka zaczęły płynąć nowe łzy.
– Harry, o czym ty mówisz? – W głosie pana Riddle'a dźwięczało zmartwienie.
Nie jesteś nawet wart ich czasu. Po co mieliby się trudzić oddaniem cię gdziekolwiek. Porzucą cię na ulicy. Jak bezwartościowy przedmiot.
Harry przełknął wzbierającą w nim gorycz. Kolejne kilka łez naznaczyło jego policzki.
Nie miał prawa prosić o więcej, niż zostało mu dane. Mógł winić jedynie siebie, że nie potrafił powstrzymać swojego dziwactwa na wodzy. Najpierw w jakiś sposób uszkodził miotłę Draco, potem skrzywdził Guide'a... kto wie, co jeszcze mógłby zrobić.
– Przepraszam, proszę pana... Ja... chyba nie trafię do wyjścia... przepraszam... – wyszeptał.
– Harry, gdzie chcesz iść?
– O... Jakoś sobie poradzę, naprawdę. Może uda mi się wrócić do wujostwa... jeśli nie... tym lepiej dla nich, prawda? Jeden kłopot z głowy mniej... – Coś zakleszczyło się na jego ramionach i w następnej chwili poczuł tuż przy sobie ciepłe ciało pana Riddle'a.
– Harry, nikt cię nie wyrzuca. Co ty znowu pleciesz, dziecko? Śniło ci się coś złego? – Harry pokręcił głową.
– Ale... Prawie zrobiłem krzywdę Draco i... skrzywdziłem Guide'a... nie mogę tu zostać. Jestem zły.
Pan Riddle prychnął delikatnie i przytulił go mocniej do siebie.
– Nie pleć bzdur, Harry. Draco spadł, ponieważ jedno z zaklęć blokujących na jego miotle było źle rzucone i spowodowało spięcie z innymi, a Guide jest cały i zdrowy. On... Regulus zabrał go ze sobą, bo musiał na chwilę wrócić do domu. Nikt cię stąd nie wyrzuca i nie zrobiłeś niczego złego. – Kiedy mówił, pan Riddle kołysał go delikatnie i gładził po plecach. Harry w pewnym momencie czuł się naprawdę dobrze jak... w domu.
CZYTASZ
Oczy, które prowadzą mnie przez świat.
FanfictionOstatnie co dane mu było zobaczyć to zakryty czerwienią obraz schodów. Później nie było już nic. Żył w ciemności. Choć czy zamknięcie w najmniejszej sypialni po kuzynie i podawanie mu jedzenia, przez klapkę dla kota można nazwać życiem? Nie mogąc ju...