Fū siedziała skulona nieopodal szemrzącej rzeki. Nogi opatuliła rękami, a wzrok skupiła na płynącej w dół wodzie. Czuła się zmęczona. Po spotkaniu z członkami Akatsuki, uciekała niemalże całą noc. Dopiero nad ranem, kiedy już nie miała na nic sił, zatrzymała się. Musiała odpocząć, ledwo utrzymywała otwarte oczy... Ale do jej dość beztroskiego, samotnego serca wkradła się paranoja.
Jak spać, kiedy w każdej chwili mogą się pojawić oni - członkowie Akatsuki? Miała szczerą nadzieję, że drużynie z Konohy udało się ich pokonać, ale przecież byli inni, do Mędrca Sześciu Ścieżek! Calutka organizacja! I przez takie myśli, kiedy już kładła głowę na wilgotnej trawie i zamykała oczy, aby odpocząć... jej sen robił się dziwnie urywany. Fū nigdy nie miała koszmarów czy problemów ze snem. Raczej jak już szła spać, to szła spać. Teraz jednak przebudzała się co bliżej nieokreśloną chwilę. Spała sobie, aż nagle zrywała się z bijącym szybko sercem i uważnie skanowała otoczenie. Dopiero wtedy ganiła się za głupotę i próbowała jeszcze odpocząć.
Kiedy Sakura powiedziała jej, żeby uciekała, Fū pobiegła ile sił w nogach. Daleko.
Nie była przygotowana na pobyt poza domem. Nie wzięła prowiantu, pieniędzy czy mapy. Nie patrzyła gdzie biegnie. Zgubiła się.
Chōmei była z nią, jak zawsze jej nieodłączny towarzysz w trudnych znojach życia. Gdyby nie czakra Nanabi, Fū prawdopodobnie zabiłyby wybuchy jasnowłosego terrorysty z ustami na rękach. A jeśli by takowe przeżyła, to byłaby bardzo poobijana i z pewnością niezdolna do jakiegokolwiek ruchu przez dłuższy okres czasu.
Zresztą mimo wyleczenia ran, Fū była wymęczona, a jako taki odpoczynek jej nie wychodził. Kiedy już porzuciła próby snu, ruszyła zbolałym krokiem dalej, mając złudną nadzieję, że trafi na coś, co jej pomoże się odnaleźć - jakąś wydeptaną ścieżkę, znajomy kamień obrośnięty mchem czy inny punkt zaczepny.
Oczywiście nic takiego nie znalazła, a dodatkowo nie czuła się na siłach by latać (no i bała się, że napotka w powietrzu blondyna na białym ptaku z Akatsuki). Na jej szczęście po kolejnej nieprzespanej i męczącej nocy, następnego ranka (kiedy jeszcze panowały szarości), znalazła rzekę, w której płynęła słodka woda. Czuła już sporą suchość w ustach, więc wzięła kilkanaście łapczywych łyków, nie zważając na jej chłodną temperaturę. A gdy już zaspokoiła swoje pragnienie - zamierzała ruszyć dalej wzdłuż życiodajnej wstęgi przecinającej butnie ziemię. Ale to później.
Szum wody oraz zaspokojenie pragnienia okazały się być kojące, oczy Fū zrobiły się lepkie, a umysł cichy. Czy coś złego się stanie, kiedy chwilę odpocznie? Znajdowała się po środku niczego, skulona przy zasłaniającym ją drzewie, a rzeka skutecznie zagłuszała jej oddech...
Czysto teoretycznie zagłuszała też dźwięki obcych kroków, ale to już nieistotne.
- Dobranoc, Chōmei.
*
Aiko Izumi wcale nieskrycie obserwowała, jak trójka jej "towarzyszy" weszła na pokład. O czymś rozmawiali, lecz robili na tyle cicho, by nikt przypadkiem nic nie usłyszał. Parafrazując, pewnie musiało to być coś ciekawego, co warto by było usłyszeć.
Niestety Aiko była za daleko, a kiedy już podeszła do nich - tajna rozmowa została urwana. Naruto uśmiechnął się do niej, Ryoko skinął głową w geście pozdrowienia, a Rie po prostu patrzyła na nią uważnie.
Ona sama posłała im lekki uśmiech. Przyszła na statek szybciej od nich, gdyż ci poszli jeszcze coś zjeść, a ona nie zamierzała się dołączać. Sama postanowiła pójść już na statek, gdzie zajęła dobry punkt widokowy i obserwowała pracę załogi.

CZYTASZ
Daleko [Naruto]
FanfictionNie zawsze wszystko toczy się tak, jak my byśmy sobie tego życzyli. Naruto Uzumaki doskonale przekonał się o tym na własnej skórze, gdyż w jego przypadku pytanie brzmiało: "Co może pójść po myśli?". Odpowiedź nigdy zadowalająca nie była, ale chłopak...