Patrzył w ciszy na krajobraz, który go otaczał.
Piasek, piasek, piasek... Wszędzie były równiny i wzniesienia usiane piaskiem.
Piasek, piasek, piasek...
Wziął wdech, który był zabarwiony zapachem upału i tego kamienia osadowego (tzw. piasku). Po chwili ruszył w dalszą drogę, był już bardzo blisko swojego celu. Cieszył go ten fakt - miał nadzieję, że gdy dotrze na miejsce, to będzie mógł sobie uciąć długą "drzemkę". Oraz, że zje coś ciepłego... choć odczuwając ten upał pustyni, to szczerze wątpił, aby jego gardło przełknęło coś, co by nie było zimne.
Odwrócił głowę w tył. Sylwetki przerzedzonych drzew wydawały się coraz to mniejsze. A pomyśleć, że wcale nie tak dawno skakał po ogromnych konarach... kiedy od w ogóle zszedł na ziemię i zaczął iść?
Przez spory fragment drogi miał istny mętlik w głowie. Dotyczył on rozmowy, którą odbył z Kyuubi'm. Co on miał na myśli? Mówił serio? A może blefował? Nie był już niczego pewny. A co gorsza - historyjka z arcyważnym dokumentem zaczęła mu lekko nie pasować. W końcu teoretycznie to powinien ledwo co uchodzić z pojedynków.. Gdyby którejś z wiosek naprawdę zależało na niedotarciu zwoju do Suny, to jej Kage wysłałby najsilniejszych i najzdolniejszych shinobi. A dodatkowo, to Naruto nie zostałby wysłany sam, tylko z silnym towarzystwem... A może chodziło o samotną podróż, ze względu na szybsze się poruszanie oraz mniejsze szanse na wykrycie?
Teorie. Tylko teorie. Zero wskazówek i wszystkiego innego.
I jak ma on odnaleźć prawdę?
Nijak. Musi przyjąć, to co mu dano i dotrzeć do Wioski Piasku.
Może wtedy pozna tajemnice skrywane przez zapieczętowany na nadgarstku zwój? Miał taką szczerą nadzieję. Inaczej zwariuje.
- Ty już zwariowałeś - usłyszał drwiący głos w swojej głowie. Ostatnimi czasy Ogoniasty Demon był jakoś dziwnie rozmowny. Czy aby przypadkiem ktoś mu go nie podmienił? - Dzieciak, wariat i do tego idiota.. - Skwitował jego osobę. A Naruto nie miał pojęcia jak na to zareagować. To był komplement, czy obraza? W końcu "dzieciak" można interpretować jako osobę młodą, "wariata" jako kreatywność, a "idiotę"... no to akurat ciężko przepisać do konkretnej cechy, ale Uzumaki słyszał to słowo tyle razy, że już nie robiła na nim jakiegokolwiek wrażenia.*
Kazekage skrobał kreski i pętle na kartkach, tworząc litery. Nigdy by nie przypuszczał, że zajmie posadę swojego ojca. W ogóle nigdy nie przypuszczał, że jego wioska go pokocha a on sam zdobędzie przyjaciela i dogada się z rodzeństwem. I nawet jeśli rola Kage do łatwych nie należy, to cieszył się z tego, że to on ją odgrywa. Sam tego nie rozumiał, jak może tyle w życiu (i człowieku) się zmienić, przez poznanie jednego, krzykliwego blondyna. Doprawdy to było dziwne. A może nie tyle dziwne, co nietypowe? Bo w końcu nie każdy człowiek, włażący z buciorami do twojego życia, jakoś je zmienia. Doprawdy interesujący przypade...
Jego rozmyślania nagle przerwało pukanie do solidnych drzwi. A właściwie... to kiedy on przestał pisać składne zdania na kartkach?
- Wejść - powiedział po chwili, którą zajął mu całkowity powrót do rzeczywistości.
Do pomieszczenia weszła bledsza niż zwykle Temari, co zdziwiło przywódcę piasku. W końcu jego siostra nigdy nie pukała, tylko po prostu wchodziła do pomieszczenia.
- Gaara - zaczęła - przybył posłaniec z Konohagakure wraz z wiadomością od Hokage.
Skinął głową na znak, iż zrozumiał jej słowa. Choć lekko zmarszczył czoło. Wiadomość z Konohy? Przecież od tego są ptaki pocztowe.
Blondynka wyszła z gabinetu, aby mógł do niego wejść nie kto inny, jak Uzumaki we własnej osobie.
Czerwonowłosy zdziwił się widząc go. Wyglądał prawie tak samo, jak wtedy, gdy wyruszał na trening. No.. może był trochę wyższy i dojrzalszy. Ale co przykuło jego uwagę, to na pewno była jego mimika. Brakowało mu tego głupkowatego uśmieszku, oraz pewnego siebie i swoich umiejętności wzroku. Czy przez ten czas naprawdę się aż tak zmienił? Owszem, on przeszedł swego rodzaju przemianę, ale w jakimś stopniu został sobą. Za to ten tu osobnik wyglądał jak marna podróbka niebieskookiego jinchuuriki.
Tym czasem, gdy Kage mu się przyglądał, ten podwinął lekko lewy rękaw i odpieczętował zwój.
- Gaara, Piąta przysłała mnie, abym dostarczył ci ten zwój. - Powiedział dziwnym głosem. Z jednej strony była w nim barwa emocji, ale o zupełnie innych kolorach. Wydawał się lekko zaniepokojony, ale czym do diaska?
- Dziękuję - odebrał dokument i szybko go rozwinął, niemalże od razu zaczynając czytać. Ledwo co udało mu się zatamować niedowierzający wzrok, oraz pytania cisnące się na usta.

CZYTASZ
Daleko [Naruto]
FanfictionNie zawsze wszystko toczy się tak, jak my byśmy sobie tego życzyli. Naruto Uzumaki doskonale przekonał się o tym na własnej skórze, gdyż w jego przypadku pytanie brzmiało: "Co może pójść po myśli?". Odpowiedź nigdy zadowalająca nie była, ale chłopak...