v8

2.8K 219 22
                                    

Gaara.. został.. pokonany?
Ale jak?! Przecież został Kazekage wioski Piasku! Posiadał cholerną, idealną ochronę piaskową! I te wszystkie silne techniki! JAK?!
Naruto opadł na kolana. To nie była jego walka. Ale on był przyjacielem Gaary! Zawiódł, jako jego przyjaciel. Powinien go osłaniać, a nie toczyć bezsensowną walkę. Choć w sumie, gdyby Gaara miał dwóch przeciwników na głowie, miałby jeszcze gorzej. Zakładając, że drugi członek Akatsuki umiał latać, lub walka przeniosła się na ziemię. Ziemię.. raczej piasek, w woli ścisłości.
Uzumaki spojrzał w górę, na wieczorne niebo. Gwiazdy błyszczały, wiatr lekko wiał. Było tak.. spokojnie, przyjemnie. Szkoda, że uczucia kotłujące się w niebieskookim były sprzeczne z odczuciami fizycznymi. Ach.. pogoda nie oddawała tragedii, jaka się stała - porwano Kazekage.. No właśnie... Nie ma jeszcze czego żałować. Przecież Gaara jeszcze żyje.. chyba. Nie, na pewno żyje. A obecnym i pierwszorzędnym zadaniem blondyna, jest odzyskanie przyjaciela. Tak!
-  Dzieciaku - usłyszał głos Kyuubi'ego w swojej głowie. - Czy ty do reszty postradałeś zmysły? Nie dasz rady. Jesteś za słaby. - Bezlitosne słowa Lisa, były niczym ogień. Parzyły, bolały, odbierały chęci. Ale również motywowały do działania. Aby wyskoczyć z pożaru i znaleźć wodę. Aby wyskoczyć spod panowania innych i znaleźć Jinchuuriki Jednoogoniastego.
- Jeszcze się zdziwisz - odparł w myślach, pewnym siebie tonem.
Demon w odpowiedzi prychnął.
Niebieskooki podniósł się z kolan. Za pomocą czakry, odbił się i zaczął szybować w kierunku, gdzie zniknęli porywacze.
- Nie oddam im ciebie, Lisie! I Gaary też nie! Nikogo! - Dopowiedział radosnym, donośnym głosem.
Czuł się nadzwyczaj dobrze. Po nocnych bólach oczu, braku sił i chęci do prawie wszystkiego, nie było śladu.  Widział wszystko, wiedział co chce zrobić. Był pewien, że za żadne skarby nie przegra! Akatsuki popamiętają go! Zrozumieją znaczenie słów "nie zadziera się z Uzumaki".
- Nie bądź taki pewny siebie, dzieciaku - ponownie odezwał się Lisi Demon. - To cię zgubi.
Naruto lekko wykrzywił usta w grymasie uśmiechu. Po chwili, ponownie się odbił od piaskowego podłoża.
- Albo ty się sam zgubisz - dopowiedział. - Wiesz, gdzie iść? - Spytał.
Chłopak spojrzał w górę, lecz nie widział tam żadnego, przerośniętego ptaka. Czy czegokolwiek, tak właściwie, poza gwiazdami. Gdy ponownie zbliżał się do gleby, zatrzymał się na niej, dokładnie rozglądając się wkoło. Podrapał się z tyłu głowy, a serce podeszło mu do przełyku, tłukąc biedne żebra.
Musiał coś wymyślić. I to szybko.

*
Tymczasem w wiosce Piasku zapanowało zamieszanie, połączone z przerażeniem. Jednakże niektórzy zimnokrwiści shinobi, zajęli się działaniem, a nie gadaniem. Jedni pochłonęli się zbieraniu i identyfikowaniu martwych, wysadzonych przez jednego z członków Akatsuki. Inni rozpoczęli naradę, której tematem przewodnim było oczywiście porwanie Kazekage. Jeszcze inni zajęli się pisaniem szyfrowanego listu, oraz pieczętowaniem go. Musieli prosić o pomoc Konohę.
Zamieszanie panujące w wiosce sprawiło, że nikt nie zauważył zawieruszenia się pewnego gościa z Kraju Ognia.

*
- Ach! Gdzie mam iść?! - Krzyknął blondyn łapiąc się za głowę i lekką ciągnąc blond kosmyki.
- Dzieciaku - Kyuubi ponownie się odezwał.
- Coś dzisiaj rozgadany jesteś - mruknął zirytowany Naruto. - Ale ja nie mam czasu na pogawędki! Muszę odbić Gaarę, a nawet nie wiem, gdzie mam iść!
Lis fuknął urażony.
- Po pierwsze nie pozwalaj sobie. - Odparł zniesmaczony. - Po drugie powinieneś wiedzieć co robić, w końcu jesteś z rodziny Uzumaki.
- Hę?! A co to ma do rzeczy?! - Krzyknął na głos.
- Uzumaki, jak każdy wielki ród, posiada swoją smykałkę do danej dziedziny, dzieciaku. - Żachnął w miarę spokojnie.
Naruto już całkowicie się poplątał. Musiał odnaleźć Gaarę, a nie słuchać wykładu Bijuu. Tym bardziej o rodach. W końcu co jak co, może i był idiotą, ale to wiedział. Smykałką jego rodziny, było Fūjutsu. Które nijak mogłoby się przydać w szukaniu drogi, którą podążyli zbiegli.
- Ech.. Po prostu działaj intuicyjnie -  Lisi Demon zrezygnował z dalszej rozmowy, kładąc łeb ma łapach i zamykając oczy. Ten blondyn był niemożliwy.
- Intuicyjnie..? - Zamyślił się.
Intuicja podpowiadała mu, żeby iść dalej w tym samym kierunku, co podróżował wcześniej. Zamknął oczy i pojawił się w klatce.
- Ej, Lisie.. mam iść w kierunku lasu? Oto ci chodziło? - Dopytał. - Chciałeś mi pomóc?
- Cicho dzieciaku, próbuję spać. - Warknął.
Naruto już się nie odezwał, tylko opuścił swój umysł. Znowu znalazł się na pustyni. Za sobą miał wioskę, przed sobą (prawdopodobnie) swój cel - członków Akatsuki i porwanego przyjaciela. Pobiegł w tamtym kierunku, nie oglądając się. A zdając się na intuicję, wedle słów Kyuubi'ego. Postanowił mu zaufać. W końcu był jego pojemnikiem, jakkolwiek by to nie brzmiało, tak było. I chyba nie chciałby jego zguby, prawda? 

*
Była już noc. Zapewne koło północy, lub po niej. Naruto przez cały czas biegł, wiedziony swoim "trzecim okiem". Za to Kyuubi leżał, opierając pysk na łapach i wpatrując się w kraty. W głowie miał swoisty kłębek, zamiast myśli. Pamiętał każdą chwilę, gdy leżał w tym miejscu i czekał, aż nad blondynem zapanują negatywne emocje i sięgnie po jego czakrę. Aż pewnego razu, który kiedyś tam nadejdzie, będzie mógł zapanować całkowicie nad chłopakiem i złamać pieczęć, powodując jego śmierć. Oraz swoją wolność. Pamiętał tę ociekającą złem nienawiść, do tego dzieciaka, jego więzienia. A teraz? Pomógł mu! Mimo, iż nie żywi do niego żadnych pozytywnych uczuć. Do niego i do każdego człowieka, nawet do pozostałych Bijuu.
Prychnął.
Nie wiedział dlaczego to zrobił, dał mu wskazówkę, pomocną łapę. Może chodzi o to, że to już się zaczęło? A może w grę wchodzi Shukaku? Choć nie tolerował tego szopa i uważał go za słabego, to zamiast wywieść Naruto w pole, to właśnie zrobił coś dokładnie przeciwnego od tego. Czuł, że zbliżają się do członków Akatsuki i już wkrótce dojdzie do spotkania. A co za tym idzie i do walki.
I albo ten dzieciak wygra, ratując przyjaciela Kazekage i zarazem uchroni się od pieskiego losu.. Albo przegra i Akatsuki będzie mieć zamiast jednego Bijuu - dwa.

*
Minęło kolejnych kilka godzin, a Uzumaki pomału czuł zmęczenie. Choć pchała go ognista motywacja, to potrzebował chwili wytchnienia, łyka wody. W kocu był człowiekiem!
Wylądował wyćwiczonym ruchem na ziemi i zamarł przez chwilę w bezruchu. Po czym usłyszał cichutki szum wody, udał się w jego kierunku i po chwili znalazł niewielką rzeczkę. Bez zastanowienia nabrał jej trochę w ręce i napił się. Woda była lodowata i orzeźwiająca. Opłukał nią jeszcze twarz oraz kark, ocucając przyćmione zmysły. Usiadł na chwilę, opierając się o drzewo. Nie miał zamiaru iść spać, tylko chwilę odsapnąć. Mimo iż miał wyjątkową witalność, charakterystyczną dla Uzumaki'ch, to jednak kilkugodzinna prędka droga bez żadnych przerw była męcząca. Ale również satysfakcjonująca.
A teraz, odpoczywając, mimowolnie jego myśli zaczęły pełznąć w kierunku Kyuubi'ego. Czy zakopali wojenny topór? Czy może to była jednorazowa rada? Szczerze chciałby dogadywać się jakoś z Lisem, lecz nie wiedział jak do niego trafić. Oczywiście upierał się przy swoim - że kiedyś znajdzie sposób, aby się dogadać. Tak, kiedyś...
- Dzieciaku, radzę ci przygotować się do starcia, jesteś niedaleko Akatsuki. - Usłyszał znienacka basowy głos w swojej głowie.
Wiadomość przyjął od razu (bez zbędnych przemyśleń), lekko się uśmiechając. Był już blisko, blisko uratowania Gaary.
Jeżeli jeszcze przed chwilą odczuwał zmęczenie, teraz czuł tylko i wyłącznie motywację do działania. Poderwał się z ziemi i ruszył w tylko sobie znanym kierunku, do celu, który już znał ktoś poza nim.
- Wytrzymaj jeszcze chwilę, Gaara. - Powiedział w nicość odbijając się od drzew.
Pora pokazać, co to znaczy nazywać się Naruto Uzumaki.

*
Tymczasem, w wiosce Piasku, podjęto pierwsze działania. Wysłano najszybszego ptaka, aby dostarczył zaszyfrowaną wiadomość o tragedii. Ludzie, choć zaniepokojeni, jako tako ogarnęli swoje emocje. Jeśli można tak powiedzieć. Również udało się wstrzymać decyzję, o mianowaniu nowego Kazekage, która wypłynęła podczas rady.
A pewien mężczyzna, malujący swoją twarz w fioletowe wzory, ubierający się na czarno zauważył, że brakuje kogoś jeszcze poza Kage.

*
Długość części: 1236 słów
Rozdziałów chwilę nie było, ale od razu pragnę wszystkich poinformować - nie zawiesiłam, ani tym bardziej nie porzuciłam tego opowiadania. I mam nawet zamiar je poprowadzić do końca, tym swoim dziwnym rytmem.
Pozdrawiam wszystkich i życzę emocjonujących wakacji!

Cala_Quel

Daleko [Naruto]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz