Sensor Uzumaki'ego nie był najlepszy. Naruto potrafił coś określić, lecz nie było to konkretne. Można to było porównać do przeczucia. "Gdzieś tu", "na lewo od", "na zachód". Tak było za każdym razem.
No, przynajmniej do dzisiaj.
W momencie, gdy Naruto usłyszał krzyk dziewczynki - coś było inaczej. Blondyn dokładnie wiedział, gdzie znajduje się dziewczynka. Ciężko to podpisać do działania sensora, gdyż chłopak nie wyczuł czakr jashinistów i Mai. Jednak wiedział, gdzie byli.
Tym razem było podobnie. Może tak samo?
Niebieskooki siedział przez chwilę w bezruchu. Był wyciszony i skupiony. Jego myśli wołały: gdzie poszli, gdzie są, dattebayo. A potem zwyczajnie wiedział.
Jego pierwszą myślą było to, iż sprawcą tego nagłego olśnienia był właśnie jego wewnętrzny sensor. Umiejętność jego rodu. No właśnie. Jego umiejętność, która u niego działała dość zawodnie. Cóż, nazwisko nazwiskiem, ale może Naruto wdał się umiejętnościami bardziej w matkę?* A może zamiast dostać po równi efektywności zdolności sensorycznych i sił witalnych, jednego dostał za mało, a drugiego wręcz przeciwnie?
Drugą myślą blondyna było to, że sensor tak nie działa. Trzecia zaś odniosła się do przeczytanego w Bibliotece Bijuu listu. Listu, którego treść jasno dawała znać, że bliżej nieokreślony osobnik jakimś przedziwnym cudem mógł obdarować kogoś jakimiś nieznanymi przez innych zdolnościami.
Może to było takie właśnie uzdolnienie? Podarunek od osoby starej jak świat?*
Naruto Uzumaki stał przed domem. Patrzył na błyski światła, które padały zza szklanych okien. W środku, mimo później pory, panowało poruszenie.
Na rękach trzymał nieżywe, już zimne ciało.
Blondyn nie chciał kłaść chłopca na ziemi. Chciał jego truchło oddać w ręce jego rodziny. Ale nie mógł. Rodzina zapewne oskarżyłaby go o połączenie z jashinistami, może i o zabójstwo dzieciaka i pastwienie się nad cierpiącymi krewnymi.
Skąd wiedział, gdzie mieszkał chłopczyk i dziewczynka? To było proste - w końcu o zmierzchu, nie tak dawno temu, właśnie z tego domu dobiegały wołania ich matki. Naruto musiał, po prostu musiał, uratować dziewczynkę, lecz jako pierwszą rzecz postanowił odnieść ciało rodzinie.
Nashi był z pewnością dobrym bratem, który nie zasłużył na ten los. A mimo to dostał go.
Leżące zimne ciało przed drzwiami własnego domu wyglądało wprost żałośnie.
Niebieskooki prędko zapukał w okno i skoczył na dach, gdzie ciemność ukryła go doszczętnie.
Ktoś wyjrzał przez okno, w które chwilę temu zapukał. Po dosłownie chwili przed dom wyszli prawdopodobnie wszyscy domownicy.
I ku zdziwieniu Naruto, mała dziewczynka również tam była.
- Ale jak...? Uciekła im?
- Wątpię - zawyrokował Kurama.
- Więc co? Puścili ją wolno?
- Możliwe. Uciekali więc mogli ją zostawić, aby nie zawadzała.
- Nie wierzę, że jej nie zabili. Coś tu się nie zgadza.
- Możliwe, dzieciaku, możliwe.*
Kurama był Lisim Demonem. Był ogromny, silny, wredny i zgorzkniały. Za czasów, gdy był małym liskiem zapieczętowanym w Mędrcu, owszem już elementy jego charakteru się objawiały. Lecz dopiero po rzeczowym traktowaniu go przez ludzi, stał się właśnie taki. Dopiero po patrzeniu na niego nie jak na istotę zdolną do uczuć, tylko chwilowy byt, któremu brak inteligencji. Przez tyle lat życia, Kyuubi rzeczywiście zasłużył sobie na miano potwora. Jednak zanim to nastąpiło - ktoś zmienił go w bestię. A tym "kimś" byli ludzie.
Mówi się, że najgorsi ludzie byli kiedyś tymi najlepszymi. No, Kurama najlepszy nigdy nie był, lecz każdy ulega zmianom. Jego były takimi na gorsze. Zresztą pozostałe Bijuu również spotkał ten los. Spotykali takich jinchuuriki, którzy darzyli je nienawiścią, z powodu rzeczy, które przez nie doświadczyli. Również mieli część z nich miała zwyczajnie parszywe charaktery - z człowiekiem nic nie wiadomo.
Lecz parę razy Bijuu i jinchuuriki udało się dojść do porozumienia. Nawiązać jakąś więź, sojusz, cokolwiek. Ale Kyuubi'emu nigdy. Aż do tej pory.
Nie zamierzał robić z Uzumaki'ego jakiegoś wyjątku. Co to, to nie. Jednak zwyczajnie tak wyszło. Był dość dziwny. Zawsze krzyczał, tryskał energią i nie błyszczał inteligencją. Chociaż ostatnio w jakimś stopniu się zmienił, co było dość... niespodziewane.
Może dorósł, kto wie. Może coś na niego wpłynęło w takim dużym stopniu, że zmieniło w nim to i tamto, możliwe. W gruncie rzeczy może był cały czas taki sam, lecz pewne aspekty zostały uśpione w duszy blondyna? Głęboko schowane, drobiny geniuszu ojca?**
To nie było aż takie ważne, co zwyczajnie ciekawe.
Kurama w gruncie rzeczy lekko się ucieszył, iż jego jinchuuriki, jedyny, który się z nim dogadał, ma łeb na karku i myśli. Bo nigdy by tego nie powiedział, ale podzielał zdanie blondyna. Coś tu nie pasowało to reszty układanki. I to bardzo mocno.
Dlaczego jashinista zostawił dziewczynkę?*
Naruto płynnie przeskakiwał z jednej gałęzi na drugą. Było już późno, ciemno i cicho. Jednak Uzumaki był ocucony, pełen emocji i skupiony. Poruszał się cicho i szybko. Starał się wyciszać swoją czakrę, żeby nie natchnąć się na niechcianych gości. Jednak przychodziło mu to z ogromną niechęcią. Do tej pory pamiętał, skąd czuł obecność wroga.
Blondyn chciał wymierzyć sprawiedliwość. Zaatakować zbiegłych jashinistów. Jednak gdy zobaczył, że dziewczynka jest cała i zdrowa, z wielkim bólem serca postanowił odpuścić. Musiał dostać się do miejsca, o którym mówił Dafilo Treham. Najlepiej jak najszybciej.
Bibliotekarz szczędził wyjaśnień. A Naruto zadowolił się tym, co dostał.
W gruncie rzeczy znał cel - wyspę Kraju Wody Torizu. A tam pewnie dowie się czegoś, co warto będzie zapamiętać.
Jednak mimo, iż Naruto jest z dala od Konohagakure od przeszło kilku miesięcy - miał wrażenie, że dalej niewiele wie. Poszedł tak daleko, a teraz zastanawiał się, czy zrobił dobrze. Blondyn miał wrażenie, że jego decyzja była dobra. Że po prostu musiał opuścić wioskę.
Miał wtedy wrażenie, że więzły ciasno oplatające go, w końcu uwolniły skrępowane ciało, a chłopak mógł nareszcie zaczerpnąć zbawiennego oddechu. Takie miał wtedy wrażenie.
Ach, niby tak niewiele czasu minęło. Niby tak niewiele się stało. Jednak zbyt wiele się zmieniło.*
Długość części: 901 słów
* Naruto nie wie, że z klanu Uzumaki'ch wywodzi się jego matka i tutaj zakłada, że posiadł nazwisko oraz umiejętności rodowe po ojcu.
** Z kolei Kurama ma świadomość, kim byli rodzice Naruto.Jak zapewne wiecie 3 maja obchodzimy Święto Konstytucji. Ale poza tym tego dnia „Daleko" obchodzi swoje pierwsze urodziny.
Z tej okazji postanowiłam, że zorganizuję maraton.
Będzie on trwał od 30 kwietnia do 3 maja.Jednak zanim on się rozpocznie - chciałabym serdecznie Wam wszystkim podziękować za to, że czytacie, głosujecie i komentujecie. Jest to dla mnie poniekąd ważne, gdyż widzę, że to co piszę podoba się Wam i że jest sens robić to dalej. :D
Jeszcze raz dziękuję ♥Cala_Quel
CZYTASZ
Daleko [Naruto]
FanfictionNie zawsze wszystko toczy się tak, jak my byśmy sobie tego życzyli. Naruto Uzumaki doskonale przekonał się o tym na własnej skórze, gdyż w jego przypadku pytanie brzmiało: "Co może pójść po myśli?". Odpowiedź nigdy zadowalająca nie była, ale chłopak...