v20

1.8K 159 26
                                    

Naruto chwilę stał przed obliczem pokonanego Jashinisty. Nie miał nic do religii i Bogów - to nie była jego działka. Ale wiedział takie podstawy podstaw. I miał świadomość, że Jashin domagał się ofiar od swoich wyznawców. Ofiar z ludzi. Kazał siać terror i zniszczenie. To zły bóg, ale jak się okazuje, ma kilku silnie wierzących.
Zabijanie nie jest złe, ani dobre. Jest neutralne. To my, ludzie, ubieramy je w dobro lub zło.
- Dzieciaku - odezwał się Kyuubi.
Nie musiał nic dodawać. To było upomnienie.
Chłopak oderwał wzrok od martwego ciała i spojrzał na nieprzytomną dziewczynę. Leżała na posadzce, cały czas znajdowała się w kręgu. Podszedł do niej, choć już z dala widział wypalone ślady na jej skórze. Gdy już był przy niej, klęknął przyglądając się dokładniej ranom. Najgorzej wyglądały miejsca, gdzie węże zaczynały swoją wędrówkę. Im dalej pełzły, tym oparzenia były mniej poważne. Ale i tak wiedział, że nie może jej tu zostawić. Jeśli to zrobi, ona zginie.
- Kuramo, jak jej pomóc? - Spytał zmartwiony.
- Ona potrzebuje interwencji medyka. Ty nic nie zdziałasz. - Stwierdził swoim beznamiętnym tonem głosu. Choć Naruto zdawało się, że słyszy w jego głosie nutkę fałszu.
- Ach... skąd wytrzasnę medyka? - Powiedział tym razem na głos.
Ręką lekko dotknął miejsca, gdzie pierwszy wąż rozpoczął swoją wędrówkę. Ta jakby czując jego dotyk, drgnęła. Ale nie ocknęła się. Lepiej dla niej, nie będzie cierpieć.
- Znikąd. Najbliżsi są z dzień drogi stąd.
- Mam dać jej zginąć?
Odpowiedzi nie usłyszał, choć padła. I to nie z powodu jakiejś blokady, tylko zwykłej ignorancji chłopaka.
Patrzył rozszerzonymi oczami, jak zniszczona przez ogień skóra regeneruje się. Był to bardzo powolny proces, ale zauważalny. Nie działo się to na całym ciele, tylko koło miejsca, gdzie Naruto delikatnie ją dotykał dłonią.
Może ona posiada wyjątkowe zdolności regeneracyjne? Przecież to nie może być od blondyna. On nie leczy ran, to nie jego działka.
- Co się dzieje? - Dopytał Lisa, sam nie wiedząc, co chce usłyszeć. Jednakże na pewno to nie były słowa, które od niego dostał.
- Ty się dziejesz, dzieciaku.

*
- Powiedz mi jeszcze raz, jak to się stało. - Zażądał marionetkarz.
- Przecież dobrze wiesz, hm.
- Ale nie dowierzam. Wykiwał nas piętnastolatek. PIĘTNASTOLATEK. - Warknął.
- Nie byle jaki, hm. - Uznał blondyn. - Wiedział co robi, hm.
- Ale za to my już nie. Tym razem MUSIMY przyprowadzić Ichibi'ego. Spóźniamy się z nim. A ja nienawidzę się spóźniać. - W jego głosie majaczyły nutki chęci mordu, czystej nienawiści i jakby chrypki. Tak to przynajmniej brzmiało. Głos miał niski, gruby i nieprzyjemny dla ucha.
- Wiem, hm. Zetsu zdobył informacje o tym, który go nam odbił, hm.
- I co? Nie marnuj mojego czasu.
- To jinchuuriki Kyuubi'ego. Był na jakiejś misji w Sunie, ale już go nie ma. Ponoć nikt go nie widział od uratowania Ichibi'ego.
- Świetnie. - Prychnął. - Czyli musimy tylko schwytać tego piaskowego. Tym razem nikt nam nie przeszkodzi.

*
Tsunade siedziała przy wymienionym już biurku i wypełniała dokumenty. Nie było jej przez tydzień, a roboty papierkowej (jakimś cudem) miała na najbliższe dwa.
Po wypytaniu o wszystko Kazekage po części go rozumiała. Był jego przyjacielem, widział. Ale była też na niego zła. Bądź co bądź - pozwolił mu odejść. Czuła, że nie zdradził jej wszystkiego. Coś pominął. Jakąś istotną informację. Chciała z niego wydobyć wszystko, ale wiedziała, że tego jednego zdania nie wydusi. Lecz i tak próbowała. Nadaremno, ale no cóż. Mówi się trudno, ważne, że próbowała.
Cała sytuacja ją bolała. Straciła tyle ważnych osób dla siebie i mimo, że Naruto potrafił ją doprowadzić do białej gorączki, lubiła go. Podświadomie pokładała w nim duże nadzieje. Wierzyła, że naprawdę zostanie Hokage i zrealizuje marzenie ważnych dla niej osób oraz własne. Ale co miała powiedzieć teraz? Został zbiegłym ninją. Obecnie jeszcze nic się nie działo, ale jeśli starszyzna się uprze... lub jeśli Naruto zrobi coś złego... trafi do książeczki Bingo. Nie chciała tego.
Choć pomagał fakt, że Uzumaki odszedł za pozwoleniem Kazekage, pod którego rządami obecnie się znajdował. A więc odszedł za zgodą, a nie zbiegł. Mimo to, sytuacja nie była kolorowa. Co prawda ona i Gaara posiadali plan, ale ten wypali tylko wtedy, gdy Uzumaki nie będzie broił.
Usłyszała pukanie. Zaprzestała wypełniania dokumentu i ścisnęła nasadę nosa.
- Wejść - powiedziała patrząc na otwierane i znowu zamykane.
- Pani Tsunade - przywitała się Sakura, schylając głowę w geście okazania szacunku.
- Witaj Sakuro, po co przyszłaś? - Spytała prosto z mostu lekko zmęczonym tonem głosu.
- Em.. chciałam zapytać, co z Naruto? - W jej głosie majaczyła nutka nadziei, którą Tsunade miała teraz zgasić.
- Nie ma go - odparła zgodnie z prawdą. Nie miała zamiaru kłamać kilku osób, a w tym swojej młodej uczennicy. Tym bardziej, że była razem z blondynem w drużynie, a to mocno zaciska więzi. Choć wiedziała, że to dla dziewczyny będzie cios poniżej pasa. Najpierw zbiegł Sasuke i nie wiadomo co z nim oraz gdzie jest. Teraz Naruto, z którym jest bardzo podobnie.  - Odszedł za zgodą Kazekage. Powiedział, że zamierza znaleźć odpowiedzi na pytania. - Oznajmiła, cały czas patrząc na uczennicę. W takich chwilach żałowała, że pod biurkiem nie ma sekretnego zejścia do piwniczki pełnej sake. Widok gasnących w jej oczach iskierek nadziei oraz wyraźne powstrzymywanie łez nie był najprzyjemniejszy. Sakura jest zdecydowanie silniejsza, niż wtedy, gdy zbiegł pierwszy członek drużyny. Zdobyła umiejętności, siłę, hardość. Już nie potrzebuje opieki podczas walki, potrafi sama o siebie zadbać. Ale dalej, gdzieś tam głęboko, dalej są cząsteczki tej starej Sakury. W pewnych kwestiach została taka sama.
- Wróci? - Powiedziała po chwili ciszy, jaka nastała w gabinecie.
- Możliwe. - Westchnęła i wbiła smętny wzrok w stoisko papierów. - Naruto nie był zbyt wylewny w temacie. Nie wiadomo gdzie się udał i kiedy wróci. W ogóle, czy wróci. Gaara nie powiedział mi też wszystkiego. Ale przeanalizowaliśmy sytuację i oficjalnie nie jest uznany za zbiegłego ninje. Ja nie wysyłam zespołów tropiących i będę się starać, aby nie trafił do książki Bingo.
- Dlaczego, pani Tsunade? - Zaciekawiła się różówo-włosa.
- Ponieważ to Naruto. - Odparła i ponownie spojrzała na dziewczynę. - Nikomu o tym nie mów, co najwyżej powiadom Kakashi'ego i Jiraiyę. Im mniej osób wie, tym lepiej. Starszyzna musi być przekonana, że jinchuuriki Kyuubi'ego jest bezpieczny. Że jest w Sunie.
- Co jeśli Akatsuki go złapie? - Spytała lekko przestraszonym tonem.
- Miejmy nadzieję, że tak nie będzie.

Daleko [Naruto]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz