Kapitan statku mówił prawdę. Po niespełna dniu, akurat gdy słońce zaczęło zachodzić za horyzont ukryte w chmurach, łajba przybiła do portu Torizu.
Naruto dostrzegł ją już znacznie wcześniej. Już wtedy widział kilka górzystych iglic, które przecinały szare niebo swoimi ostrymi czubkami. Potem dostrzegł kolejne elementy - otaczające wszystko drzewa, niewielkie domki, blady piach. Tutaj trzeba przyznać kolejny punkt za szczerość kapitanowi - Torizu nie wyglądało na przyjazne miejsce.
Gdy chłopak zszedł na ląd, po wcześniejszym pożegnaniu się z właścicielem statku, uderzyła w niego wyjątkowo ponura pogoda. Dopiero gdy jego buty dotknęły jasnego piasku, zauważył, iż zbierało się na burze, a morze powolnie, lecz nieubłaganie wzburzało się. Wiatr na morzu był zawsze silny, więc nie odczuł jego przed-burzowych podbojów, dopóki nie trafił na grunt.
Uzumaki postanowił przenocować tę noc w wiosce, a następnego dnia ruszyć na poszukiwanie „miecza".
I tak zrobił. Zatrzymał się w jedynej gospodzie oferującej i jedzenie i nocleg. Co do tego pierwszego - było nie najgorsze (dało się zjeść i nie zatruć). A co do drugiego - blondyn dostał niewielki pokój z zielonymi ścianami, szafą, niskim stolikiem na środku i posłaniem. Nie były to luksusy, ale nie narzekał.
Następnego dnia Naruto został obudzony przez najprawdziwszego demona, który utwierdził go w słuszności tytułów, które nazbierał przez lata. Brak serca to jego wizytówka - przywitajcie się z Kyuubi'm! Lis nie dał chłopakowi czasu na sen i jeszcze przed świtem zbudził go swoim tubalnym głosem. Poranek niczym z koszmaru.
Albo i gorzej.*
- Te góry są szpiczaste - stwierdził Naruto patrząc na szczyty z jednego z nie za wysokich, lecz solidnych drzew. - Strasznie strome. I cienkie. Wspinaczka na nie raczej nie należy do przyjemnych - dedukował w myślach blondyn. Nie wypowiadał słów na głos, gdyż wiedział, iż nie ma to sensu.
- Właśnie dlatego pomyślałem o Torizu. „Odnajdź plusk wody i miecz" - zacytował Lis. - A raczej tutaj nie chodzi dosłownie o miecz. To przenośnia, odnosząca się do kształtu.
- Mówisz więc, że któraś z gór posiada kształt miecza. - Naruto zaczął dogłębniej przyglądać się szczytom. Rzeczywiście coś było w teorii Kuramy, te góry przypominały coś niebezpiecznego, ostrego. A jakby nie patrzeć, to rycerskie żelastwo nadawało się do tego opisu.
- I jest koło wody. - Dokończył myśl Kyuubi.
- Więc mam poruszać się koło linii brzegu? - Wręcz jęknął niezadowolony chłopak.
Na wyspie panowała paskudna pogoda. Wiatr stale wiał, na niebie panowały chmury i tylko pojedyncze promyki słońca przebijały się przez ich zaporę. A dodatkowo po nocnej ulewie, która miała miejsce raptem parę godzin temu, wszystko było wilgotne.
Im bliżej wody, tym nieprzyjemność wiatru wzrastała. Kto by chciał więc spacerować po piaszczystym brzegu?
- Nie. Masz nasłuchiwać wody - zawyrokował Lis.
Uzumaki przez chwilę rozważał zapytanie się o to, co Kuramie chodzi po głowie, lecz szybko z tego zrezygnował. W końcu hej! Nie musiał iść przez plażę. To się liczyło.
A z czasem chłopak pozna odpowiedź.
Tak więc blondyn zeskoczył z grubego drzewa i pobiegł przed siebie, rezygnując z podróży po drzewach. Te tutaj nie sprzyjały zbytnio tego typu sposobami poruszania się - były grube, niskie z masą gałęzi. Niebieskooki stale zahaczałby ubraniem o gałęzie, a poza tym nie posiadałby pełni swobody ruchu, przez właśnie te gałęzie. Ziemia była lepszym wyborem. Mech i ściółka uginały się pod krokami, wypuszczając gromadzoną wodę. Jednak nijak to nie przeszkadzało w poruszaniu się i Naruto dość szybko pokonywał dystans, który dzielił go od gór. A bynajmniej takie miał wrażenie, gdyż biegł szybko i bez zbędnych powikłań.
Zgodnie wcześniej ustalili (czytaj: Kurama powiedział, Uzumaki przytaknął), że pierwszym ich posunięciem będzie możliwie jak najszybsze dostanie się pod skalne iglice. No i przy okazji nasłuchiwanie wody. Na szczęście znajdował się wystarczająco w głębi lądu, że nie było słychać fal rozbijających się o plażę. Dzięki temu nic nie mogło zagłuszyć niebieskookiemu ewentualny szum rzeki czy jeziora.
Natomiast co do życia Torizu - coś tam było. Niewiele, jednak dało się słyszeć jakieś odgłosy małych zwierząt, czy zobaczyć jakiegoś chrabąszcza. Jednak nie było widać większych stworów - jeleni, sarn, dzików... Być może uciekały przed chłopakiem, może go słyszały... a może nie było ich w tej części lasu. Chłopak brał różne możliwości pod uwagę. Jednak obstawał przy słowach kapitana, którego (tak nawiasem mówiąc) nie poznał imienia, że Torizu to nieprzyjazna wyspa.
Czy ta kobieta, która dała mu jedzenie w gospodzie nie miała przypadkiem iście wilczego, morderczego uśmieszku mówiącego „jaki dobry chłopiec, będzie dobry obiadek"?
Dobra, nie, stop. Za dużo wyobraźni.*
Jak się dogadać z kimś, kto opanował sztukę znikania do perfekcji?
Oni byli jak cienie. Istnieli, obecnie byli w Konosze, ale jakby wtapiali się w życie wioski do tego stopnia, że Sakura nie mogła ich znaleźć. W ogóle. Jakby istnieli, ale nie w postaci materii.
Dziewczyna o różowych włosach chciała spróbować się dogadać, porozmawiać poza misją - prywatnie, zacisnąć więzy między nią, a Sai'em i Lae. Ale nowi członkowie drużyny 7. mieli najwidoczniej inne plany.
Więc Haruno przełknęła niemiłe słowa cisnące się na usta i zwyczajnie zajęła się dniem dzisiejszym. A jako, że miała dzisiaj słodki, wolny dzień - poszła, jakby nigdy nic, do kawiarni.
I wtedy jej dzień nabrał tempa, chociaż było to dość niepozorne. Ale zacznijmy od początku...
Sakura weszła do swojego jednego z ulubionych, publicznych miejsc. Wnętrze było urządzone w przyjaznych i ciepłych kolorach, na prostokątnych stołach położone były ozdobne obrusy. Przez okna wpadało dużo dziennego światła, więc zwisające u góry lampy były pogaszone.
Zielonooka chciała usiąść przy jednym z stolików stojących przy dużym oknie, jednak zobaczyła siedzącą samotnie w rogu pomieszczenia Hinatę. Bez zbędnych przemyśleń postanowiła usiąść koło koleżanki z Akademii.
- Cześć, Hinata - przywitała się przyjaźnie, siadając naprzeciw niej. Ciemnowłosa słysząc głos, podskoczyła na swoich miejscu. Nie spodziewała się teraz kogokolwiek spotkać. Jednak po chwili posłała nowo przybyłej delikatny i nieśmiały uśmiech. Jej policzki nabrały odrobiny czerwonego koloru, a oczy uciekły na podłogę.
- Cz-cześć Sakura - odpowiedziała. Wiedziała, że dziewczyna o różowych włosach już zauważyła, że po jej stronie stolika stoi naruszony napój oraz kilka jenów.
- Co tam? - Spytała jakby nigdy nic.
- D.. dobrze - mruknęła cicho.
Wedle domysłów ciemnowłosej - Haruno rzeczywiście zauważyła szklankę z napojem oraz pozostawione pieniądze. Zauważyła również taki sam napój stojący koło Hyuugi, jak i jej lekko zaczerwienione policzki i uporczywe wpatrywanie się w podłogę. Jednak zdecydowała nie pytać prosto z mostu z kim się spotkała.
- A u ciebie? - Spytała cicho i niepewnie.
- Też. Niedawno wróciłam z misji i dzisiaj mam wolne. Pewnie niedługo znowu nas gdzieś wyślą - powiedziała pogodnie, sięgając po odłożoną kartę dań i przeglądając spis napoi. - Ale mam nadzieję, że dadzą nam kilka dni wolnych. Nowy skład jest nieco kłopotliwy.
- S.. skład? - Zapytała niepewnie Hinata. - Na miejsce Sasuke dali kogoś nowego?
- Tak. I na miejsce Naruto - dopełniła odpowiedź.
- Naruto... co? - Wydukała robiąc się całkiem czerwona. Ach, ta dziewczyna była taka nieśmiała.
- No tak - odparła Sakura patrząc na koleżankę ze zdziwieniem. - Jest w Sunie na jakiejś misji czy coś. Nie znam szczegółów. - Te paskudne kłamstwa. Tak naprawdę Uzumaki nie był w Kraju Wiatru. Nie wiadomo, gdzie był. Przepadł. Ale nie mogę jej tego powiedzieć. - Myślałam, że wiesz.
- N-nie...
Tymczasem w głowie ciemnowłosej zaświtało, dlaczego od tak dawna nigdzie nie było widać i słychać blondyna. Naprawdę był w innym kraju, a ona o tym nie wiedziała? Musiał już wyjechać jakiś czas temu, skoro na jego miejsce wsadzono kogoś nowego... zaraz, chwileczkę.
- S-sakura - zaczęła niepewnie perlisto-oka - źle ci w nowym składzie?
- Dziwnie - sprecyzowała - nie są jak Naruto i Sasuke. No i mam wrażenie, że za sobą nie przepadają.
Rówieśniczki jeszcze rozmawiały przez jakiś czas.
Jednak ostatecznie Sakura nie dowiedziała się, z kim Hinata miała przyjemność napić się herbaty. Kto wie, może to i lepiej?*
Długość części: 1233 słowa
CZYTASZ
Daleko [Naruto]
FanfictionNie zawsze wszystko toczy się tak, jak my byśmy sobie tego życzyli. Naruto Uzumaki doskonale przekonał się o tym na własnej skórze, gdyż w jego przypadku pytanie brzmiało: "Co może pójść po myśli?". Odpowiedź nigdy zadowalająca nie była, ale chłopak...